Real i Barça wolą piłkarzy z zagranicy
Cierpi na tym liga hiszpańska
Od 2000 roku Real Madryt i FC Barcelona wydały trzy razy więcej na piłkarzy z lig zagranicznych niż na zawodników z Primera División. Królewscy kupili łącznie siedemdziesięciu dwóch graczy, za których zapłacili 1186 milionów euro. Z ligi hiszpańskiej Blancos pozyskali zaledwie dwudziestu dwóch piłkarzy. Zapłacono za nich w sumie 280,5 miliona euro, co stanowi jedynie 24% łącznej kwoty. Madrytczycy kupili czterdziestu siedmiu graczy z lig zagranicznych. Przeznaczyli na ten cel 905,8 miliona euro, to jest aż 76% łącznej kwoty.
Podobnie działa FC Barcelona. Katalończycy wydali 837,8 miliona euro na sześćdziesięciu dwóch piłkarzy. Na szesnastu zawodników z La Ligi Barcelona przeznaczyła 222,1 miliona euro. Pozostałą cześć kwoty, to jest 616,7 miliona euro, wydała na sprowadzenie piłkarzy z zagranicy. Proporcje, podobnie jak w przypadku Realu, wynoszą 73% do 27% na korzyść graczy spoza Hiszpanii. Taka różnica między dwoma zespołami a resztą stawki powoduje dewaluację rozgrywek w Hiszpanii, a sama liga staje się bipolarna. Ostatnie dziewięć sezonów w Primera División, to triumfy Realu lub Barcelony, na dodatek, z wyjątkiem sezonu 2007/08, zawsze któryś z tych dwóch klubów jest też wicemistrzem. Idealnym przykładem tego, jak daleko w tyle pozostaje reszta, był sezon 2011/12, kiedy trzecia w tabeli Valencia straciła do mistrza Hiszpanii aż 39 punktów.
Innym skutkiem takiej sytuacji jest migracja hiszpańskich zawodników do lig zagranicznych. W ostatnim sezonie dwudziestu pięciu Hiszpanów grało w Premier League, sześciu w Bundeslidze i ośmiu w Serie A. Pieniądze z praw telewizyjnych trafiają w większości do włodarzy Realu i Barcelony, a bardzo dobrzy zawodnicy, którzy nie zostaną kupieni przez któregoś z dwójki gigantów (biedniejsze kluby muszą sprzedawać swoich najlepszych piłkarzy, żeby utrzymać swój budżet i nie popaść w długi), wyjeżdżają za granicę. Dopóki Barça i Blancos zostawiają swoje pieniądze za granicą, przez co nie trafią one do obrotu między hiszpańskimi klubami, dopóty drużyny z Primera División będą musiały sprzedawać piłkarzy za granicę, aby walczyć o przetrwanie. Podczas niedawno rozgrywanego Pucharu Konfederacji w reprezentacji Hiszpanii grało dziewięciu zawodników Barcelony, czterech Realu, dziesięciu z ligi angielskiej i jeden z niemieckiej. Jedynym reprezentantem La Ligi spoza Madrytu i Barcelony był Roberto Soldado.
Real Madryt miał w zeszłym sezonie przychody na poziomie 517 milionów euro (140 mln to wpływy z telewizji). Barça może pochwalić się przychodami w wysokości 470 milionów euro (także dostaje 140 mln od telewizji). Dla porównania: ósme w tabeli Rayo Vallecano zarabia rocznie 18 mln i tylko 16,7 mln to wpływy z telewizji. Taki podział praw telewizyjnych pokazuje różnicę panującą w Hiszpanii. W Niemczech najwięcej pieniędzy z telewizji otrzymuje Bayern Monachium (35 milionów euro), a najmniej FC Köln (14 mln). Anglicy mają do rozdysponowania 927 milionów, które są sprawiedliwie podzielone między wszystkie zespoły w lidze, 70% drużyn dostaje identyczną kwotę, a minimalna stawka dla każdego klubu wynosi 45 milionów. Włosi z kolei mają do podziału 900 milionów euro i 40% klubów dostaje tyle samo pieniędzy. Natomiast w Hiszpanii proporcje są bardzo zachwiane. Pieniądze z transferów przeprowadzonych przez Real i Barcelonę zostają głównie za granicą, nawet jeśli Królewscy ostatnio zmienili nieco tę tendencję, kupując Isco i prawdopodobnie Illarramendiego (30 milionów euro otrzyma Málaga, taka sama kwota zasili też konto Realu Sociedad), a wszystko to za sprawą presji ze strony społeczności kibiców, która kwestionowała transfery Fábio Coentrão i Luki Modricia (Królewscy również wydali na obu graczy po 30 milionów euro). Florentino Pérez przeznaczył na transfery 864 miliony, ale na Hiszpanów wydał tylko 130 mln (nie licząc llarramendiego), ale teraz próbuje poprawić te statystyki.
Real Madryt od 2000 roku zasilił konto Manchesteru United kwotą 148 milionów, płacąc za Cristiano Ronaldo, Davida Beckhama, Ruuda van Nistelrooya i Gabriela Heinze. Z kolei FC Barcelona przeznaczył 141 milionów euro na zawodników londyńskiego Arsenalu: Cesca Fàbregasa, Marca Overmarsa, Thierry'ego Henry'ego, Alexa Songa, Emmanuela Petita i Alaksandra Hleba. W Hiszpanii najwięcej pieniędzy z Madrytu otrzymała Sevilla, 54 miliony zapłacone za Sergia Ramosa, Júlio Baptistę i Diega Lópeza. Barça także zasiliła konto andaluzyjskiego klubu kwotą 61 milionów, które przeznaczyła na kupno Daniela Alvesa, Seydou Keity i Adriano. Katalończycy najdroższych zakupów dokonali jednak w Walencji i z Mestalli na Camp Nou ściągnęli Davida Villę, Gerarda Lópeza i Jordiego Albę, a kosztowało ich to 79 milionów euro.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze