Copa America: Madridistas wracają do domu
Argentyna-Urugwaj 1:1 (4:5k.), Kolumbia-Peru 0:2
Blamaż Argentyny
Podczas rozgrywanego w Argentynie Copa America zwycięzca mógł być tylko jeden – aż do wczoraj, nawet pomimo słabego początku, Albicelestes typowani byli na głównego faworyta i nikt ni wyobrażał sobie, że podopieczni Sergio Batisty mogą nie sięgnąć po ostateczny triumf. Tak być miało, tymczasem Messi i spółka odpadli już w ćwierćfinale, po rzutach karnych przegrywając z Urugwajem.
Mecz rozpoczął się dla gospodarzy jak najgorszy koszmar, bowiem już w piątej minucie gola zdobyli piłkarze Óscara Tabáreza. Po wrzutce w pole karne do zgranej głową piłki doszedł Pérez i wepchnął ją do siatki, dając swojemu zespołowi nieoczekiwane prowadzenie. Argentyńczycy, wśród których od pierwszych minut grali Gago, Di María i Higuaín rzucili się do ataków, które bardzo szybko przyniosły efekt. Niespełna dwanaście minut później świetną prostopadłą piłkę wprost na głowę Pipity posłał Messi i Albicelestes mogli cieszyć się z wyrównania. Po strzelonej bramce nie spuścili z tonu i dalej napierali w celu zdobycia prowadzenia, brakowało jednak skuteczności. W 39. minucie wydawało się, że jest po meczu, Argentyńczycy wciąż bowiem atakowali, do tego drugą żółtą kartkę obejrzał od początku za ostro grający Pérez i Urugwajczycy zmuszeni byli kończyć mecz w dziesiątkę. Choć do przerwy wynik nie uległ zmianie, kibice Argentyny nie mieli wątpliwości, że bramka jest jedynie kwestią czasu.
Druga połowa zdawała się potwierdzać tę tezę, podopieczni Sergio Batisty byli bowiem stroną przeważającą, nie potrafili jednak udokumentować tego golem. Ogromna w tym zasługa fantastycznie broniącego Fernando Muslery, wybranego zresztą piłkarzem meczu. Argentyńczycy z każdą minutą mieli coraz mniej pomysłów na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę, a gwóźdź do trumny wbił jak zwykle grający na granicy brutalności Javier Mascherano. Tym razem się przeliczył i w 87. minucie obejrzał drugą żółta kartkę, wyrównując stan osobowy obu drużyn. Chwilę później sędzia zakończył regulaminowy czas gry, zarządzając dogrywkę.
Ta również nie przyniosła zmiany wyniku - najbliżej był Higuaín, ponownie jednak na drodze stanął Muslera. Po trzydziestu minutach bicia głową w mur sędzia zagwizdał po raz ostatni i o awansie miały rozstrzygnąć rzuty karne. W tych zawiódł jedynie jeden piłkarz – wprowadzony w ostatnich minutach drugiej połowy Carlos Tévez uderzył niemal w sam środek bramki, koronując popisującego się udaną interwencją Muslerę bohaterem całego Urugwaju, samemu stając się jednym z głównych winowajców blamażu Argentyny, która zamiast wygrać organizowany przez siebie turniej, odpadła z niego już w ćwierćfinale. Argentyna płacze, cieszyć się za to mogą kibice Królewskich, bowiem powołani przez Batistę madridistas wreszcie dostaną czas, by odpocząć i przygotować się na kolejny sezon.
Argentyna – Urugwaj 1:1 (4:5 k.)
0:1 – 5’, Pérez
1:1 –17’, Higuaín
Argentyna: Romero, Zabaleta, Burdisso, Milito, Zanetti, Gago (Bublia, 96’), Mascherano, Di María (Pastore, 72’), Messi, Agüero (Tévez, 83’), Higuaín;
Urugwaj: Muslera, Pereira, Lugano, Victorino (Scotti, 19’), Cáceres, Pérez, Ríos (Eguren, 109’), González, Pereira (Gargano, 109’), Forlán, Suárez;
Kartki: Zabaleta 8’, Mascherano 50’ i 86’, Milito 70’, Burdisso 72’, Tévez 118’ – Pérez 2’ i 38’, Cáceres 31’, González 33’
Peru znów zaskakuje
W drugim wczorajszym ćwierćfinale podstawowy czas gry również nie wystarczył do wyłonienia zwycięzcy i potrzebna była dogrywka. W tej lepsi okazali się Peruwiańczycy i dzięki dwóm strzelonym bramkom zapewnili sobie awans do strefy medalowej.
W pierwszej połowie zdecydowanie dominowali Kolumbijczycy, nie potrafili jednak znaleźć drogi do siatki strzeżonej przez Fernándeza. Peruwiańczycy nie potrafili odpowiedzieć zawiązaniem groźnej sytuacji, dali jednak radę dotrwać do przerwy bez straty gola. W drugich czterdziestu pięciu minutach sytuacja trochę się wyrównała, nie zmieniło to jednak faktu, iż żadna ze stron nie potrafiła zdobyć tej jednej, wymarzonej bramki. Przełom mógł nastąpić w 67. minucie, gdy po faulu na Moreno arbiter podyktował jedenastkę dla Kolumbii. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł Falcao, minimalnie jednak spudłował, posyłając futbolówkę obok słupka. W ten oto sposób po dziewięćdziesięciu minutach na tablicy świetlnej wciąż widniał bezbramkowy remis i niezbędna była dogrywka.
W tej obie jedenastki miały swoje szanse, skuteczniejsi okazali się jednak Peruwiańczycy. W 101. minucie do wypuszczonej przez bramkarza Kolumbii piłki dopadł Lobatón i potężnym huknięciem z szesnastu metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Zaledwie dziesięć minut później sytuacja była już jasna – po kontrze piłkę w polu karnym otrzymał Vargas i przez nikogo nie atakowany przypieczętował sensacyjny awans Peruwiańczyków.
W półfinale podopieczni Sergio Markariána zmierzą się z pogromcą Argentyny, Urugwajem. Dziś natomiast pozostałe dwa ćwierćfinały – o 21:00 Brazylia zmierzy się z Paragwajem, a 15 minut po północy Chile podejmie Wenezuelę.
Kolumbia – Peru 0:2 (0:0)
0:1 – 101’, Lobatón
0:2 – 111’, Vargas
Kolumbia: Martínez, Zúńiga, Perea, Yepes, Armero, Sánchez (Martínez, 112’), Aguilar (Gutiérrez, 104’), Guarín, Moreno, Ramos (Rodallega, 72’), Falcao;
Peru: Fernández, Revoredo, Ramos, Rodríguez, Vílchez, Advíncula (Lobatón, 46’), Balbín, Cruzado (Ballón, 118’), Vargas, Chiroque (Yotún, 95’), Guerrero;
Żółte kartki: Sánchez 99’ – Advícula 1’, Rodríguez 65’
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze