Zbyt dużo goli straconych u siebie
"Chmurki na niebieskim niebie"
Wyniki Realu Madryt w tym sezonie w Lidze są praktycznie nieskazitelne. Praktycznie, bo ciągle wadzi w nich jeden szczegół - taka chmurka, która przeszkadza, żeby było widać całe niebieskie niebo. W przypadku Realu Madryt tymi chmurkami są gole stracone na Bernabéu. Drużyna Mourinho traciła przynajmniej jedną bramkę w kolejnych 9 meczach u siebie, nie zachowując czystego konta od 26 października, kiedy Królewscy pokonali Villarreal 3:0.
Od tamtego momentu Real wygrał 8 z 9 meczów u siebie (porażka tylko z Barceloną), ale w każdym z tych spotkań tracił bramki. W sumie Casillas i Adán wpuścili razem 14 goli. Nie można przyczepić się za to do ataku, który w tym okresie zdobył 36 goli.
W samej Lidze Real pod względem bramek straconych u siebie zajmuje 15. miejsce razem z Valencią i Sportingiem. Najgorsza jest Sevilla, która dała rywalom na swoim obiekcie strzelić 14 goli. Najlepsza Barcelona, która straciła tylko 2 bramki, czyli aż 10 mniej niż Real Madryt. Dla przykładu Granada, która walczy o utrzymanie, u siebie dała sobie strzelić tylko 8 goli.
Te statystyki męczą i Mourinho, i Casillasa, który nigdy nie jest zadowolony, jeśli nie zachowuje czystego konta. Wystarczy powiedzieć, że w całym poprzednim sezonie w Lidze Królewscy stracili w domu właśnie 12 bramek, czyli dokładnie tyle, ile wpuścili już teraz. Chociaż te bramki nie są kluczowe dla punktów w Lidze, to już w Pucharze Króla były, a w Lidze Mistrzów mogą być. Málaga do końca walczyła z Realem o awans dzięki dwóm trafieniom z Madrytu, a Barcelona przeszła dzięki zwycięstwu w stolicy Hiszpanii, które dały jej dwie bramki.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze