Özil: Madryt jest zajebisty
Wywiad dla <i>El País</i>
Jeden z trenerów reprezentacji Niemiec podchodzi i mówi piłkarzowi na ucho: "Nie zdradź mu naszych sekretów". Półgodzina konwersacja z Mesutem Özilem ma miejsce w luksusowym hotelu w Gdańsku, gdzie mieszka kadra Niemiec. To oaza spokoju. Właściciele przekształcili nawet łąkę w boisko treningowe, żeby zadowolić swoich gości. Z boku przechodzi Hummels z dziewczyną, również Mario Gómez przechadza się ze swoją drugą połówką. Selekcjoner Joachim Löw przebiega w pośpiechu, ale rzuca spojrzenie na rozmówcę swojej "10". Obok siedzi Götze i żartuje z Özilem, który odpowiada spokojnie po niemiecku z kilkoma hiszpańskimi wstawkami.
Masz już ulubione hiszpańskie wyrażenie?
W szatni dużo mówię po hiszpańsku, chociaż na początku rozmawiałem w języku angielskim. Profesor od hiszpańskiego powiedział mi już, że "puta madre" [polski: ku**a mać] ma dwa przeciwne znaczenia: albo bardzo dobre, albo bardzo złe. Teraz na zgrupowaniu reprezentacji zapomniałem już niektórych zwrotów.
Hiszpania w meczu z Chorwacją wydawała ci się zmęczona?
Na EURO rywale Niemiec i Hiszpanii wychodzą ze skóry, grają na 200%, ponieważ chcą zaprezentować się na naszym poziomie. Jednak eksperci wiedzą, że to my jesteśmy faworytami.
To dwie jedyne kadry, które zawsze wychodzą po wygraną. W czym się różnicie?
Hiszpania ma piłkarzy o światowej klasie i pokazała, że jest praktycznie niezwyciężona, bo tworzy jedność. To bardzo solidna drużyna, która umie zamykać przestrzenie i wygrywać mecze dzięki posiadaniu piłki. Z kolei Niemcy bardzo rozwinęły się w ostatnich dwóch latach: teraz jesteśmy przekonani, że możemy wygrać z każdym. Najlepiej pokazuje to 9 punktów w grupie śmierci. Nasza główna zaleta to siła psychiczna. Grałem przez wiele lat w reprezentacjach młodzieżowych, ale nigdy nie mieliśmy tak silnej ławki. Dzisiaj rezerwowi spokojnie mogą grać w pierwszym składzie. W przeszłości Niemcy były maszyną: równoważyły wybieganie z wytrzymałością. Teraz jest inaczej. Możemy oferować też techniczny spektakl. Jednak bez arogancji. Krok po kroku. Grecja na pewno będzie walczyć do końca.
W Hiszpanii ludzie naśmiewają się, że towarzyszy wam psycholog, mistrz jogi...
Poleciłbym jogę moim hiszpańskim przyjaciołom, ponieważ pozwala spojrzeć na sprawy z innej perspektywy, otwiera umysł. Jednak nie jest obowiązkowa, to bardziej ćwiczenie wnętrza i sposób na odstawienie piłki na bok, zresztą jeden z wielu, jak czytanie gazet, gra w rzutki, bilard, na PlayStation...
Z powodu swojej gry identyfikujesz się z Xavim czy Iniestą?
Tak, oni są bardzo inteligentni i ich rozgrywanie piłki jest niesamowite. Dla mnie więcej szczęścia przynosi podanie na bramkę niż sama bramka.
Joachim Löw prosi cię ostatnio o głębsze podania.
Trzeba dużo improwizować i podejmować decyzje w ułamku sekundy, szukać przestrzeni. Ciągle trochę nam brakuje do oferowania pięknej gry, spektaklu. Obyśmy mieli jeszcze kilka meczów, żeby to się nam udało.
Twój futbol wydaje się bardzo rozluźniony. Co wprowadza u ciebie nerwowość?
Nic. Na boisku odcinam się od wszystkiego: od trybun, atmosfery, hałasu... i mam pełną swobodę w tym, co chcę grać. Przed otrzymaniem piłki już mam kilka opcji rozegrania w mojej głowie.
Przy takiej presji da się czerpać radość z tego typu turnieju?
Dla mnie presja nie istnieje. Czerpię wielką radość z gry.
Część ciebie odpowiadając za kreację wywodzi się z twoich tureckich korzeni?
Wziąłem najlepsze rzeczy z obu krajów: dyscyplinę Niemców i wyobraźnię Turków, którzy żyjąc nad Morzem Śródziemnym, jak Hiszpanie, są bardziej zrelaksowani.
Miałeś problemy z przystosowaniem się do dyscypliny taktycznej Mourinho w Realu?
W ogóle. Mou mi zaufał, za co jestem mu wdzięczny. Bardzo mi się podoba w Realu i dlatego mogłem grać tak dobrze przez ostatnie lata. Jednak my, atakujący, też musimy pracować. Udało mi się zachować większą stabilizację, a przy Mou rozwinę się jeszcze bardziej.
Jak oceniasz paradę Casillasa po strzale Rakiticia?
Była zdumiewająca. Iker od pięciu lat jest wybierany najlepszym bramkarzem na świecie. To legenda Realu, a poza tym dobry przyjaciel, który zawsze ci pomoże.
Jak rozwija się twoje życie w Madrycie?
Jestem bardzo młody i życie w Madrycie to dla mnie ciągle nowe doświadczenie. Ludzie są bardzo mili, a samo miasto oferuje mnóstwo rzeczy. Jest zajebiste ["de puta madre"]. Chociaż z drugiej strony to miłe nastawienie może oznaczać pewne trudności, bo nie mogę sobie spokojnie wyjść i pospacerować po ulicach. To szaleństwo. W Hiszpanii niezależnie od tego, gdzie jedziemy, czeka na nas mnóstwo ludzi. Poza tym podoba mi się pogoda: przez siedem miesięcy słońce jest wręcz spektakularne. Z jedzenia uwielbiam paellę z owocami morza. Czasami proszę o dowóz do domu.
A jakie były twoje stosunki z piłką, gdy byłeś mały i mieszkałeś w Gelsenkirchen?
Pewnego dnia zobaczyłem, że mój starszy brat gra w piłkę i powiedziałem mu, że ja też bym zagrał. Spotykaliśmy się z chłopakami z sąsiedztwa i graliśmy na małym boisku, które nazywaliśmy "klatką": pięciu na pięciu, dwie bramki i siatka, przez którą piłka nigdy nie wychodziła poza plac gry. Zawsze szalałem na punkcie futbolu. Przed szkołą, w jej trakcie i po zajęciach. Do tego zawsze grałem ze starszymi: jak miałem 8 lat, walczyłem z 13-latkami. To sprawiało, że byłem silniejszy. Podziwiałem Zidane'a z powodu wszystkich jego sztuczek. Już wtedy niektórzy mówili mi: "Kiedyś będziesz wielki".
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze