OLA JOSE!
Felieton redaktora stacji Canal+ Marcina Rosłonia
"Jesienią 2002 roku poznałem Jose Mourinho. Przyznam, że niespecjalnie wiedziałem kim jest i kim może się stać, gdy pewnego dnia pojawił się na trybunach stadionu przy Konwiktorskiej. Mourinho wpadł do Warszawy na mecz ligowy Polonii, by w towarzystwie Grzegorza Mielcarskiego i dyrektora sportowego FC Porto Henrique Antero, podejrzeć Czarne Koszule w akcji. Kilka dni później oba kluby zagrały w Portugalii mecz Pucharu UEFA. Jose Mourinho obserwował rywala nad wyraz uważnie, bo Porto sprawiło Polonistom tęgie manto 6:0 w pierwszym meczu. Rewanż rozgrywany w Płocku, bo stadion przy Konwiktorskiej nie był dopuszczony do europejskich pucharów, Czarne Koszule wygrały 2:0, lecz sprawa awansu była przesądzona. Potem Porto zgarnęło w tej edycji Puchar UEFA, a w następnej triumfowało z Mourinho w Lidze Mistrzów. Krótkie wprowadzenie było konieczne, żebym mógł dokładnie opisać jak działa na wielu płaszczyznach: sportowej, marketingowej, promocyjnej i czysto ludzkiej wielki klub. A takim jest FC Porto.
W tę sobotę 14 września 2002 roku, gdy Polonia mierzyła siły z Ruchem Chorzów w ekstraklasie, ja działałem jako reporter magazynu Liga+. Skrót z tego meczu zapowiadał się bez większych fajerwerków aż do chwili, gdy przeczytałem w prasie, że ma przyjechać właśnie Jose Mourinho. Była godzina do rozpoczęcia meczu, ja biegałem pomiędzy szatniami Polonii i Ruchu zbierając składy i ustawienia taktyczne od trenerów Janusza Białka i... już nie pamiętam kto prowadził wtedy Niebieskich. Nagle na korytarzu w budynku klubowym spotkałem Grzegorza Mielcarskiego. Właściwie to pana Grzegorza Mielcarskiego, bo wtedy się nie znaliśmy, ja byłem o wiele wiosen młodszy, a Mielcar nie był jeszcze ekspertem CANAL+ Sport. Nie wiedziałem jak ugryźć temat, ale szybko wpadłem na genialny w założeniach plan. Zadzwoniłem do Jacka Bednarza, który pana Grzegorza znał, poprosiłem o pomoc, po chwili już widziałem jak Mielcar odbiera telefon, kiwa potakująco głową i spogląda w stronę młodego, ambitnego, perspektywicznego reportera z mikrofonem CANAL+ Sport. To byłem rzecz jasna ja.
Podszedłem odważnym krokiem i pytam prosto z mostu czy jest szansa na pomeczowy wywiad z Jose Mourinho. Grzegorz zwrócił się do Mourinho po portugalsku, Jose odpowiedział coś długo i oto co usłyszałem. "Zgoda, ale.. " - więcej na blogu Marcina Rosłonia
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze