Cavani: Jestem gotowy do gry w wielkim klubie
Wywiad Urugwajczyka dla dziennika <i>Marca</i>
Dziennik Marca złapał Edinsona Cavaniego, który może stać się piłkarzem Realu Madryt jeszcze w tym roku, na zgrupowaniu reprezentacji Urugwaju przy okazji Pucharu Konfederacji.
Jaki pan jest? Mało wiemy o Cavanim nie piłkarzu.
To prawda, że nie jestem zbyt znany dla ludzi. Lubię spokój i nie występować za dużo w mediach. Nie jestem medialny. Próbuję utrzymać taki wizerunek. Najlepsze miejsce do zaprezentowania kim jestem jest boisko i właśnie dlatego trenuję w ciągu tygodnia.
Skąd pan pochodzi? Jakie były pańskie początki?
Na początku nie grałem jako napastnik, grałem jako dziesiątka, kreowałem grę. Kiedy dorastałem, zdałem sobie sprawę, że zawsze miałem umiejętność zdobywania goli i w wieku czternastu lat, w czasie przejścia z baby-futbolu do grania w jedenastu, trener zaczął wystawiać mnie na ataku i spodobało mi się to. Miałem wyuczone ruchy i tak zacząłem. Chęć zdobywania goli wciąż mnie nie opuściła.
Pański początek nie był łatwy.
Nie, pochodzę z prowincji Salto [tej samej, z której pochodzi Luis Suárez]. Zacząłem próbować w Liverpoolu Montevideo, ale bardzo brakowało mi rodziny i spędziłem tylko miesiąc w samotności. Wróciłem do Salto i w wieku szesnastu lat ponownie wyjechałem do stolicy, już przekonany, że chcę być profesjonalnym piłkarzem. Danubio Montevideo wzięło mnie do swojej szkółki.
W Hiszpanii widzą pana jako klasyczną dziewiątkę. Jest pan nią?
Nie jestem statyczną dziewiątką, taką, która używa ciała, aby przytrzymać piłkę, w typie Luki Toniego lub innych. Nie jestem typową dziewiątką. Jestem ruchliwym napastnikiem, włączając w to grę defensywną, w której czasem uczestniczę. Dla mnie równie ważny jest powrót, aby odebrać piłkę i asystować przy golu. Lubię mieć wolność w ataku.
Ogląda pan dużo piłki?
Oglądam, ale tylko te najważniejsze mecze: Ligę Mistrzów i kilka innych. Bardziej zajmuję się innymi rzeczami w wolnym czasie, jak spędzanie czasu z rodziną na przykład. Nie mam obsesji na punkcie piłki.
Nie nudzi się pan we Włoszech? Mało się tam gra.
Nie, nie, to bardzo konkurencyjna piłka. Możesz wygrać i przegrać z każdym. Byłem w Palermo i teraz jestem w Napoli. Wygrywałem z wielkimi zespołami. To jest bardzo atrakcyjne i nie dzieje się w innych ligach.
Za kim był pan w młodości? Za Realem Madryt?
[Śmiech] Nie, prawda jest taka, że nie patrzyłem na to w przeszłości. Starałem się cieszyć piłką, nic więcej. Grałem w piłkę ze znajomymi i nie oglądałem zbyt wiele piłki w telewizji. To była moja rodzinna kultura. Jak byłem już starszy, ze względu na rywalizację z moim bratem, który jest starszy ode mnie, zacząłem kibicować Nacionalowi Montevideo, ale nie dlatego, że im naprawdę kibicowałem, tylko ze względu na mojego brata, który w klasykach był za Peńarolem.
Pański ojciec mówił przy różnych okazjach, że chciałby pan przejść do Realu Madryt. Co pan mi powie?
To dobra okazja, żeby powiedzieć, że gdy mówi ktoś z mojej rodziny, to nie mówi tego Edinson Cavani. Już tysiąc razy mówiłem mojej rodzinie, żeby o mnie nie rozmawiali, ale wciąż to robią. Chociaż oni są wolni. Ale, obstawiam, że nie są to słowa Cavaniego. Należę do Napoli i wszystko zależy od tego klubu. Nie myślę o niczym innym. Jeśli w pewnym momencie będzie inna opcja, się zobaczy. Moją intencją jest dokończenie Pucharu Konfederacji i po nim spotkać się z prezesem twarzą w twarz, aby porozmawiać na kilka ważnych tematów. Wspólnie zadecydujemy, jaka będzie moja przyszłość. W dniu dzisiejszym jestem zawodnikiem Napoli. Nawet ja nie znam swojej przyszłości.
Ale Real Madryt może zapukać do drzwi.
To jeden z najlepszych klubów na świecie, ale na ten moment nie ma żadnych konkretów. Gdy jesteśmy mali zawsze marzymy i pierwszymi zespołami, które ci przechodzą przez głowę są te ze światowego topu. Każdy marzy, aby zagrać w takim klubie jak Real Madryt czy Barcelona. Ale to są dziecięce marzenia. Teraz jestem w Neapolu i czuję dumę, będąc w tym klubie. Jeśli któregoś dnia odejdę, będę przygotowany do gry w największym klubie. Zobaczymy. Nie wiem, co się wydarzy.
Zaskoczyły pana słowa prezesa De Laurentiisa, który mówił, że jedyna oferta, jaka napłynęła oficjalnie jest ta z Realu Madryt?
Oczywiście, że tak, bo ja oficjalnie nic nie wiem. On wie, że po Pucharze Konfederacji porozmawiamy na kilka ważnych tematów, ale tak - zaskoczyło mnie to.
Jakie sprawy musi pan przedyskutować ze swoim klubem?
Są sprawy, są sytuacje, które czasami oddalają zawodnika od drużyny i miasta. Futbol to pasja, ale odejście z twojego kraju to wielkie poświęcenie. Na pewno De Laurentiis i ja będziemy dojrzali, aby wiedzieć, jakie jest najlepsze rozwiązanie dla mnie i dla klubu.
Pańska klauzula wynosi 63 miliony euro - wydaje się panu duża?
Nie wiem, czy te liczby pasują czy nie, ale rynek transferowy taki jest. Tym musi zajmować się klub, ja nie mogę mówić za dużo, ale taki mam kontrakt. Ocenić to będą musieli ci, którzy mnie chcą i którzy będą rozmawiać z klubem. Nie oceniam, czy to za dużo czy nie. Temat milionów mnie nie rozprasza. Nie martwię się tym. Nie myślę, co powiedzą o cenie moich nóg. Ja dobrze wiem, jakie są rzeczy, które są dla mnie ważne w życiu. Piłka nożna idzie do przodu, dlatego mówi się o takich liczbach, ale ja żyję normalnymi sprawami.
Wie pan, że jak odejdzie z Neapolu, to pana ukrzyżują.
Futbol ma dwa krańce. Napoli dało mi możliwość dorastania i stania się tym, kim jestem teraz. Stoi za tym wielkie poświęcenie moich kolegów, sztabu szkoleniowego i mnie samego. Ale ja także dałem Napoli dużo i będę tak robił do ostatniego dnia tutaj. Później, jeśli odejdę, znajdą się kibice, którzy to zrozumieją i tacy, którzy tego nie pojmą. Nie chciałbym odchodzić stąd tylnymi drzwiami. Wiem, że wielu tego nie zaakceptuje.
Co pan wie o Benítezie, pańskim nowym trenerze?
Wystarczy zobaczyć jego CV albo wspomnieć jego nazwisko, żeby wiedzieć, że jest trenerem z najwyższej półki, który prowadził najlepszych. Mam o nim jak najlepsze zdanie. Jest wielkim trenerem i Napoli go potrzebuje.
Brakuje panu gry na Camp Nou albo na Bernabéu, prawda?
Nie, już grałem przeciwko Barcelonie w towarzyskim meczu na Camp Nou, mimo iż nie było to oficjalne. Pozostaje mi Bernabéu... i wiele innych aren [śmiech]. W Barcelonie zdobyłem nawet ładną bramkę, ale mi jej nie uznali.
Co pan sądzi o Cristiano?
To maszyna do strzelania goli. Jeszcze nie mogłem grać przeciwko niemu. Jest jednym z najlepszych na świecie i tak jest widziany przez nas, profesjonalistów.
Pięć krótkich pytań
Idol z dzieciństwa.
Osobiście, mój brat, nauczyłem się od niego poświęcenia w dojściu do bycia profesjonalistą, spróbowania zagranicą itd. W piłce, Batistuta jest tym, który mnie inspirował. Jego sposób zdobywania goli, z takim potencjałem, chciałem go naśladować.
Przydomek.
Podoba mi się El Matador.
Ulubiony hiszpański piłkarz.
Iniesta to fenomen. Miałem szczęście porozmawiać z nim i jest przykładem. Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak on na boisku.
Akutalny napastnik.
Cristiano Ronaldo, gra Realu Madryt zależy w dużym stopniu od niego.
Pańska najlepsza broń?
Prawa noga, potem gra głową.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze