Santillana: Cristano to bestia
Wywiad z byłym piłkarzem Realu Madryt
Carlos Alonso González, bardziej znany jako Santillana pojawiał się ostatnio często w hiszpańskich mediach, ponieważ gol Cristiano z Manchesterem przypominał uderzenie Santillany z 1981 roku. Królewscy mierzyli się wówczas z Interem. Możecie zobaczyć obie bramki tutaj.
Kiedy Cristiano wznosił się do piłki, widzieliśmy Santillanę uderzającego ją. Miał pan podobne odczucie?
Trochę tak, ponieważ on potrafi wysoko skoczyć i zawisnąć w powietrzu. Wykorzystuje warunki fizyczne, jakimi obdarzył go Bóg. W tym przypadku, a to najważniejsze, mógł skierować piłkę do siatki. Szczerze mówiąc, Cristiano znakomicie gra głową.
Zdobył pan podobną bramkę?
Mówi pan o golu z Interem w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Europy w sezonie 1980/81. Wygraliśmy 2:0, zdołaliśmy dotrzeć do finału, ale tam ulegliśmy Liverpoolowi 0:1. Jednak mnie więcej kosztowała ta bramka (śmiech). To była piłka dośrodkowana przez Juanito, on zresztą zdobył później drugiego gola. Kluczową rolę odgrywało przewidzenie rozwoju akcji, ja już byłem gotowy na strzał. Ruszyłem o ułamek sekundy szybciej niż inni i w ten sposób wywalczyłem sobie tę pozycję. Szukam zdjęcia tego strzału. Wszyscy patrzyli na mnie z otwartymi ustami.
Półfinały przeciwko Interowi… Wielka noc!
Interowi strzeliłem pięć albo sześć bramek w ciągu czterech czy pięciu lat. Pozostałe też były piękne. Strzał z prawej nogi po dośrodkowaniu San José. Piłka zbliżała się do mnie, przyjąłem ją i uderzyłem z całej siły. Ten gol podobał mi się bardziej, niż ten w półfinale. Futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
Dlaczego tak dobrze grał pan głową?
Człowieku, nie było źle, skoro z upływem czasu zaczęli określać mnie zdaniem, jakim opisywano legendarnego Telmo Zarrę. „Najlepsza głowa Europy po Churchillu”. Jednak mnie kosztowało to o wiele więcej pracy, już ci mówiłem, ponieważ jestem o dziesięć centymetrów niższy niż Cristiano. Można powiedzieć, że jemu wystarczą warunki fizyczne, żeby wygrać walkę o pozycję z każdym obrońcą. Ja musiałem sobie poradzić w inny sposób, wymyślić coś, dzięki czemu mogłem wyprzedzić obrońców, którzy zwykle byli o wiele wyżsi ode mnie. Musiałem dużo się poruszać w polu karnym.
To był wrodzony talent czy efekt ciężkiej pracy?
Słuchaj, w Santillana del Mar, skąd ja pochodzę, nie mieliśmy nawet boiska. Nie uderzałem dobrze głową mając 12 czy 13 lat. Poza tym w młodzieżowych drużynach grałem jako ósemka, nie byłem nawet środkowym napastnikiem. Prawdę mówiąc, nauczyłem się dobrze uderzać z główki w Racingu Santander. Miałem wtedy 17 bądź 18 lat.
Kto zdał sobie sprawę, że powinien pan grać jako napastnik?
Fernández Mora, mój trener. Przesunął mnie na atak. Miałem dwóch skrzydłowych – Aguilara, który później przeszedł ze mną do Realu Madryt i Isidro Ruiza. To byli skrzydłowi w starym stylu, zagrywali mi piłki, jakich sobie nie wyobrażasz. Ja się dostosowałem i wtedy zacząłem na poważnie podchodzić do akcji „dośrodkowanie-strzał”.
Do czego to się odnosi?
Nie przesadzę, jeśli powiem, że do Fernándeza Mory. Pracował ze mną godzinę dziennie ćwicząc tylko ten element gry.
To wszystko tymi piłkami, które były tak ciężkie?
Nawet sobie pan nie wyobraża bólu głowy, z jakim kończyłem (śmiech). Jednak byłem młody i wytrzymywałem to.
Co jest kluczowe przy uderzeniach głową?
Intuicja i, przede wszystkim, umiejętność wyprzedzenia obrońców. W polu karnym jest więcej piłkarzy i trudno sprawić, żeby piłka spadła wprost na twoją głowę. Trzeba było sobie to wywalczyć. Poza tym, ważne są odpowiednio wyćwiczone nogi, które pozwalają ci wysoko skakać. Do tego umiejętność zawiśnięcia w powietrzu, aby uderzyć piłkę jak najwyżej i na koniec, dla mnie najważniejsze, mieć siłę w szyi i koordynację, by skierować futbolówkę w pożądanym kierunku. Nie każdy to ma. Michael Jordan skakał wysoko, to prawda, ale później trzeba jeszcze umieścić piłkę tam, gdzie chcesz. Widziałem graczy, którzy skakali nadzwyczajnie, ale fatalnie uderzali.
Był pan wzorem. Kto się zbliżył do pana?
Wielu: Morientes, Zamorano, Quini, Bakero, Satrustequi. To była jakość. Wtedy środkowi napastnicy grali z typowymi skrzydłowymi. W Hiszpanii zawsze byli świetni w grze głową zawodnicy, poza nią też – Van Basten, Batistuta. I spójrz jak uderza Drogba! Jest prawdziwą bestią w grze w powietrzu!
A Cristiano, zbliżył się do pana?
Ogólnie rzecz biorąc, tak, ponieważ świetnie utrzymuje się w powietrzu. Jednak już wspominałem, że miałem o połowę gorsze warunki fizyczne, zazdroszczę mu tego. Jest bestią. Ma wszystko albo prawie wszystko, chociaż dla mnie i na szczęście dla niego, jest wielkim specjalistą nie tylko w tym elemencie. On ma warunki, jakich ja nie miałem, dlatego byłem tym, kim byłem.
Pana szczerość jest godna podziwu. Jaki był najładniejszy gol zdobyty przez pana?
Te dwa z Interem, ale były inne. Z Celtikiem nieźle uderzyłem i na Bernabéu z Las Palmas, kiedy Carnevali stał na bramce. Nie wiem, zdobyłem wiele goli. Najlepiej wspominam bramkę po uderzeniu nogą. To było z Derby County. Del Bosque dośrodkował, przyjąłem piłkę na klatkę piersiową , przerzuciłem piłkę nad obrońcą prawą nogą i uderzyłem z woleja lewą nogą. Było 5:1 i mogliśmy awansować do następnej rundy po dogrywce. To jeden z najbardziej emocjonujących dni z wielu powodów. Na trybunach było 120 tysięcy ludzi, ponieważ przyjechała drużyna z Anglii, a w tamtych dniach dużo się mówiło o Gibraltarze.
Tutaj możecie zobaczyć wspomnianą bramkę Santillany z Derby County (od 7:07). A o tym, że Hiszpan potrafił znakomicie grać głową możecie się przekonać tutaj.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze