Real dał odpowiedź!
W dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym" redaktor Michał Zaranek komentuje mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to spotkać się mogą dopiero w finale Ligi Mistrzów. Ale pojedynek dwóch, obecnie uznawanych za najlepsze na świecie, drużyn trwa. Na razie toczy się na słowa. We wtorek zachwycili wszystkich wspaniałą grą i wynikiem (4:1 z Deportivo) piłkarze z Mediolanu. Właściciel klubu, Silvio Berlusconi nazwał swą drużynę "stratosferycznym Milanem". Następnego dnia "galaktyczny" (tak właśnie już od dawna pisze się o nim) Real odpowiedział równie imponującym zwycięstwem 4:2 nad Monaco. Nadal obie drużyny trzymają wszystkich w niepewności. Ciągle można się zastanawiać, kto jest lepszy.
We wtorek koncert gry dały gwiazdy Milanu - Kaka, Andrij Szewczenko, Clarence Seedorf, Andrea Pirlo, a kapitan drużyny Paolo Maldini ustanowił rekord występów (130) w europejskich pucharach. W środę rozbłysły gwiazdy Realu. Po centrze Davida Beckhama padła pierwsza bramka, drugą strzelił Zinedine Zidane, trzecią Luis Figo, a własny rekord (86 mecz w Lidze Mistrzów) pobił także kapitan zespołu Raul.
Wszystkich przyćmił jednak Ronaldo.
- On jest fenomenalny. Każde jego dojście do piłki stwarza nam okazję do zdobycia gola. Po jego powrocie odzyskaliśmy życie - zachwycał się sławnym kolegą Francisco Pavon.
Brazylijczyk leczył uraz przez dwa tygodnie, bez niego drużyna poniosła dwie bolesne porażki - w finale Pucharu Hiszpanii z Realem Saragossa 2:3 i w lidze z Athletic Bilbao 2:4. Obrońca Realu miał rację, powrót Ronaldo natchnął wiarą jego kolegów. To po faulu na nim był rzut karny, wreszcie Brazylijczyk strzelił ostatnią bramkę (to już jego 29 zdobyta w tym sezonie dla Realu). - Czuję się znakomicie i bardzo się cieszę, że już w pierwszym meczu trafiłem do siatki. Martwi mnie jednak, że zmarnowałem parę okazji. Mogło być lepiej - przyznał szczerze Ronaldo.
Gra w ataku "Królewskich" była imponująca, ale w obronie nadal jest bardzo słaba. W trzech ostatnich meczach zespół stracił aż dziewięć goli.
- Nie możemy ciągle liczyć na to, że Ronaldo i inni strzelą więcej bramek niż ich stracimy. To ciągłe ryzyko musi się skończyć. Teraz więcej czasu na treningach będziemy poświęcać grze obronnej - zapowiada trener Carlos Queiroz. Może ją poprawić powrót do drużyny Roberto Carlosa, który odcierpiał już karę za swój wybryk z meczu z Bayernem (uderzył w twarz Martina Demichelisa). Nie ma jednak pełni szczęścia, już w 93 minucie żółtą kartkę dostał Beckham i Anglik w rewanżu z Monaco nie zagra.
- Milan to wielka drużyna. Oglądaliśmy jego zwycięstwo nad Deportivo i zrobiło na nas wielkie wrażenie. Jednak to ciągłe porównywanie nas do nich i licytowanie się nie ma żadnego sensu. Jeśli los tak będzie chciał spotkamy się ze sobą za dwa miesiące i wtedy każdy dla kogo to ważne przekona się kto jest lepszy. To zresztą i tak nie ma większego znaczenia. Najważniejsze, że i oni, i my dajemy radość swoją grą ludziom na całym świecie. A także wyznaczamy kierunek rozwoju piłki. Każdy kto chce do nas równać musi grać efektowny futbol. To jest najważniejsze - mówił francuskim dziennikarzom po meczu Zidane. I to bardzo mądrze.
Milan rozbił Deportivo w ciągu ośmiu minut, w tym czasie zdobył trzy gole. Real na strzelenie swoich trzech potrzebował jedenastu minut. Jak pisze włoska prasa obie drużyny mają "Morderczy instynkt. Gdy wyczują moment słabości rywala nie wypuszczają już ofiary". Już wszyscy ostrzą sobie apetyty na wielkie widowisko, jakim ma być finał Ligi Mistrzów z udziałem Milanu i Realu. Chyba, że ktoś z pozostałej szóstki walczącej jeszcze w tych rozgrywkach, pokrzyżuje te plany. Wtedy okaże się, że tych wielkich zespołów jest więcej niż dwa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze