Advertisement Advertisement
Menu
/ Marca, Punto Pelota

Cała historia telefonu Paramésa

Hiszpańscy dziennikarze "na tropie"

Wyjaśniła się w końcu sprawa telefonu Eladio Paramésa, rzecznika prasowego Mourinho. Przypomnijmy, że we wtorek kilku dziennikarzy ogłaszało, że Paramés przekazał im wiadomość o rychłym odejściu portugalskiego trenera z klubu. Kiedy rzecznik Mou dowiedział się o tym, zaprzeczył i stwierdził, że po 2-miesięcznym używaniu porzucił wspominany przez Hiszpanów numer rok temu zaraz po wakacjach. Najpierw tę wersję potwierdził Luis Fernando Rojo, dziennikarz Marki, który napisał, że osiem miesięcy temu ówczesny dyrektor dziennika, Eduardo Inda, zlecił mu skontaktowanie się z Paramésem. Rojo zadzwonił najpierw na numer portugalski, ale jako że nikt długo nie odpowiadał na zostawioną wiadomość, dziennikarz przypomniał sobie o hiszpańskim telefonie Paramésa i zadzwonił na drugi numer. Po drugiej stronie odezwał się nieznany głos, który klarownie stwierdził, że numer ma już nowego właściciela.

Dziennik Marca poszedł jednak dalej i po wtorkowej aferze skontaktował się z policją oraz ministerstwem spraw wewnętrznych. Śledczy ustalili, że numer, który zaczyna się cyframi 680, a kończy 503, od wielu miesięcy nie należy do Paramésa. W listopadzie 2010 numer przejął nieznany Portugalczyk, który porzucił go 5 marca 2011 roku. Od tamtego czasu telefon należał do mieszkańca Guipúzcoa na południu Hiszpanii, którego danych Marca jednak nie podała. Dziennikarze próbowali skontaktować się z właścicielem numeru, ale nawet pomimo aktywnego sygnału, nikt nie odebrał. Paramés jeszcze wtedy zapowiadał wstąpienie na drogę prawną i rozprawienie się z żartownisiem.

To, co nie udało się Marce, udało się dziennikarzom programu Punto Pelota. Żeby było ciekawiej, skontaktowali się oni z "fałszywym Eladio", kiedy akurat rozmawiali w programie na żywo z prawdziwym rzecznikiem Mourinho. Hiszpanie doprowadzili do małej konfrontacji. Okazało się, że chłopak, który rozpętał aferę, woli pozostać anonimowy i po prostu odpowiedział na jednego SMS-a. "Odpowiedziałem na wiadomość, który przyszła na moją komórkę. Poddałem się chwili. Kiedy po południu zobaczyłem, co się z tego porobiło, to nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać". Prawdziwy Eladio Paramés przyjął tłumaczenia chłopaka i stwierdził, że mu "wybacza", ale dodał, że nieznajomy powinien jednak oficjalnie przeprosić całe madridismo i samego Mourinho. A co na to Portugalczyk? Po meczu z Galatasaray stwierdził, że to był "dobry żart".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!