Advertisement
Menu
/ Raúl el futuro

Wszystkiego najlepszego, Kapitanie

34. urodziny Raula

















Przez ostatnie dwie dekady, 27 czerwca Raúl świętował będąc zawodnikiem Realu Madryt. Dziś, po raz pierwszy od 17 lat, obchodził swoje 34. urodziny będąc zawodnikiem niemieckiego Schalke.


Pamiętnik Raula, 27 października 1994

Dziś przeżyłem coś wyjątkowego. Zacząłem śnić na jawie, ale nie chcę robić sobie nadziei. Znowu trenowałem z pierwszą drużyną. W centrum medycznym minąłem Valdano, który spojrzał mi uważnie w oczy. Zauważyłem, że chciał mi coś powiedzieć, ale nie starczyło mu odwagi. Powołał mnie na jutrzejszy trening na dziesiątą rano. Dziś myślałem, że wezwał mnie dlatego, że na treningu zabrakło kontuzjowanych zawodników, ale jutro znowu trenuje z pierwszą drużyną. W samochodzie powiedziałem Ferminowi, jakie wrażenie odniosłem po spojrzeniu w oczy Valdano. Zaczęliśmy kalkulacje. Alfonso jest kontuzjowany, z Emilio Butragueńo nie jest już najlepiej, a w drużynie nie ma więcej napastników. „Valdano chce cię na mecz w lidze z Saragossą!”, krzyknął Fermín. Pomyślałem, że oszalał. To byłoby coś fantastycznego. Po swoim stwierdzeniu Fermín dodał, abym uważał, z niczym się nie spieszył, i że wszystko przyjdzie w swoim czasie… Na chwilę obecną zadowalam się mając w pamięci swój debiut z pierwszą drużyną w towarzyskim meczu przeciw Oviedo. Zapamiętam to na zawsze, zwłaszcza że pierwszego gola dla Realu strzeliłem po podaniu Butragueńo. Na trening znowu przygotowywałem się w szatni pierwszej drużyny. Jest inna, w młodzieżówce jest magnetofon, włączasz muzykę i jest więcej żartów. Ta jest bardziej poważna, powoduje, że czujesz szacunek. Zacząłem już patrzeć w oczy zawodnikom. Pierwszego dnia poprosiłem o radę mamę. Zapytałem jej, czy uważa, że jestem w stanie rozmawiać z Michelem, Butragueńo, czy z Fernando Hierro. Pocieszyła mnie. Powiedziała, że to też tylko ludzie, jak każdy inny. Możliwe, że ma rację, ale wciąż wzbudzają we mnie ogromny szacunek. Tego nie potrafię uniknąć…

Takie były słowa Raula, które zapisał dwa dni przed tym, gdy oficjalnie – w spotkaniu ligowym – zadebiutował w pierwszej drużynie Realu Madryt.

„Raúl, nie mdlej”

„Raúl, dzwonię do ciebie, żebyś nie zemdlał przed swoimi kolegami. Jutro zagrasz w pierwszym składzie w meczu z Saragossą. Spokojnie… Po zakończeniu treningu Enrique Martín (wówczas rzecznik prasowy klubu) pomoże ci na konferencji prasowej, bo dziennikarze będą cię bombardowali pytaniami”.

Słowa Valdano przed rozpoczęciem treningu poprzedzającego mecz zabrzmiały dla Raúla jak niebiańska muzyka. Kilka minut później ponownie usłyszał swoje imię w pierwszym składzie, który Valdano ogłosił w obecności całej drużyny.

Trener wyrecytował listę powołanych z pamięci i zakończył ją słowami: „A w ataku, Raúl i Zamorano”. Chłopak nie wiedział co ze sobą zrobić. Spuścił głowę i marzył, by móc ją schować w piasek, tak aby nie musieć patrzeć reszcie w twarz. Utkwił swój wzrok w murawie, i trudniej niż kiedykolwiek wcześniej było mu patrzeć w oczy pozostałym zawodnikom, podczas gdy sztab szkoleniowy tłumaczył drużynie taktykę na kolejny mecz. Zawsze, gdy była o nim mowa, Raúl wbijał wzrok w trawę.

Pierwsza konferencja

Wystraszony, ale szczęśliwy, wykąpał się, przebrał i wziął udział w konferencji. Jego przyjaciel Alvaro śmiał się więcej niż jeden raz, wspominając pierwsze spotkanie Raula z prasą. Poza tym, że był zdenerwowany, zaprezentował się z dużym wdziękiem. Mówiono, że nie znokautował dziennikarzy, ale wyraźnie wygrał z nimi na punkty.

„Trener powiedział mi, że mam się dobrze bawić i abym wyszedł zagrać z Saragossą tak, jak robię to w Segunda B. Wszyscy koledzy mi gratulowali” – to jedne z ostatnich słów, które Raúl wypowiedział podczas spotkania z mediami na swojej pierwszej konferencji prasowej.

„Skąd ten dres Realu?”

Mama Raula, Marisa, przygotowywała obiad, gdy w radio usłyszała wiadomość o powołaniu syna. Między innymi dlatego nie okazała zdziwienia, gdy do drzwi zapukali fotografowie Asa i Marki, którzy odkryli już, gdzie mieszkała rodzina González.

Tata Raula, Pedro, jak zwykle wrócił do domu z pracy o 15:30, całkiem niespodziewając się tego, że jego życie obróci się za chwilę o 180 stopni.

- Synu, dlaczego założyłeś dres Realu Madryt?
- Bo jadę do Saragossy.
- Do Saragossy? Nie mieliście teraz grać u siebie, w Ciudad Deportiva?
- Nie tato, dziś po południu jadę z pierwszą drużyną.
- Naprawdę?
- Tak tato.
- Co ty mówisz?!

Don Pedro nie uwierzył w słowa Raula. Mama pogoniła obu do jedzenia, gdyż nie było czasu do stracenia: Raúl musiał zaraz wracać do klubu, by kolejnego dnia zagrać w Saragossie. Nie było czasu na żarty.

„Tamtego dnia mama ugotowała na pierwsze danie zupę. Tata był tak zdenerwowany, że prawie zemdlał ze strachu. Kiedy brał do ręki łyżkę, drżała mu ręka i zupa wylewała się poza talerz. Nie trafiał nawet łyżką do buzi. Nie mógł powstrzymać śmiechu. To była dziwna sytuacja, ale ja byłem spokojny. Tylko ja” – wspomina Raúl.

Komu w drogę, temu czas

Fermín jeszcze bardziej wczuł się w rolę menadżera. Nie chciał, żeby Raúl się spóźnił nawet minutę, tak jak wcześniej przydarzyło mu się to przy okazji pierwszego spotkania z Valdano. Pospieszał go tak mocno, jak tylko było to możliwe. Gdy Raúl zebrał rzeczy, wyruszyli w drogę do Ciudad Deportiva. Na miejsce dojechali ponad godzinę przed tym, gdy autokar drużyny ruszył w kierunku Saragossy.

„Fermín stresował się jeszcze bardziej niż ja. Mówił, że na wszelki wypadek musimy wyjechać wcześniej, w razie gdyby na trasie były korki. Kiedy dojechaliśmy, byliśmy w Ciudad Deportiva pierwsi. Nie było nawet jeszcze strażnika przy bramie wjazdowej”, żartował Raúl.

Gdy zawodnicy wsiedli do autobusu, czekała go kolejna przygoda: rytuał poszukiwania wolnego siedzenia. Raúl, dobrze wyedukowany, pytał miejsce po miejscu, czy któreś z nich było wolne. Jedno należało do Chendo, inne było własnością Hierro, trzecie – Luisa Enrique. Raúl pytał kolejno o każde siedzenie, dopóki nie okazało się, że któreś było wolne.

Bez większego szumu, Raúl usiadł ze skrzyżowanymi ramionami, nie opierając nawet stóp na siedzeniu znajdującym się przed nim. Miał ochotę usiąść wygodniej, ale wstydził się wyprostować nogi. Pomyślał wtedy, że jeśli Madryt i Saragossę dzieli 320 kilometrów, to spędzenie całego czasu drogi w tej pozycji nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Nagle wszystko się zmieniło. Gdy tylko autobus wjechał na autostradę, większość zawodników zdjęła buty i położyła się na siedzeniach. Zanim Raúl zareagował na to, co zobaczył, minęła dłuższa chwila. Ostatecznie jednak, obserwując resztę, również położył się, po czym natychmiast zasnął.

W połowie drogi Valdano przypomniał sobie, że „z jego winy” w tylniej części autobusu podróżuje niespełna 17-letni chłopiec, który zapewne uspokajał nerwy licząc mijane za oknem drzewa. Jego zaskoczenie było niemałe, gdy zobaczył, że Raúl śpi jak suseł. Aż zaczął mieć wyrzuty sumienia, że pozwala debiutować mu w meczu, który będzie dla niego od razu skokiem na głęboka wodę.

Pierwsze okładki

W Grand Hotelu w Saragossie Raúl dzielił pokój z Sandro, zawodnikiem, który z momentem dołączenia do Realu Madryt uważany był za prawdziwe bóstwo. Podczas spędzonej w hotelu nocy ponownie spał jak zabity. Śniadanie zjadł w pokoju, a o 11 poszedł z Sandro do kiosku po prasę. Zaskoczeni tłumem, który wypełniał hotelowy hol, zdecydowali się wyjść na ulicę korzystając z wyjścia ewakuacyjnego. Gdy Raúl zobaczył okładki gazet, poczuł się jak żywa reklama.

„Do pory obiadu wszystko szło w miarę normalnie, ale po podwieczorku pojawiła się niepewność. Nie mogłem zasnąć podczas sjesty, cały czas spędziłem chodząc po pokoju. Przed wyjazdem na La Romareda, zadzwoniłem do rodziców. Cieszyli się bardzo, gdy wciąż słyszeli wszędzie moje imię. Nie zagrałem jeszcze ani jednego oficjalnego spotkania, a już wiele osób mnie znało. W takich momentach zdajesz sobie sprawę z tego, jak wielki jest Real Madryt” – wspomina.

Marzenia się spełniają

Nadeszła pora meczu. 29 października 1994 był datą kluczową. Angel Cappa dał Raulowi ostatnie rady, zanim ten wyszedł na boisko. „Jedyne, czego ci nie wybaczę, to jeśli nie będziesz się dobrze bawił podczas swojego debiutu w pierwszej lidze, jeśli nie odważysz się robić tego, co robisz na treningach. Tu jest tak samo, jak w Segunda B, jedyna różnica jest taka, że na trybunie siedzi więcej ludzi. Nic więcej. Jedenastu przeciw jedenastu. Mecz trwa 90 minut. Ten, kto zagra lepiej, ma większe szanse na wygraną. Wygra zaś ten, kto strzeli więcej goli’” – powiedział Raulowi Cappa.

Podczas przerwy, Raúl oparł głowę o wsparte na kolanach ramiona, jak gdyby na podłodze szatni szukał straconych w meczu goli. Do Raula podszedł Cappa:

- Co się dzieje, Raúl?
- Nie wierzę, oddałem taki strzał, a Cedrún i tak go zatrzymał. Wydaje się mierzyć ze dwa metry.
- A otworzyłeś oczy, gdy strzelałeś na bramkę?
- Tak, przysięgam, że otworzyłem.
- To jest najważniejsze, bo chcę ci coś powiedzieć: od dnia, kiedy nie otworzysz oczu stojąc naprzeciwko bramkarza, nie zagrasz więcej w pierwszej drużynie Realu Madryt. Strzelać z zamkniętymi oczami potrafią miliony osób…

Tamtej nocy wychodziło mu wszystko, oprócz goli. Mając cztery okazje, żadnego nie strzelił, w jednej z nich nie trafiając na pustą bramkę. I choć Real przegrał z Saragossą 2-3, po meczu bramkarz przeciwnika, Antoni Cedrún, złożył Raulowi gratulacje.

Kilka dni po meczu z Saragossą, Valdano wypowiedział zdanie, które madridismo zapamięta na zawsze: „Nawet w dniu, który będzie u Raula jednym z najsłabszych, Real Madryt nigdy nie będzie się czuł tak, jakby grał w dziesiątkę”.

Wszystkiego najlepszego, Raúl!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!