Figo: Piłka nie kończy się na Realu Madryt
Dziennikarze gazety 'A Bola' przeprowadzili wywiad z jednym z Gwiazdorów Blancos, Luisem Figo. Oto niektóre z pytań...
Dziennikarze gazety 'A Bola' przeprowadzili wywiad z jednym z Gwiazdorów Blancos, Luisem Figo. Oto niektóre z pytań...
Zapytany przez dziennikarza o możliwość odejścia z Madrytu, Figo, który rozegra swój setny mecz w reprezentacji, powiedział że jego "przyszłość zależy od Boga". Później dodał: Mam ważny kontrakt z Realem jeszcze przez dwa lata i nie będziemy już o tym rozmawiać.
Dziennikarze zapytali też o jego niedawne spotkanie z Florentino Perezem: Nie mogę powiedzieć o czym dokładnie rozmawialiśmy. Powtarzam jeszcze raz. Mam ważny kontrakt z Realem i chcę go wypełnić.
Dziennikarze zastosowali więc podstęp i zapytali Figo inaczej. Czy gdyby okazało się w Madrycie nie ma już dla niego miejsca to zdecydowałby się wtedy odejść? Figo odpowiedział: Chyba każdy piłkarz, kiedy czuje się w drużynie niepotrzebny, myśli o zmianie otoczenia. Tak samo jest i ze mną. Jeśli poczułbym się w klubie niepotrzebny, nieszanowany to na pewno zacząłbym szukać sobie nowego klubu. Dla mnie piłka nożna nie kończy się na Realu Madryt. Nie kończy się też na Barcelonie czy Sportingu Lisbona czy na jakimkolwiek innym klubie na świecie.
Inne pytanie dotyczyło Davida Beckhama. Dziennikarze zapytali, czy Portugalczyk nie czuje jakiejś antypatii do Anglika po tym, jak ten stracił możliwość wykonywania rzutów wolnych i rożnych na rzecz Becksa.
Niczego nie straciłem na rzecz Davida. Mam swoją pozycję i swoje zadania do wypełnienia na boisku. Nie chcę i nie będę robił problemów z tego, kto ma wykonywać w zespole stałe fragmenty gry! W drużynie znamy swoje możliwości. I o tym, że rzuty wolne bije ten, a nie inny zawodnik, decyduje na szczęście trener, a nie zawodnicy. Ja robię to, co mi powie trener. Tak samo jest z kolegami z drużyny. Powtarzam, nie będę wprowadzał w drużynie chorej atmosfery z tego powodu.
Na koniec redaktorzy 'A Bola' zapytali o straszną krytykę jaka spadła na Queiroza i na drużynę po pamiętnym meczu z Sevillą, przegranym 1:4
To normalne w Madrycie. Wszyscy się już przyzwyczaili do zwycięstw. Dlatego kiedy przegrywamy, wszystkim się wydaje, że zawalił się świat. Przecież my nie jesteśmy niezwyciężeni, nie ma takich zespołów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze