Starcie na szczycie
Real Madryt podejmuje Valencię
Ostatnio dość często wyróżniane zostają wyjątkowe dokonania poszczególnych drużyn na podłożu statystycznym. Tu najlepsza ofensywa, tu najszczelniejsza obrona. Valencia Basket może pochwalić się jedynie prowadzeniem w klasyfikacji przechwytów i zbiórek w ataku, lecz i bez wyróżniających się statystyk zajmuje drugą pozycję w Lidze Endesa. Tuż za najbliższym rywalem, Real Madryt.
Koszykarze z Walencji nie wspominają wizyt w stolicy Hiszpanii zbyt dobrze. Ostatnie osiem ligowych pojedynków zakończyło się dla nich porażką. Łącznie obie ekipy mierzyły się ze sobą pięćdziesiąt razy, z czego w trzydziestu trzech górą byli Los Blancos.
Choć kluczem do sukcesu obu drużyn jest ich zespołowość, wyróżnię dwa nazwiska, o których w kontekście tego spotkania było i jest głośno.
Rudy Fernández
Wiadomość jest zła. Hiszpański skrzydłowy znów narzeka na bóle w okolicy lędźwiowej i najprawdopodobniej nie zagra w czwartek w Palacio de los Deportes. Bardziej od absencji w tym konkretnym spotkaniu, martwić może stan zdrowia zawodnika w dalszej części sezonu. Ból wciąż powraca, a wraz z nim grymas na twarzy Rudy'ego i, z pewnością, duży dyskomfort gry. Do czerwca droga jeszcze długa.
Pocieszające jest to, że do pełnego zdrowia wrócił już Martynas Pocius i niemal na pewno będzie do dyspozycji trenera.
Mickaël Gelabale
Kibice z przynajmniej siedmioletnim stażem powinni go pamiętać. Charakterystyczny Francuz został w tym tygodniu zatrudniony przez Valencia Basket i być może zdebiutuje już w czwartek, przeciwko swojemu byłemu klubowi.
Mickaël Gelabale spędził w Madrycie dwa sezony, 2004/05 i 2005/06, występując w sumie w osiemdziesięciu spotkaniach. Gracz efektowny, bardzo skoczny. Podczas wspomnianych dwóch lat czterdzieści sześć razy umieszczał piłkę w obręczy za pomocą wsadu. Co więcej, wygrał oba konkursy dunków, w których wziął udział na ziemi hiszpańskiej.
Szczególnym sentymentem mogą darzyć go kibice pamiętający „magiczną minutę” z 2005 roku, podczas której Real Madryt wydarł z rąk TAU Cerámica mistrzowski tytuł. Całość zwieńczył niezapomnianą trójką Alberto Herreros, jednakże to Gelabale dał sygnał do odrabiania punktów, trafiając niezwykle ważny rzut z dystansu i zbierając jeszcze ważniejszą piłkę z własnej tablicy. Słowa są zbędne, warto to sobie przypomnieć.
Historyczna remontada Realu Madryt
Królewscy w sezonie obecnym na własnym parkiecie jeszcze nie przegrali – ani w Lidze Endesa, ani w Eurolidze. Z Valencią zmierzą się w czwartek, o godzinie 20:45. Transmisję na żywo przeprowadzi Sportklub.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze