Szok w Lidze Mistrzów
A oto co na temat wczorajszych meczów w Lidze Mistrzów napisał redaktor Michał Zaranek w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym"
Arsenal czy Real? Kto zdobędzie potrójną (Liga Mistrzów, mistrzostwo i puchar kraju) koronę - zastanawiano się w Europie. Teraz już wiadomo - nikt. We wtorkowy wieczór wielkie sensacje. Potentaci dostali baty! W półfinale Monaco zagra z Chelsea.
Dzień przed wyjazdem z Madrytu trener Carlos Queiroz zaprosił piłkarzy na projekcję meczu Monaco z Deportivo, zakończonego zadziwiającym wynikiem 8:3. Gwiazdorzy, których nazwiska z nabożną czcią wymieniają kibice na całym świecie, pośmiali się z nieporadności kolegów z ligi hiszpańskiej i pojechali pewni siebie. W samolocie nie byli w stanie dojść do porozumienia. Jedni uważali, że w półfinale Ligi Mistrzów zagrają z Arsenalem, inni upierali się, że z Chelsea. Wszystkich pogodził, uwielbiający żartować Roberto Carlos.
- A ja wam mówię, że naszym rywalem będą londyńczycy - wypalił Brazylijczyk, czym wywołał wybuch śmiechu.
Do śmiechu jemu i kolegom było jeszcze prawie do końca pierwszej połowy. Mistrzowie Hiszpanii długo utrzymywali się przy piłce, bawili się z rywalami w kotka i myszkę. Aż wreszcie ruszyli do przodu. Piłkę wyprowadził Zinedine Zidane i podał do Ronaldo. Brazylijczyk skierował ją w pole karne, przeskoczył nad nią Guti, a Raul strzelił bezbłędnie. Wszystko było, jak być powinno. Koronkowa akcja gwiazd i gol tego, który jest najlepszym strzelcem w historii Ligi Mistrzów (to już 46. bramka Hiszpana).
To wszystko uśpiło Real. Goście zapomnieli, że w drużynie rywali jest dwóch ludzi, którzy mają coś do udowodnienia i to obaj - swoim kolegom. Fernando Morientes musiał opuścić Madryt, aby zrobić miejsce Ronaldo, a także skrócić listę płac. Kibice Realu nadal go uwielbiają. Nie przeszkodziło im to, że w Madrycie strzelił gola swej dawnej drużynie, nagrodzili go za to owacją. Do Monako przywieźli wielki transparent, wychwalający swego ulubieńca. A on... doprowadził ich teraz do płaczu i załatwił swych kolegów. Najpierw przytomnie wycofał piłkę do Ludovica GiulyÅ?ego, który z woleja huknął nie do obrony, bo piłka odbiła się jeszcze od nóg jednego z obrońców Realu i zmyliła Ikera Casillasa. A zaraz po przerwie Morientes dał gospodarzom prowadzenie, przepięknie strzelając głową w górny róg bramki.
Tym drugim był właśnie Giuly, o którym mówi się we Francji, że powinien zastąpić w reprezentacji Zidane'a, że wcale nie jest od niego gorszy. W tym meczu był na pewno lepszy. To on właśnie strzelił najważniejszego gola, który wyrzucił z rozgrywek murowanego faworyta. I to jak strzelił! Po uderzeniu Hugo Ibarry, przyłożył do piłki piętę i całkowicie zaskoczył bramkarza. Przepiękny gol, przepiękny mecz. A wynik zaszokował całą Europę. Czyżby to już koniec wielkiego Realu?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze