Bale spędzi sezon… na trybunach?
Tottenham zirytował się na Walijczyka
Negocjacje w sprawie transferu Garetha Bale'a weszły w decydującą i najbardziej niebezpieczną fazę. Walijczyk zdecydował się zaryzykować i sprzeciwił się prezesowi Tottenhamu, Danielowi Levy'emu, mówiąc mu wyraźnie, że jego celem jest gra w Realu Madryt. Rok temu Anglik złożył atakującemu obietnicę, zgodnie z którą Bale mógłby opuścić White Hart Lane, jeśli pojawi się odpowiednia oferta, a Tottenham nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów. Oba warunki zostały spełnione i zawodnik liczył na zielone światło na transfer.
Zdecydowana reakcja Walijczyka może przyspieszyć transfer. Bale nie poleciał z drużyną do Monako, gdzie drużyna André Villasa-Boasa grała z Falcao, Carvalho i spółką. Najlepszy piłkarz Premier League poprzedniego sezonu zasłonił się kontuzją i powiedział swojemu trenerowi, że nie jest gotowy na powrót do gry. Portugalczyk nie liczy już na Bale'a i rozpoczął planowanie sezonu bez niego. Jak informowało w piątek The Sun przed wylotem do Monako 24-latek pożegnał się z pozostałymi piłkarzami Tottenhamu, a niektórzy z nich poprosili go nawet o podpis na koszulkach.
Jednym z kroków, które poprowadzą cracka do Madrytu, jest odmówienie gry jeszcze podczas azjatyckiego tournée. Nikogo więc nie dziwił brak Bale'a w składzie Tottenhamu na mecz z Monaco, który Spurs przegrali aż 2:5. „Strajk” Garetha wygląda niemal tak samo jak zeszłoroczna postawa Luki Modricia, który ostatecznie wylądował w Madrycie.
Cierpliwość samego zawodnika także ma swoje granice. Bale nie wyklucza bowiem publicznego zabrania głosu i wyrażenia swojego gniewu wobec włodarzy Tottenhamu. Zawodnik chce jednak uważnie rozważyć wszystkie możliwości, ale jedną z nich jest wyjaśnienie przyczyn braku gry w meczach towarzyskich i poważne, oficjalne podejście do całej sprawy przeciągających się negocjacji.
W angielskim klubie panują znacznie gorsze nastroje niż podczas zeszłorocznych negocjacji w sprawie transferu Modricia. Niewykluczone, że postawa Bale'a spowoduje, że władze zamkną mu drzwi do transferu i bez względu na ofertę zmuszą go do pozostania w Londynie, nawet jeśli ten przesiedzi na trybunach cały sezon. Taka operacja byłaby jednak niekorzystna dla wszystkich stron. Tottenham jest skłonny zgodzić się na zrealizowanie marzenia swojego zawodnika o grze w Realu Madryt, ale dopiero za rok. Bale nie ma jednak zamiaru grać w Londynie w przyszłym sezonie i liczy na to, że obietnica Levy'ego zostanie spełniona już teraz, a nie odroczona o kolejny rok – bez gry w Lidze Mistrzów.
W Realu Madryt są zaskoczeni postawą samego Bale'a, który przybył do Tottenhamu w wieku 17 lat, a do tego ma reputację dobrego dzieciaka. Wywieranie takiej presji na obecnym klubie to spora niespodzianka, która pozwala jednocześnie zrozumieć, jak bardzo Gareth jest zdeterminowany, aby w przyszłym sezonie zagrać na Santiago Bernabéu.
W grze jest aż 100 milionów euro i wydaje się, że na mniej więcej takiej sumie mogą zakończyć się negocjacje. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób Królewscy zapłacą londyńczykom. Wczoraj Marca informowała, że madrytczycy podzielą kwotę transferu na pięć rat. Dziś największa hiszpańska gazeta sportowa informuje z kolei, że Tottenham jest pogodzony ze sprzedażą Bale'a, ale robi wszystko, aby przetrzymać g w zespole na jeszcze jeden sezon. Możliwe, że jeśli Walijczyk nie przystanie na oczekiwania władz, spędzi sezon właściwie poza drużyną i przez rok będzie oglądać poczynania drużyny Villasa-Boasa z wysokości trybun.
Królewscy nie zamierzają jednak już teraz domykać transferu zawodnika, który zasiliłby drużynę dopiero w sezonie 2014/2015. W przyszłym tygodniu Florentino Pérez i Daniel Levy spotkają się osobiście, a Gareth Bale ma nadzieję, że pogawędka między prezesami przyniesie odpowiedź na najważniejsze obecnie dla niego pytanie – gdzie zagra w przyszłym sezonie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze