Mourinho: Posadzenie Casillasa to decyzja techniczna
Zapis konferencji trenera
Czy w jakimkolwiek momencie meczu myślał pan o dymisji?
Nie, nie. Ani w trakcie, ani po.
Zostawił pan na ławce kapitana Realu Madryt, kapitana reprezentacji Hiszpanii. Mógłby pan podać powód?
Decyzja techniczna.
Tylko?
Tak. Decyzja techniczna trenera. Trener analizuje sytuację, analizuje zawodników, których ma do dyspozycji, wybiera swoją drużynę do gry i to jest decyzja czysto techniczna. Możecie wymyślać historie, jakie chcecie, ale to decyzja czysto techniczna i nic więcej.
Więc Adán jest teraz w lepszej formie czy według pana jest obecnie lepszy od Casillasa?
W mojej opinii. I liczy się ta opinia, opinia trenera, który wybiera. Dla mnie liczą się tylko opinie moich asystentów i tak zdecydowaliśmy. Wydaje mi się, że ze względu na rozwój meczu praca bramkarza, który zagrał, była pracą bez żadnego znaczenia dla wyniku. Wydaje mi się, że to nie jest żadna historia.
Chciałbym zapytać co sądzi pan o stracie 16 punktów do lidera?
Posłuchaj, Real Madryt w poprzednim sezonie był mistrzem i wyprzedził drugi zespół o 9 punktów. W tym sezonie tracimy dystans w mojej opinii nie do pokonania, ale musimy wziąć odpowiedzialność za to, że nie gramy dobrych rozgrywek. To rozgrywki, gdzie nie prezentujemy się dobrze, ale też rozgrywki, gdzie mecz po meczu dzieją się rzeczy, o których głównie nie lubię rozmawiać po porażkach. Jednak taka jest sytuacja. W poprzednim roku byliśmy na górze, w tym nie prezentujemy się dobrze. To nie jest usprawiedliwienie mnie samego, to nie jest usprawiedliwienie, które sprawia, że jestem zadowolony. Nie chcę żyć na podstawie odpowiedzialności czy straty do lidera tabeli, ale tak jest, taka jest rzeczywistość.
Mówił pan, że w ogóle nie myślał o dymisji, a czy boi się pan o swoje stanowisko?
Nie. Jakie stanowisko? Czy boję się o stanowisko? Nawet o tym nie myślę. Futbol to futbol, jak mogę się bać o swoje stanowisko? W żadnej chwili nie boję się o swoją pozycję i poza tym nie jestem dzieckiem, nie jestem w piłce od wczoraj. My, trenerzy, doskonale wiemy, że piłka nie ma pamięci, że liczy się to, co zrobiłeś dzisiaj, a nie to, co zrobiłeś wczoraj. Nie liczą się zdobyte tytuły, nie liczy się wykonana praca, liczy się obecny moment. Czy czułem, że piłkarze nie chcą? Jestem zbyt uczciwy, żeby dalej walczyć w przegranej bitwie, ale piłkarze chcą, pokazali, że chcą. Rozegrali mecz na wygraną z Espanyolem, rozegrali mecz na wygraną dzisiaj, ale nie mieli szczęścia. Sprawy idą źle. Kiedy cię nie ma, to cię nie ma. Podchodzą pod twoją bramkę trzy razy i strzelają trzy bramki. Masz szansę na gola do otwartej bramki i nie strzelasz... Naciskasz, rywal wyprowadza kontrę i strzela... Jeszcze dwie inne decyzje, o których nie chcę mówić, ale to akumuluje się mecz po meczu. Słupki, które akumulują się mecz po meczu... Kiedy sprawy idą źle, to zawsze jest trudniej. Myślę, że ten tydzień przerwy nadchodzi w idealnej chwili. Piłkarze są smutni, piłkarze są wyczerpani, dali z siebie wszystko i nie dostali żadnej rekompensaty. Myślę, że przychodzi w doskonałym momencie i musimy być realistami. Jeśli spojrzymy na różnicę punktową, to nie znajdziemy motywacji. Jeśli popatrzymy na osobistą dumę i chęć poważnej gry, jeśli przy tym spojrzymy, co znaczy Real Madryt, to tutaj znajdziemy motywację, której potrzebujemy na każdy mecz niezależnie od tabeli i niezależnie od sytuacji, żeby dalej walczyć i grać z godnością, z którą piłkarze grali dzisiaj.
Jeśli posadzenie Ikera Casillasa było decyzją techniczną, to według pana jednym z problemów Realu Madryt w ostatnich meczach była bramka?
Nie, nie. Dla mnie to problem globalny. Nie graliśmy dobrze pod różnymi względami gry, wśród których była nasza praca w obronie.
Powiedział pan kiedyś, że nigdy nie poprowadzi pan Málagi. Dzisiaj pan z nimi przegrał. Czy teraz żałuje pan tych słów i czy przegrana boli pana jako madridistę?
Nie. Ja nigdy nie poprowadzę Málagi tak, jak nigdy nie poprowadzę wielu innych klubów. Jestem wolnym człowiekiem przy wyborze, gdzie chcę pracować. To nie ma absolutnie nic wspólnego z czymś przeciwko Máladze, w ogóle, tym bardziej przeciw samemu miastu. W ogóle, nic przeciwko. Jednak takie są życiowe wybory. Jeśli zapytasz mnie o inny klub, to też go nie poprowadzę, jeszcze innego też nie. To sytuacja absolutnie naturalna. Porażka zawsze boli, ale mnie boli jeszcze bardziej, gdy nie dajesz tego, co możesz dać. Piłkarze dali, drużyna grała, jest zbyt dużo sytuacji przeciwnych, z którymi trzeba walczyć, ale odczucie było jasne, że za każdym razem, gdy Málaga strzelała, to drużyna przez kilka minut zbyt głęboko to odczuwała. Jednak powiedziałem już zawodnikom w minucie rozmowy z nimi, że dzisiaj mają powód do powrotu do domów całkowicie spokojni. Powrotu ze smutkiem wynikającym z porażki, ale i spokojem wykonania swojej pracy najlepiej, jak się dało. Przynajmniej ja wyjeżdżam w takim stanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze