Schuster: Pepe po założeniu koszulki jest innym gościem
Komentarz byłego trenera Realu
- Nie będę mówił jaki jest Pepe, jakim dobrym jest człowiekiem, jakim świetnym profesjonalistą, że musi zostać w Realu Madryt. Nie trzeba tego bardziej wyolbrzymiać. To był brzydki gest, ale teraz właśnie to widzimy na boisku. Migueli, Hierro, Ayala... Wszyscy kopali się po tyłkach, ale dopiero teraz widać wszystko. W moich czasach plucie na rywala było obecne w każdym meczu. Teraz przy tylu kamerach widać wszystko i to nie jest piękne. Nie wiem co wydarzyło się z Pepe w dniu, kiedy zaatakował Casquero. To bardzo dziwne, tym bardziej, jeśli znasz go lepiej. Nie da się tego wytłumaczyć. On należy do tych typowych graczy, którzy się zmieniają na boisku. Tak samo było ze Stoiczkowem, który poza stadionem jest fenomenalnym gościem. To jak ochroniarze, którzy na stadionie pojawiają się w swoim uniformie, po założeniu którego stają się innymi ludźmi. Kiedy Pepe nakłada koszulkę, staje się innym gościem. Mou wie, jak to wykorzystywać i czasami to się zdarza. Może zostać w Realu z powodu swoich umiejętności. Bernabéu już oklaskiwało jego odwagę. Te małe szczegóły robią mu wielką krzywdę - powiedział po meczu Bernd Schuster.
- Mou zaskoczył nas jedenastką Realu, ale niespodzianka nie musi być zła. Są jednak sprawy, których się nie rozumie. Carvalho długo nie grał, Altıntop chyba nie przeskoczy pewnego poziomu, a Pepe znowu zagrał w środku pola. Przede wszystkim chodzi o to, że mocno ryzykujesz dokonując tylu zmian. Barcelona gra na pamięć od czasu, gdy ja odchodziłem z Madrytu, a Real w każdym Klasyku próbuje coś zmienić. Ciągłe zmiany graczy, nagle Marcelo nawet nie gra. Jedna drużyna, która gra od kilku lat na pamięć, a druga próbuje sprawić, żeby z nimi nie wygrali.
- To było ważne, że Cristiano zdobył wczoraj bramkę. Potrzebował tego, szkoda, że nie pozwoliło to wygrać meczu. To wpływa na zawodnika, potem patrzy na skład i traci nadzieję na wygraną. Czasami takie sprawy mocno wpływają.
- Altıntop to gracz z drugiej półki, jak Şahin czy Coentrão. Oni mogą dawać oddech najlepszym, ale nie będą lepsi od tych, którzy grają na co dzień. Są solidni, robią normalne rzeczy, ale nie poprawią gry.
- Bramki obrońców? To raczej efekt ustawienia. Jeśli bronisz środka pola, to ograniczasz rozgrywających, ale miejsce ma reszta. Alves czy Abidal nie są w pierwszej linii, ale są w stanie się tam znaleźć. Przy drugiej bramce wokół Messiego było pięciu graczy, patrzyli się na niego, pozwolili podnieść głowę i podać Abidalowi. Patrzą się, co zrobi. Real popełnia właśnie takie małe błędy.
- W Barcelonie cudowny jest Iniesta, są Xavi, Messi... Ale za nimi jest to, co widzimy zawsze. Jakość, którą zauważamy w tej drużynie od wielu lat, wagę ich pracy. Nie widzisz nikogo patrzącego na drugiego kolegę, każdy wie, co ma robić. To cudowna sprawa, to przykład dla innych. To, jak pracują bez piłki, dla mnie jest cudowne.
- Barcelona nie ma tego od 40 lat, za moich czasów tak nie grali. To Cruyff wprowadził taką grę, którą potem kontynuowali Van Gaal i Rijkaard. Teraz przyszedł Guardiola, który był już strategiem na boisku, który myślał o całej drużynie, kiedy grał. Postawienie na niego było ryzykiem, nie wszyscy się z tym zgadzali. Jednak ta filozofia wyszła na dobre. Wprowadzono formę gry "Mechanicznej Pomarańczy" i funkcjonuje to w niezwykły sposób.
- Mourinho odczuł tę porażkę. On też potrzebował wygranej. To już kilka spotkań, nie widzieliśmy dawno tylko Klasyków w tak krótkim czasie. W tym sezonie zostają jeszcze przynajmniej dwa, a ogólnie dotychczas Real wygrał tylko raz. I to na pewno boli trenera. Jednak pamiętajmy, że Real ma przewagę w Lidze. Tutaj grano dwumecz w Pucharze, zobaczymy co będzie jeszcze w rewanżu, ale w Lidze ciągle zostaje 5 punktów. Bez problemów widzę Real jako mistrza nawet bez wygranej z Barceloną.
- Dwumecz? My zawsze wierzyliśmy, że nie ma nic niemożliwego. Zawsze uważaliśmy, że można z nimi wygrać na Camp Nou. Będzie ciężko, ale nic nie jest rozstrzygnięte, w ogóle. Chcemy też wierzyć, że Real jest w stanie to zrobić. To będzie kolejne partidazo. Zobaczymy, jak się skończy.
- W poprzednim roku Puchar był ważny, bo Real go wygrał. Tutaj wszystko zależy od sytuacji, w której się znajdujesz. Jak nie grasz, to wydaje się, że to nie ma znaczenia. Teraz trzeba madridismo wspierać, przypomnieć o przewadze w Lidze i dobrej postawie w Champions League. Myślę, że mogą tam dojść do finału. Boleć może oczywiście to, co widzieliśmy, że drużyna nie wierzy w siebie, że przegrała. Tak podchodzi się do meczu i potem taki jest wynik. Czy to było ustawienie małej drużyny? Być może, ale trzeba popatrzeć dlaczego tak się stało. Na koniec liczy się wynik. Jeśli Mourinho wygrałby, to postawiono by mu pomnik.
- Pinto przy bramce nie mógł nic zrobić, piłka przeszła mu między nogami i tyle. Jeśli Pep go wystawił, to znaczy, że był pewny jego występu. Po bramce nie miał już pracy.
- Bramka Puyola? Tak, przypominała trochę tę z Mundialu, ale wtedy Niemcy nie zostawili go w ten sposób. W Afryce wokół niego było pięciu rywali. To niesamowite, że widzisz takie rzeczy w Klasyku, taki brak koncentracji i pełne wykorzystanie tego przez Puyola. To bardzo boli.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze