Czas powalczyć o Pichichi
Real Madryt postawił już sobie kolejne cele
Real Madryt sięgnął po ligowy tytuł na Sam Mamés w pięknym stylu. Pokonał miejscowy Athletic różnicą trzech bramek, przesądzając o zwycięstwie w ligowych rozgrywkach, w których drużyna pobiła wiele rekordów i w których ma jeszcze wiele do powiedzenia. Plan działania Los Blancos na najbliższe dwa spotkania jest oczywisty: pomoc w uzyskaniu nagrody Pichichi przez Cristiano Ronaldo oraz zdobycie stu punktów.
Po zgarnięciu mistrzostwa, Królewscy celują obecnie w tytuł dla najlepszego strzelca. Zespół połączy siły we wspólnej intencji, chcąc uczynić fiestę kompletną i pomóc Cristiano w zdobyciu drugiego takiego trofeum z rzędu. Obecnie Leo Messi wyprzedza go o dwa trafienia, dzięki zaliczonemu w dniu wczorajszym, przeciwko Máladze, hat-trickowi. Ronaldo nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i zamierza walczyć o swoje do samego końca.
Portugalczyk już na Sam Mamés chciał za wszelką cenę odpowiedzieć na gole Argentyńczyka, jednakże nie był to jego wieczór. Spotkanie rozpoczął od niewykorzystanego rzutu karnego, a w ostatnim ataku drużyny zmarnował znakomitą okazję, kiedy to znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Gorką Iraizozem. Nie był to jego najlepszy występ, lecz opuścił mury La Catedral z bramką i genialną asystą do Mesuta Özila na koncie.
W ostatniej minucie spotkania, po wspomnianej już, niewykorzystanej okazji, kibice zaczęli ubliżać Cristiano, na co ten odpowiedział znamiennym gestem – wskazał palcem herb Realu Madryt na koszulce, a następnie logo LFP, krzycząc w kierunku trybun: „Jesteśmy mistrzami!”. Gesty Portugalczyka nie spodobały się Javiemu Martínezowi, który po zakończeniu spotkania podbiegł do niego z pretensjami. Napastnik madryckiego klubu wykonał w jego stronę „gest Kozakiewicza”, po czym dołączył do świętujących kolegów.
Cristiano opuścił Estadio San Mamés z dużym uśmiechem na twarzy, mimo iż zmarnował na jego murawie doskonałe okazje na strzelenie kolejnych bramek. Miałby ich wtedy o dwie więcej, co pozwoliłoby na zrównanie się z Messim. Można mieć jednak pewność, że powalczy o to w dwóch ostatnich spotkaniach.
Sto punktów
Kolejnym zamierzeniem Realu Madryt jest zakończenie rozgrywek z setką na koncie, co nie udało się dotąd żadnej drużynie w lidze hiszpańskiej. José Mourinho, mający na koncie mistrzostwa z Porto, Chelsea i Interem, również nie zdobył nigdy tylu punktów podczas jednego sezonu. Jeżeli jego podopieczni ograją Granadę i Mallorkę, kolejny rekord zostanie pobity.
Obecnie najlepsze osiągnięcie należy do Barcelony, która w sezonie 2009/10 zdobyła dziewięćdziesiąt dziewięć punktów, o trzy więcej od Realu Madryt, prowadzonego wówczas przez Manuela Pellegriniego. Zdobycz uzyskana za czasów Chilijczyka jest najlepszym rezultatem w historii klubu. Tegoroczny zespół Mourinho jest gorszy o zaledwie dwa punkty – ma ich dziewięćdziesiąt cztery.
Jakby tego było mało, Real Madryt podąża także po ligowy rekord w liczbie strzelonych bramek. Na dzień dzisiejszy piłkarze uzbierali sto piętnaście trafień, co już samo w sobie jest wynikiem historycznym. Druga pod tym względem Barcelona ustrzeliła sto osiem goli i nie wydaje się, aby odrobiła w najbliższych meczach stratę w tej statystyce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze