Kaká w labiryncie milionów i mizernego futbolu

Kaká wciąż nie znalazł wyjścia z labiryntu, w którym wprawdzie zarabia dziesięć milionów euro, ale kompletnie zawodzi pod względem sportowym. Z tak wygórowaną pensją, żaden klub nie chce go sprowadzić. Tymczasem w Madrycie uważają, że zatrzymanie Brazylijczyka wciąż opłaca się... finansowo. Pomocnik kontynuuje karierę w barwach Królewskich, ponieważ – mimo wysokich zarobków – generuje zyski i dodatkowo nie jest piłkarzem, który wzbudza kontrowersje czy domaga się miejsca w składzie.

Gdy zakłada korki, nie przypomina najlepszego zawodnika świata z 2007 roku. I nic nie wskazuje na to, że wróci do starej formy, jak od czasu do czasu lubimy marzyć. Nie zmieniło się jednak jego stanowisko – nadal chce grać w Realu Madryt. Nawet walka o miejsce w brazylijskiej kadrze na Mundial, nie wpływa na zmianę zdania. Pomocnik nie planuje przeprowadzki, choć w miniony czwartek nie przechodził przez najlepsze chwile na Bernabéu. Po raz pierwszy zobaczył, że publiczność nie wybacza i zrozumiał, że czeka go trudny rok. Nawet obecność Ancelottiego, który nie miałby najmniejszych problemów z odejściem podopiecznego, nie ułatwia sytuacji.

Oferty, jakie spływają do Madrytu, nie zbliżają się nawet do obecnych zarobków Kaki i dają mu powód do odrzucenia propozycji. Włodarze Królewskich też nie naciskają, aby Brazylijczyk zmienił zdanie. Wszystkie oficjalne propozycje zakładały podział kosztów, na co Real Madryt na pewno się nie zgodzi.

Liczby, jakie trafiają do dyrekcji Los Blancos, pokazują, że Kaká jest bardziej produktywny na ławce niż gdyby odszedł. Brazylijczyk wciąż jest opłacalny z punktu widzenia komercyjnego, choć trudno sobie to wyobrazić, znając jego sytuację. Mimo wszystko, w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Chinach wciąż jest popyt na byłego gracza Milanu.