Igła nie zwalnia, Betis pokonany
Real Madryt - Real Betis 4:1
Przerwa reprezentacyjna zakończona, czas wrócić do zmagań ligowych. W ostatnich latach Realowi Madryt bardzo dobrze grało się po meczach drużyn narodowych, zwłaszcza u siebie, historia nigdy nie daje jednak gwarancji zwycięstwa, dlatego też trzy punkty trzeba było sobie wybiegać. Pierwsza połowa nie należała do łatwych, w drugiej jednak podopieczni José Mourinho nie pozostawili Betisowi żadnych złudzeń i pewnie pokonali Andaluzyjczyków 4:1.
Początkowo nieoczekiwanie zaatakowali goście, którzy swojej szansy na sukces upatrzyli w szybkim objęciu prowadzenia. Pomimo najszczerszych chęci nie potrafili jednak pokonać Casillasa, a z czasem coraz bardziej rozkręcali się Królewscy, którzy pod połowy kilka razy zagrozili nawet bramce Casto, ale nie potrafili zamienić tego na choćby jedną bramkę. Do przerwy bez goli.
Wydawało się, że przerwa reprezentacyjna źle podziałała na gwiazdy z Madrytu i zwycięstwo nie przyjdzie łatwo, podopieczni José Mourinho drugą połowę zaczęli jednak od mocnego uderzenia, zaledwie minutę po wznowieniu po raz pierwszy pokonując bramkarza Betisu. Akcję rozpoczął Marcelo, który zagrał długą piłkę do Ronaldo. Portugalczyk w wyścigu po piłkę pokonał całą defensywę gości, zamiast strzelać czubkiem buta posłał jednak futbolówkę do Higuaína, który bez najmniejszych problemów skierował ją do pustej siatki. Kluczowe w tej sytuacji było zachowanie asystującego Ronaldo, który niecały kwadrans później przyczynił się także do drugiej bramki. Tym razem opanował świetną długą piłkę od Xabiego, przebiegł kilka metrów i odegrał ją do Kaki. Brazylijczyk popatrzył, po czym technicznym uderzeniem w długi róg nie dał bramkarzowi Betisu najmniejszych szans.
Dominacja Królewskich nie ulegała wątpliwości, niespodziewanie jednak gola kontaktowego zdobyli goście. Cały blok defensywny Królewskich postanowił zrobić wszystko, by nie przerwać akcji Andaluzyjczyków, dzięki czemu Molina zdołał pokonać Casillasa. Zaczęło zanosić się na nerwowe chwile, szczęśliwie jednak Blancos potrafili błyskawicznie odpowiedzieć. Niespełna minutę później Di María prostopadłym podaniem obsłużył Higuaína – Gonzalo wbiegł w pole karne, minął bramkarza, po czym z niemal zerowego kąta ponownie dał swojemu zespołowi dwubramkowe prowadzenie. Trzy minuty później było już po meczu, a w roli głównej ponownie wystąpił argentyński duet – Ángel raz jeszcze posłał Pipicie świetne podanie, a ten w fantastyczny sposób przypieczętował zwycięstwo i hat-tricka, z zimną krwią lobując bezradnego Casto.
Asystenckie dublety Ronaldo i Di Maríi oraz przede wszystkim kolejny już hat-trick Higuaína pozwoliły Królewskim zatrzymać w Madrycie trzy punkty i ze spokojem oczekiwać na doniesienia z Camp Nou, gdzie Barcelona mierzy się z Racingiem.
Real Madryt - Betis Sevilla 4:1 (0:0)
1:0 – 46’, Higuaín
2:0 – 59’, Kaká
2:1 – 69’, Molina
3:1 – 70’, Higuaín
4:1 – 73’, Higuaín
Real Madryt: Casillas; Arbeloa, Pepe, Ramos, Marcelo, Xabi Alonso, Lass, Özil (Coentrão , 74’), Kaká (Di María, 60’), Cristiano Ronaldo (Altıntop, 77’), Higuaín
Betis Sevilla: Barriaga, Chica, Amaya, Dorado, Perez, Etxebarria, Iriney, Sevilla (Santa Cruz, 62’), Castro, Vadillo (Sergio, 21’), Molina (69’)
Żółte kartki: Pepe 24’ – Sevilla 60’, Etxebarria 65’, Momo 86’
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze