Vuelta a Espańa (1)
Co działo się na hiszpańskich boiskach?
Chociaż wielki tour Vuelta a Espańa 2013 zacznie się dopiero jutro, już dziś rozpoczynamy cykl o tej samej nazwie. Postanowiliśmy odejść od typowych podsumowań każdej kolejki Primera División i oferujemy cotygodniowy przegląd tego, co dzieje się na Półwyspie Iberyjskim. Oczywiście w tym cyklu nie zabraknie Realu Madryt, ale zdecydowanie częściej będziemy pisać o pozostałych drużynach z La Ligi. Stratujemy!
Godzina zero
Zanim piłkarze Realu Sociedad i Getafe wybiegli na murawę, otwierając sezon 2013/2014, o Hiszpanii nieco zapomniano przez inaugurację zdecydowanie bardziej medialnej ligi angielskiej. Już pierwszego dnia ligi w Walencji kibice mogli spodziewać się szlagieru. Fani Premier League zaś mieli pełne prawo uśmiechać się pod nosem, widząc nieporadność piłkarzy Valencii (już bez Soldado, który biega właśnie po brytyjskich boiskach) i Málagi (bez Savioli, Baptisty, Demichelisa, Toulalana, Isco, Joaquína, Iturry i Pellegriniego). Piłkarze obu drużyn w pierwszej połowie oddali jeden (!) celny strzał i naprawdę ciężko się na to patrzyło. W drugiej połowie jedyna bramka spotkania była następstwem fatalnego błędu Willy’ego Caballero. Akurat po nim takich rzeczy się nie spodziewaliśmy.
Dzień drugi – start „nudnej ligi”
Wyznawcy teorii duopolu rozpoczęli śledzenie zmagań w Hiszpanii dopiero w sobotę. Barcelona zmiotła bezbronne Levante, w składzie którego znów zabrakło Dariusza Dudki. Tym razem można to jednak usprawiedliwić – Polak nie przedłużył umowy z drużyną z Walencji i od 1 lipca – nieskutecznie – szuka klubu. Cztery godziny później na boisko Ramón Sánchez Pizjuán wybiegły ekipy Sevilli i Atlético Madryt. Spotkania nie można niestety było obejrzeć w telewizji a największa polska platforma cyfrowa wolała uraczyć nas powtórką jednego z fascynujących filmów przygodowych. Niestety nie wszyscy posiadają kanał o niewiele mówiącym numerze 36. Spotkanie było znacznie lepsze niż „szlagier” z soboty, a drużyna Diego Simeone wygrała 3:1 po dwóch golach Diego Costy, którego rola w drużynie po odejściu Falcao jest znacznie większa.
W Rayo ciągle raj
Poniedziałek miał przynieść odpowiedź na to, jak poradzi sobie Rayo Vallecano w kolejnym sezonie, już bez Léo Baptistão, Alejandro Domíngueza, Javiego Fuego i Pitiego. Drużyna Paco Jémeza tradycyjnie nie przeprowadziła transferów gotówkowych, ale mimo tego z Elche zagrała znakomicie i spokojnie ograła beniaminka 3:0. Dwa gole strzelił Alberto Bueno, wychowanek Realu Madryt, który przed sezonem zmienił Valladolid właśnie na madryckie osiedle Vallecas. Poza Elche w poniedziałek grało też dwóch innych beniaminków – Almería i Villarreal. Po świetnym meczu, w którym dwukrotnie na prowadzenie wychodzili gospodarze, i skutecznej remontadzie Żółtej Łodzi Podwodnej to właśnie zespół Marcelino Garcíi zgarnął komplet punktów, zwyciężając 3:2. Mamy też wiadomość dla fanów spania zaraz po Wieczorynce – mecze w lidze hiszpańskiej rozpoczynają się w niemal nocnych godzinach wyłącznie w okresie letnim. Za kilka miesięcy mecze będą rozgrywane najpóźniej od 22:00.
ĄAupa Real!
Tym razem nie chodzi o Real Madryt, ale o imiennika z San Sebastián. Pomimo odejścia Philippe’a Montaniera i transferu Asiera Illarramendiego Baskowie nie stracili na jakości. We wtorek w dobrym stylu pokonali Olympique Lyon na wyjeździe 2:0, wysyłając wyraźny sygnał reszcie Europy – „możemy zaskoczyć jak Málaga przed rokiem”. Absolutnie najlepszym elementem tego meczu były, jak to zwykle bywa, gole. Najpierw Antoine Griezmann popisał się fenomenalnymi nożycami, a w drugiej połowie doskonałym strzałem po kilku podaniach z pierwszej piłki popisał się Haris Seferović. Dla tego pierwszego zresztą spotkanie we Francji było wyjątkowe – urodził się zaledwie 70 kilometrów od Lyonu. Faworyt dwumeczu jest obecnie tylko jeden i Sociedad na Anoecie bez większych problemów powinien postawić kropkę nad i, awansując do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Supercopa de Espańa
W środę Hiszpania – i część madrycka, i barcelońska – mówiła niemal wyłącznie o Superpucharze Hiszpanii, w którym tym razem zabrakło Realu Madryt. Przed samym meczem najgłośniej było o najnowszym nabytku Atlético, Davidzie Villi, który zasilił drużynę Diego Simeone za śmiesznie małe pieniądze, przychodząc właśnie z Barcelony. Asturyjczyk jak najbardziej dał powody, aby mówić o nim także po meczu – już w dwunastej minucie po wrzutce Ardy Turana huknął z woleja zza pola karnego i nie dał szans Víctorowi Valdésowi. Drugi cios kibice Barcelony przyjęli po przerwie – Leo Messi nie wyszedł na drugą połowę. Na murawie pojawił się jednak Neymar i w 66. minucie uratował drużynę Taty Martino, wykorzystując centrę Daniego Alvesa. Po pierwszym meczu losy rywalizacji pozostają otwarte – jeśli Messi nie wyleczy się na rewanż, Atlético w ciągu zaledwie kilku miesięcy być może wygra dwa krajowe trofea na Santiago Bernabéu i Camp Nou.
Betis, Sevilla, Śląsk i ukradzione flagi
Dzień po Superpucharze Hiszpanii ambitni i wierni kibice hiszpańskiej piłki obserwowali poczynania drużyn z Andaluzji. Zanim Raúl pożegnał się z Bernabéu tak jak na to zasłużył, Betis wygrał na wyjeździe z Baumitem Jablonec 2:1. Drugą bramkę dla Hiszpanów wypracował wychowanek Realu Madryt Juan Carlos, a wykończył ją niedawno warty 1,20 euro (tyle zapłacił za niego Betis) Cedric. Na Pizjuán z kolei zawitał Śląsk Wrocław i mimo fatalnego wyniku – 1:4 – zostawił po sobie zaskakująco dobre wrażenie. Kto wie, może gdyby nie dziwna decyzja sędziego, który pokazał czerwoną kartkę Dudu, zespół Stanislava Levý’ego utrzymałby bramkowy remis i na wrocławskiej arenie tydzień później powalczyłby o awans. Niestety kibice Śląska zostali w drodze powrotnej napadnięci przez chuliganów z Sewilli. Ludzie podający się za kibiców zespołu z Andaluzji ranili kilku fanów z Polski i ukradli im kilka flag zespołu z Wrocławia.
Trudne negocjacje
W Polsce jedną z najważniejszych informacji przed kolejką numer dwa jest wreszcie dopięty na ostatni guzik transfer jedynego Polaka (nie, nie zapomnieliśmy o Perquisie) w Primera División, Bartłomieja Pawłowskiego. Jagiellonia walczyła z Widzewem Łódź, Polskim Związkiem Piłki Nożnej i prawnikiem Málagi, ale wreszcie certyfikat piłkarza wylądował w Andaluzji i nic nie stoi na przeszkodzie, by w niedzielę zagrał z Barceloną. Mimo że bez Messiego, o bramkę czy liczne dryblingi będzie mu jednak szalenie trudno…
Próxima jornada
Co w następnej kolejce? Tym razem bez większych hitów, ale i tak, jak co tydzień, będzie ciekawie. Valencia zagra w Katalonii z Espanyolem, przed Atlético i Rayo małe derby Madrytu, wspomniana Málaga zagra z Barceloną i wreszcie w Grenadzie Real Madryt i Cristiano Ronaldo będą próbować zmazać plamę z minionego sezonu, kiedy przegrali 0:1. Miejmy nadzieję, że tym razem Portugalczyk trafi do właściwej bramki.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze