Advertisement
Menu
/ cadenaser.com

Mourinho: Nie mam prawa się bronić

Portugalczyk w wywiadzie dla <i>El Larguero</i>

To musi być dla pana trochę dziwne udzielać wywiadu w programie radiowym w środku nocy. Raczej chodzi pan spać wcześnie?
Tak, normalnie tak, chodzę spać wcześnie.

Długo pan śpi?
Budzę się mniej więcej o 7:30.

I co robi pan tak wcześnie?
Teraz, kiedy nie trenujemy, jem śniadanie z żoną i dziećmi przed wyjazdem do szkoły i potem jadę do Madrytu. Wcześniej było to Valdebebas, teraz pracuję na stadionie, tam mamy swoje biura i zaczynam pracę od rana.

A co pan robi dokładnie na stadionie?
Pracuję, pracuję. Mam spotkania z ludźmi, którzy ze mną pracują. Czasami jest to prezes i José Ángel Sánchez, a innym razem ludzie z mojej struktury, asystenci, lekarze... Ogólnie ludzie, którzy muszą wykonać swoją pracę, żebyśmy mogli zacząć pracę 11 lipca. Chcę wyjechać na wakacje bez żadnego problemu, wątpliwości, żeby wszystko było jasne na kilka dni przed wznowieniem treningów. Obecnie pracujemy nad szczegółami, każdy wie, co ma zrobić. Potem wrócę do Madrytu 8 czy 9 lipca, by rozpocząć przygotowania do sezonu.

Wielu sądziło, że jest pan na wakacjach, a tymczasem pracuje pan jak nigdy. Czy to był dobry rok?
Tak... To był dobry rok. Lubię pracować, a to był rok ciężkiej pracy. Lubię futbol, cieszę się piłką. Moja rodzina, która jest dla mnie najważniejsza, powoli przystosowywała się do nowej rzeczywistości. Są szczęśliwi, więc to był dobry rok. Nie jestem zmęczony i to wiele dla mnie znaczy. To znaczy, że życie było łatwe. I dla mnie piętnaście dni urlopu od dwudziestego któregoś czerwca do ósmego lipca będą bardziej niż wystarczające.

Nie jest pan zmęczony, ale czy ten ostatni miesiąc nie był ciężki? Cała ta presja... Czy raczej jest pan do tego przyzwyczajony?
Nie, nie aż tak, presja nie jest dla mnie tak wielkim problemem. Futbol, czysty futbol w dokładnym słowa tego znaczeniu, nigdy nie był dla mnie czynnikiem presji, raczej przyjemności. Wygrywanie czy przegrywanie nigdy nie było dla mnie problemem. Pewnie dlatego, że więcej razy wygrywałem niż przegrywałem. Jednak nigdy nie był dla mnie problemem. Rozmawianie o presji chyba oznacza rozmawianie o niektórych niesprawiedliwościach i to w pewnym stopniu nakłada na mnie presję, jeśli można to tak nazwać. Jednak futbol w czystym wydaniu, jak gra czy pasja, dla mnie nie jest czynnikiem presji.

Teraz ma pan chyba władzę nad całym klubem... Czy to nie jest zbyt wiele dla jednych pleców?
Nie, nie mam więcej władzy niż miałem wcześniej. W tym momencie dbam o wiele spraw, ale też wiele spraw nie jest prawdą. Real Madryt szuka obecnie po prostu innego modelu organizacji i nawet bardziej dynamiki w tym modelu, bo świetna struktura nie gwarantuje sukcesu. Jednak słaba struktura, źle zbudowana zapewnia klęskę. Chcemy mieć po prostu jak najlepsze warunki, by szukać sukcesów sportowych i sukcesów klubu jako organizacji. Nie mam teraz ani więcej, ani mniej władzy niż wcześniej. Nigdy nie szukałem władzy, szukałem po prostu funkcjonalnej empatii, pozytywnego i otwartego sposobu pracy, z komunikacją, współpracą. Nic więcej. Napisano wiele rzeczy, które są dalekie od prawdy.

I to nie było możliwe z Valdano?
Nie, nie chcę indywidualizować tej kwestii, po prostu trzeba było coś odnowić, trzeba szukać perfekcji, która jest niemożliwa do osiągnięcia, ale wydaje mi się realistyczna. Świetna struktura i funkcjonalność nie zapewniają sukcesu, ale struktura niedopasowana do obecnych czasów w futbolu zapewnia klęskę, której daleko do sukcesu. Po prostu szukaliśmy nowej struktury, to nic osobistego...

Brzmi pan jak ojciec chrzestny...
Ale tak nie jest, nie jestem ojcem chrzestnym. I prezes wyjaśnił to w sposób, w jaki powinien w tym momencie. Na pewno po zorganizowaniu wszystkiego, po dopięciu spraw przez zarząd, prezes czy jego rzecznik przedstawią oficjalnie kibicom nową strukturę klubu i sposób w jaki będziemy pracować.

Prezes wyjaśniał to już na konferencji...
Tak, ale robił to w sposób bardzo analityczny, bardzo skrótowy. Jednak oczywiście chodzi tutaj o strukturę pracy z dokładnymi pozycjami i wydaje mi się normalne, że zwykły madridista powinien poznać sposób, w jaki będziemy pracować. Na razie jest to model kooperacji i współpracy, a nie centralizacji władzy. Ja jestem zwykłym trenerem.

Oglądał pan wyjaśnienia prezesa i potem Valdano?
Na żywo nie, ale potem to obejrzałem.

I jak pan to ocenia, obaj dobrze to wszystko opisali?
Prezes, jak prezes, wydawał się bardzo analityczny, bardzo dokładny i powiedział to, co mógł i chciał powiedzieć w danym momencie. Wydaje mi się, że dokładniejsze i szersze wyjaśnienia pojawią się, kiedy wszystkie najdrobniejsze szczegóły zostaną dopracowane. Po prezesie usłyszeliśmy słowa osoby, która opuściła klub, więc jej słowa nie mogły być inne. To była smutna chwila dla Jorge Valdano i powiem prawdę, że myślę, że ogólnie dla wszystkich, to nie jest hipokryzja, ponieważ jeśli kimś nie jestem, to na pewno nie jestem hipokrytą. Nie jestem szczęśliwy z powodu jego odejścia. Jestem szczęśliwy z powodu nowej organizacji w klubie.

Moją uwagę przykuły słowa, w których Valdano stwierdził, że chciał się z panem spotkać, ale nie było to możliwe.
Nie, nie chcę iść w tę stronę. To nie jest ważne. Życie nie daje ci szansy na powrót, to jednokierunkowa ulica. Nie można na niej zawrócić. Decyzje były przemyślane, były przedyskutowane. Tyle. Życie toczy się dalej dla mnie, dla Realu Madryt, dla Jorge Valdano, któremu oczywiście życzę jak najlepiej, i w życiu osobistym, i zawodowym. Ale życie to jednokierunkowa ulica, na której trzeba iść przed siebie, patrzeć przed siebie i naszym obecnym zmartwieniem jest ułożenie spraw w jak najlepszy sposób, by tworzyć w Realu Madryt coraz lepsze warunki z punktu widzenia sportowego, jak i instytucjonalnego.

Zdaje sobie pan sprawę z tego, że dzieli pan kibiców. Ci najbardziej radykalni są z panem, potrafił ich pan nawet bronić. Jednak są też inni, którzy twierdzą, że ma pan za mało honorowości, wdaje się pan w za dużo polemik.
Każdy może myśleć, co mu się podoba. Jestem nikim, żeby krytykować inny sposób myślenia. Jestem, jaki jestem, głównie ciężko pracuję, ale pracując chcę dawać radość kibicom, których są miliony. Poza uczciwą pracą z zaangażowaniem, która absorbuje wiele godzin z mojego dnia, ale to godziny pasji, poza tym są określone momenty, w których czuję, że mój klub jest traktowany niesprawiedliwie i czując to nie zmienię swojej osobowości, dlatego wchodzę w polemiki, które mogą narażać mój wizerunek, ale to nie jest to dla mnie problem. Robię to w obronie instytucji, która mi płaci. Jednak ważniejsze od tego jest to, że to organizacja, której powierzyłem duszę i serce. Dla mnie kibice to najważniejsza część tej instytucji, dla nich pracujemy, oczywiście dla nich jesteśmy od wszystkiego. Jeśli trzeba nadszarpnąć dla nich swój wizerunek, to właśnie to robię.

Nie boi się pan, że komitety, sędziowie czy UEFA w końcu się zdenerwują i będą pana prześladować?
Futbol, sport powinien być światem sprawiedliwości. I w tym świecie sprawiedliwości nie ma czasu na patrzenie za siebie, kto jest sympatyczny, kto nie jest, kto jest poprawny politycznie, kto taki nie jest. W futbolu i sporcie nie powinno być na to miejsca. To powinien być czysty świat, tak żeby rozumiały go dzieci w różnym wieku, jak te, które siedzą tu przed nami. Jak im wytłumaczyć, że sprawy nie są czyste? Sprawy są czyste, a jeśli są czyste, to nie powinno być na to miejsca. Mówię w tym miejscu prawdę...

A czy futbol jest czysty? Ci chłopcy chcą zostać piłkarzami czy dziennikarzami... Czy nie napotkają innego świata niż sobie wyobrażali?
... Futbol jest jak życie. Młodzi ludzie mają kompletnie inny świat. Z jakiegoś powodu mówimy, że najpiękniejszą sprawą na świecie są dzieci. Dlaczego? Z powodu czystych uczuć, z powodu stylu bycia, priorytetów, marzeń, to inne rzeczy, to ich świat. Futbol weteranów, którzy wspominają swoje kariery i futbol dzieci, które mają przed sobą wszystkie swoje marzenia, to najpiękniejsze rzeczy w piłce. Jednak nasz futbol, futbol zawodowy, futbol przedsiębiorczy, jest futbolem walki... Przyciąga tłumy, to oczywiście wielki biznes, wielki przemysł. Jeśli mówiony o ostatnim roku, to chcę zapomnieć o pewnych rzeczach, bo futbol jak mówiliśmy to jednokierunkowa ulica i trzeba patrzeć przed siebie. Rzeczą, o której na pewno chcę zapomnieć to bycie ukaranym za nie wiadomo co.

Pozwoli pan, że przerwę i zapytam jak pan to znosi?
To wyjątkowa sprawa być ukaranym bez wiedzy za co. Minął miesiąc i wciąż nie wiem dlaczego. Nie masz prawa wiedzieć dlaczego, nie masz prawa się bronić, nie masz prawa do argumentów, nie masz prawa do absolutnie niczego. To unikalna sprawa być ukaranym bez wiedzy za co. I sądzę jako człowiek, że mam prawo do obrony, do przedstawienia swoich argumentów i mam prawo zapamiętania, do nieusuwania, do nieakceptowania i pójścia do trybunału z demokratycznymi zasadami... Dlatego kieruję dyskusję do TASu.

Doprowadzi pan to do końca?
Tak. To wyjątkowa sprawa. Reszta, mecze, wyniki, zwycięstwa, porażki to coś innego...

Nałożono na pana karę pięciu meczów...
Odcierpiałem już jeden i na pewno wypełnię pozostałe cztery z całym negatywnym wpływem na moją drużynę, moich piłkarzy. Jednak na razie tak jest. Doprowadzę to mimo wszystko do końca. Kieruję sprawę do TASu, ponieważ chcę prawdy i mam prawo do obrony. Jeśli to nie wystarczy, to jestem dwukrotnym mistrzem Europy, trenerem, który odnosił sukcesy w czterech różnych krajach, szkoleniowcem, który jako pierwszy wygrał Złotą Piłkę FIFA dla trenerów i mam prawo do obrony...

Za to, co pan teraz mówi, będzie pan jutro mocno krytykowany. Powiedzą "Co on sobie wyobraża, co za duma..."...
Nie, jeśli nie wystarczą normalne rzeczy, to będę musiał dodać te małe sprawy. Bo od momentu poinformowania o pięciu spotkaniach zawieszenia nie dowiedziałem się o karze absolutnie niczego. Ale oczywiście najważniejsza dla mnie jest praca w następnym sezonie i to jest właśnie najważniejsze. Trzeba zapomnieć i o negatywnych, i o pozytywnych rzeczach. To nowy okres, nowy sezon i, jak mówiłem dla klubowej telewizji, stawimy się 11 lipca z nadzieją, satysfakcją, pasją, miłością, z wszystkim, zarówno ja, jak i piłkarze.

Zabolało pana, że Barcelona zaskarżyła pana do UEFA?
Nie.

Oczekiwał pan tego?
Ani tego nie oczekiwałem, ani na to nie czekałem.

Zmienił pan swoją opinię na temat Barcelony?
Nie.

Jest taka sama?
Ale jaka opinia?

Pańska opinia na temat klubu, kiedy pan tam pracował, gdzie pan zaczynał i mógł czuć się mniej więcej kochany?
Nie. Pracowałem w FC Barcelona między 1997 a 2000 rokiem. Od 2000 roku do 2011 my się zmieniliśmy, wszystko się zmieniło, ludzie, instytucje, FC Barcelona również się zmieniła, to na pewno inny klub. Nigdy nie mówiłem, że mi się tam nie podobało w tamtym okresie i zawsze powtarzam, że nie mam absolutnie nic przeciwko osobom czy instytucjom.

A czy zmienił pan swoją opinię na temat Guardioli?
Jaką opinię?

Chodzi o to czy znał pan jednego człowieka, a dzisiaj jest on inny?
Piłkarz i trener to klarownie dwie różne sprawy. Poznałem go jako piłkarza, minęło od tamtego okresu 10 lat, ma 10 lat więcej, jest liderem swojej drużyny i oczywiście jest inną osobą. Nie znam go dobrze. Znałem Josepa Guardiolę piłkarza i oczywiście jako trener jest inny. Podobnie on zna mnie zupełnie innego niż jestem dzisiaj.

Czy w tamtym okresie wyobrażał pan sobie Guardiolę jako takiego trenera?
Tak, tak, tak. Tak. Myślałem, że taki będzie w przyszłości bez wiedzy na temat jego marzeń czy motywacji.

Co pan sądzi na temat jego słów, że jest pan "pier****nym szefem"?
Nic nie sądzę, nic specjalnego. Nic. To była jego konferencja, może mówić, co chce.

Na konferencjach trenerzy często chcą przekazać pewne wiadomości.
Oczywiście. Nie tylko ja, wszyscy.

Tutaj dochodzimy do momentu, w którzy przestał pan udzielać konferencji, żeby nie zaszkodzić sobie w większy sposób. Na konferencjach zaczął pojawiać się Karanka. Dlaczego?
Zdecydowałem tak, ponieważ byłem zawieszony i wciąż jestem. I jeśli jestem tutaj dzisiaj, to z całym szacunkiem dla ciebie, ale jestem tutaj dla tych dzieciaków. Przyszedłem, bo poproszono mnie o spotkanie z dziećmi, to była moja motywacja.

A myślałem, że jest pan tutaj też dla mnie... Czy Real Madryt różni się od tego, co pan sobie wyobrażał? Pracował pan w Porto, w Londynie z Chelsea czy Mediolanie z Interem... Czy tego się pan spodziewał?
To doświadczenie, które chciałem przeżyć. Po pracy w ojczyźnie, zamiany na futbol angielski i włoski chciałem pracować w Hiszpanii, szczególnie w Realu Madryt, ponieważ dla wszystkich w futbolu to wielkie osiągnięcie i cel. Miałem na to szansę kilka lat wcześniej, ale nie wykorzystałem jej wtedy, dopiero teraz i wcale tego nie żałuję.

Która liga spośród hiszpańskiej, włoskiej i angielskiej podoba się panu najbardziej?
Są inne. Teraz pracuję w Hiszpanii, gdzie Real drugi rok z rzędu zdobywa ponad 90 punktów, które nie wystarczają do zdobycia mistrzostwa. To obecnie trochę dziwna liga na tym poziomie, ale ma jakość gry, widać pasję we wszystkich miastach, do których jeździmy i to wydaje się dla mnie najważniejsze, piłka jest bardzo ważna dla hiszpańskiego miasta, bardzo się to mi podoba. Dlatego też zostaję na następny sezon. Jak mówiłem wcześniej, jeśli będę zadowolony, jeśli prezes i zarząd będą zadowoleni, jeśli piłkarze będą zadowoleni, w ogólnym znaczeniu, bo nigdy nie da się zaspokoić wszystkich, również kibice będą zadowoleni i będą pozytywnie patrzeć w przyszłość, to ja chętnie zostanę. Jeśli będzie tak dalej, to zostanę dopóki wszyscy będą mnie tutaj chcieli.

Czy miał pan moment, w którym chciał pan odejść, mówiąc "albo to, albo odchodzę"?
W Realu? Jeśli zrobiłbym coś takiego, to prezes powiedziałby mi: "Odejdź jak najszybciej". Znając prezesa, jak znam go obecnie, jako dumnego lidera, który wie, że aby pracować w Madrycie, trzeba być z nim duszą i sercem, że trzeba go po prostu kochać, że 99,9% zawodowców chciałoby tutaj grać, to jeśli pewnego dnia powiedziałbym coś takiego prezesowi, usłyszałbym: "Pakuj walizki i wyjedź". Więc nie myślałem tak w żadnym momencie.

Zawsze powtarza pan, że drugie sezony są o wiele lepsze. Czy potrzebuje pan do swojego drugiego sezonu dużo wzmocnień, będzie dużo wzmocnień?
To nie oznacza, że z Realem Madryt będzie tak samo. Tak było w Porto, Chelsea i Interze, ale kto wie czy Real nie będzie wyjątkiem od reguły? Jednak normalnie tak powinno być. Pewne piłkarskie zachowania zostały wyuczone, piłkarze je sobie przyswoili, pewne metody treningowe zostały wyuczone i zautomatyzowane. Zawsze zachodzi jakaś zmiana w dynamice drużyny, czasami przegrywamy, ale normalnie po zapoznaniu się z charakterystyką piłkarzy, zarówno piłkarską, jak i osobistą, po zapoznaniu się z życiem grupy mamy więcej czynników do wygrywania. Będziemy chcieli zwiększyć rywalizację w drużynie, normalną tendencją jest, że drugi sezon jest lepszy od pierwszego, ale wyniki drużyny, która wygrała Puchar Króla, doszła do półfinału Ligi Mistrzów i zakończyła Ligę na drugim miejscu są trudne do poprawienia, bo poprawa oznaczałaby przynajmniej wygraną w Lidze, grę w finale Ligi Mistrzów i ponowną wygraną w Pucharze Króla. Będzie ciężko, bo rozegraliśmy pozytywny sezon.

Czy między Realem i Barceloną wciąż jest duży dystans biorąc pod uwagę to, że Barcelona jest bardziej zgrana...
Nie, nie chcę tego porównywać, nie. Każdy ma swoją drużynę, ja znam swoją. Myślę, że w pierwszym sezonie drużyna poprawiła się w wielu względach i kiedy przygotowujemy teraz treningi na drugi okres przygotowawczy i porównujemy je z poprzednimi treningami, to każde ćwiczenie jest inne. Ewolucja, progres, zachowania, które są wyuczone, nad którymi nie musimy już pracować, to warunki normalne przy poprawie ekipy. Chcemy się poprawiać bez porównań do nikogo. Sami byliśmy dla siebie różnicą, na poziomie indywidualnym i zespołowym. Jesteśmy dla siebie odniesieniem.

Şahin i Altıntop, dwa transfery na pańską prośbę. Co wniesie Şahin, jest tak dobry, jak mówią?
Şahin był najlepszym graczem ligi niemieckiej, a to świetna liga, która ciągle się rozwija. I nie był wybrany przez dziennikarzy czy głosowaniem ludzi, tylko przez profesjonalistów z ligi niemieckiej. Ja zawsze powtarzam, że szczęśliwie wygrałem oba trofea tego typu i najwięcej znaczy dla mnie wyróżnienie od piłkarzy z Serie A, ponieważ to głównie oni mają najlepsze odczucie. On został w ten sposób wybrany najlepszym piłkarzem. Jest zawodnikiem, którego śledzimy od dłuższego czasu, piłkarz o profilu rozwijającym, kolejny "dzieciak" w drużynie, chłopak z dwudziestoma paroma latami, jak Özil, Di María, Marcelo, Benzema i kilku innych, co skłania do myślenia, że mamy drużynę na wielką przyszłość. To pomaga także przy planowaniu wydatków po sezonie 2014/15, kiedy wejdzie czy powinno wejść finansowe fair play. Jeśli wejdzie, to ten czynnik będzie nam mocno sprzyjał, Real Madryt ma supermłodą drużynę i ma prezesa z wizją wydatków, wizją organizacji absolutnie fantastyczną. Kiedy wejdzie to fair play, to Real Madryt dzięki tym dwóm czynnikom, dobrej wizji i młodej drużynie może wyznaczyć nową erę w europejskim futbolu.

Dużo mówi się o Kunie. Fernando Torres mówił dzisiaj w Bostonie, że to normalne, że najlepsi chcą grać w Realu i w Barcelonie, tym bardziej patrząc na to ile razy Real pokonał w ostatnim sezonie Alteti. Czy poprosił pan o jego transfer?
Po pierwsze, nie będę hipokrytą i powiem to, co wszyscy wiedzą, dzieci na pewno to wiedzą, że Kun Agüero jest fantastyczny, kropka. Nie możemy bać się tego powiedzieć. Ale po drugie, najważniejsze, to gracz Atlético, nikogo więcej. I po trzecie, dla mnie również bardzo ważne, Real Madryt nie kontaktuje się z zawodnikiem zanim nie dojdzie do porozumienia z jego klubem. Dlatego Real Madryt nie stoi za żadnym typem deklaracji ani słów. Tak było z Şahinem, najpierw Borussia, potem Şahin i jego agent, Altıntopowi kończył się kontrakt, ale najpierw poinformowaliśmy o zainteresowaniu Bayern, nie musieliśmy tego robić, ale zrobiliśmy, dopiero potem zaczęliśmy rozmowy z samym piłkarzem. W przypadku Espanyolu i Callejóna było to samo. Real Madryt nie stoi za tymi ruchami. Teraz mówię jednak ja sam, który zawsze stara się być uczciwy i nie być hipokrytą, że to fantastyczny zawodnik.

Chciałby pan go mieć?
Nie... To piłkarz Atlético. Zawsze podobają mi się wielcy zawodnicy i to wszystko.

Benzema i Higuaín nie są na sprzedaż?
Tak.

Nie pozwoli pan, żeby któryś z nich odszedł?
Nie chodzi o pozwolenie, ja na nic nie pozwalam. Jeśli klub będzie chciał coś zrobić, to ja jestem przy tym nikim. Jednak z prezesem czy Ángelem Sánchezem rozmawiałem bardzo, bardzo, bardzo jasno, poza tym wszyscy się zgodziliśmy. Cała trójka zgodziła się, że chcemy zatrzymać Benzemę i Higuaína.

Mateos i Callejón, to pańskie transfery czy dokonał ich klub w celu dołączenia ich do jakiejś operacji?
Callejón to piłkarz, który się nam podoba. Z powodu charakterystyki i mentalności. Odzyskujemy go, żeby został w składzie Realu Madryt. Nie wejdzie w skład żadnej operacji, to nasz piłkarz, chcemy go, będziemy starali się wykorzystać jego potencjał. Mateos był blisko odejścia rok temu z Castilli, ale zobaczyliśmy u niego dobrą jakość i daliśmy się ograć. Teraz go odzyskujemy, podpisaliśmy kontrakt długoterminowy, grał przez 6 miesięcy w AEK u hiszpańskiego trenera, co mu bardzo pomogło, dużo grał, zawsze się nam podobał. Zacznie przygotowania z nami, a potem zobaczymy, czy zostanie na cały sezon, czy może go wypożyczymy, ale tym razem na pewno będzie to zespół z pierwszej ligi w Hiszpanii, który zagra w Pucharach.

A Adebayor?
Adebayor to piłkarz Manchesteru City, Real Madryt ma opcję, o której wszyscy wiedzą. Ale na rynku istnieje wiele innych opcji. Real Madryt prowadzi negocjacje, moim zdaniem uprzywilejowane negocjacje, a piłkarz chce z nami zostać. To dla nas ważny aspekt.

Chłopcy niecierpliwie wyczekują na możliwość zadawania pytań, muszę im dać tą możliwość. Jednak jeszcze jedno pytanie, u José Mourinho widać coraz więcej siwych włosów, widać, że Real bardzo pana wymęczył...
Nie, nie... Mój dziadek w wieku czterdziestu lat był siwy, ojciec tak samo. Ja w wieku czterdziestu lat mam jeszcze jakieś czarne włosy, ale to kwestia genetyczna, nie ma nic wspólnego z futbolem. Futbol nie powoduje u mnie siwienia włosów.

Real w ogóle pana nie zmęczył?
Nie, naprawdę, jeśli jutro zaczynalibyśmy przygotowania, to byłby przygotowany. Niektórzy piłkarze chcieli już wakacji, ale ja byłem bardzo smutny, że sezon się kończy, bo naprawdę mógł trwać dalej.
Są tu młodzi chłopcy związani z Realem Madryt. Tę formułę zapoczątkowaliśmy w wywiadzie z Cristiano Ronaldo. Proszę, pierwszy zawodnik. Na jakiej pozycji grasz.
Prawe skrzydło.
Mourinho: Ile masz lat, 10, 11?
11.
Mourinho: Ach, 11.
Witam trenerze. Jakie cechy musi mieć wychowanek, żeby zadebiutować w pierwszej drużynie?
W tym sezonie zadebiutowało jedenastu czy dwunastu. I ich wspólną cechą była wielka chęć debiutu. Bardzo w to wierzyli. Ja w sezonie chciałem nagradzać te zachowanie, mentalność, marzenie, rozmawiałem z ich trenerami, zapraszałem na treningi, zabierałem na mecze, chociaż nie grali, żeby poczuli tę pasję. Dla mnie właśnie to jest najważniejsze. Oczywiście w przypadku Realu Madryt musimy też mówić o jakości, chociaż wiadomo, że nie wszyscy mają umiejętności, żeby grać w Realu Madryt. Jednak 18- czy 19-letni chłopcy z Castilli mają umiejętności, więc zaraz po nich kwestie mentalne są dla mnie najważniejsze.

Álvaro, 12 lat. Środek pomocy. Witam trenerze, dlaczego wszyscy piłkarze, których pan trenował, mówią o panu dobrze?
Prawie wszyscy [śmiech]. Nie wszyscy, prawie wszyscy. Myślę, że nawet wy w tym wieku możecie odczuwać to samo z waszymi trenerami, to kreacja empatii, jak to wyjaśnić... Dobre relacje ze swoim szkoleniowcem, wiedza, że ta osoba chce cię w swojej drużynie, chce ci pomóc, życzy ci jak najlepiej, która myśli o twojej przyszłości, jest wobec ciebie uczciwa, traktuje cię tak samo jak resztę zawodników, ma wobec ciebie też trochę agresywności w tym pozytywnym sensie, wymaga. To podstawa wytworzenia efektywności. Trener to dla was jak starszy brat, jak drugi ojciec, ważny przyjaciel, ważna osoba w waszym życiu. Właśnie taki staram się być dla swoich zawodników. Trenerzy też są dla was. To część waszej drugiej rodziny. Pierwszą macie w domach, drugą w klubach.

Eduardo, 11 lat, bok obrony. Co sądzi pan o powrocie Chendo na boisko? [pytanie zadał syn Chendo]
To twoja wina, bo twój ojciec kilka razy mówił mi, że ma trzech synów i tylko ty nie widziałeś go na boisku. W Murcji siedział na ławce i też wiele dla niego znaczyło samo to spotkanie, więc zapytałem go: "Eduardo ogląda w domu mecz?". Odpowiedział: "Sądzę, że tak". Powiedziałem mu wtedy: "Więc dzisiaj zobaczy cię grającego, wejdziesz, ale nie zrób zbyt dużo błędów". [śmiech]

David. Uważa pan, że Barcelona wygrała Ligę Mistrzów zasłużenie czy dzięki sędziom?
Myślę, że finał wygrali z wielką sprawiedliwością, z superklasą, z superspokojem, wygrali 1/8 finału w niezbyt dobry sposób, półfinału też nie wygrali w poprawny sposób. Jednak za finał czapki z głów, zasłużona wygrana. Finał wygrała drużyna lepsza.

Sergio, 10 lat. Chciałbym zapytać cię...
De la Morena: Zapytać pana...
Mourinho: Nic się nie stało, to dzieci.
... który piłkarz wydaje się panu lepszy: Cristiano czy Messi?
To nie jest moja debata. Nie jest moja, ponieważ dla mnie moi zawodnicy zawsze są najlepsi. Zawsze tak było w moim życiu, nawet jeśli trenowałem mniej utalentowanych zawodników, zawsze mówiłem tak samo. Teraz trenuję topowych zawodników na świecie i dla mnie moi są zawsze najlepsi. Casillas jest najlepszy na świecie, Cristiano jest najlepszy na świecie, Marcelo najlepszy lewy obrońca na świecie... Dla mnie moi są zawsze najlepsi.

De la Morena: Mamy tutaj kontuzjowanego gracza z kulami. Co się stało?
Problemy z kolanem. 11 lat, gram jako stoper i czasami jako boczny obrońca. Chcę zapytać dlaczego w szkółce Realu nie używa się systemu gry i systemu treningów pierwszej drużyny?
To dobre pytanie, na które nie mogę czy nawet nie chcę odpowiadać w tej chwili. Jeśli spotkamy się tutaj za rok czy dwa lata to z wielką przyjemnością powiem ci, że szkółka używa tego samego systemu.
De la Morena: Wykorzystam to pytanie i zapytam czy myśli pan, że zostanie tutaj na dłużej?
Jeśli prezes, zarząd, piłkarze i kibice będą szczęśliwi, to pozostanę.

De la Morena: Mamy tu też starszą młodzież, która chce pracować w zawodzie dziennikarza.
Ana, studiuję dziennikarstwo. Zapytam czy sądzi pan, że mógł pan być niesprawiedliwy dla którego ze swoich piłkarzy w tym sezonie?
Zawsze... Zawsze, trener zawsze jest niesprawiedliwy dla nawet więcej niż jednego piłkarza w danym momencie, w różnych chwilach sezonu. Zawsze. Jeśli ktoś myśli, że tak nie jest, to się myli, zawsze tak jest. Zawsze chcemy jak najlepiej, ale czasami robimy źle bez żadnej intencji. Zawsze chcę jak najlepiej dla mojej drużyny, moja drużyna jest najważniejsza, mój klub jest najważniejszy i czasami muszę się pomylić na niekorzyść jakiegoś zawodnika, gdy myślę, że robię jak najlepiej dla swojej drużyny. I czasami mogę się pomylić.
De la Morena: Czasami łatwiej jest pracować z Cristiano, bo to pański rodak, łatwiej jest się dogadać niż na przykład z Pipitą?
To znaczący przykład, to dobry przykład. Jeśli trener nie chce czegoś zrobić, to na pewno pomylić się w transferach. Głównie w nieswoich. Kiedy trener pozyskuje gracza i ten jest jego opcją, to on na niego stawia, przed działaczami on za niego odpowiada. Kiedy to trener decyduje i danym graczu, to trener ma w swoich rękach sukces lub porażkę. Miałem w Interze piłkarza, którego kupiłem, oczywiście nie za swoje pieniądze [śmiech], ale decyzja była absolutnie moja. Sześć miesięcy później wypożyczyliśmy go. Przyznałem, że nie potrafiłem wyciągnąć z niego postawy, której oczekiwałem i lepiej, żeby odszedł, bo ja nie widzę dla niego szansy. To była moja porażka. Ale ja, w przeciwieństwie do wielu trenerów, którzy chcą obronić się szkodząc drużynie, dając nietrafionym transferom grać i grać, ja nigdy tak nie robię. Nie ma u mnie ulubionych czy chronionych graczy. Trenerzy często dają ochronę swoim transferom. Ja osobiście sprowadziłem tego zawodnika i sześć miesięcy później już go z nami nie było.

Diego, studiuję dziennikarstwo na uniwersytecie w Madrycie. Chcę zapytać pana czy wierzy pan, że może pan odzyskać Kakę z formy na Złotą Piłkę?
Kaká nie miał normalnych przygotowań do sezonu od czterech lat. Z powodu Mundialu, Pucharu Konfederacji, problemów z pachwiną i transferu do Realu Madryt, a w ostatnim sezonie z powodu operacji kolana, od czterech lat nie miał normalnych przygotowań. Na pewno z wiarą i nadzieją będziemy starali się, żeby ta praca przed sezonem, 6 tygodni rozwoju dało różnicę. To na pewno niesamowity talent. W końcówce tego sezonu, pomimo tego, że nie był w najlepszej formie, to wszyscy widzieliśmy jego mecze z Bilbao, Valencią, Villarrealem, Sevillą. Kaká pokazywał tam swoje umiejętności. Zobaczymy co uda się nam osiągnąć dzięki tym 6 tygodniom przygotowań, które mogą być ważnym wsparciem.

Jesus, mam już dyplom. José, podoba ci się Coentrão?
To ta sama dyskusja, co poprzednio z Kunem. To piłkarz Benfiki, kropka. To wielki zawodnik, druga kropka. To gracz, który podoba mi się od dłuższego czasu i ma dobrą charakterystykę do obecnego futbolu, do poziomu najlepszych drużyn, grających w finałach, pucharach, które grają po 60 meczów w sezonie. Lubię go głównie za uniwersalność. Gra praktycznie na wszystkich pozycjach i może pokrywać wiele luk, posiadanie takiego gracza w składzie, który czekają wielkie wyzwania, to wieki plus. Jednak jak mówiłem, piłkarzy Benfiki i innych klubów nie tykamy dopóki nie porozmawiamy z klubem.

Mam też pytania z Twittera, na przykład jedno z nich: "Por qué? Por qué? Por qué?". Czy bierze to pan za żart, bo wiadomo, że ostatnio pojawia się to dosyć często?
Tak, każde "Por qué?" za każdy mecz zawieszenia. [śmiech] Por qué pięć meczów? Jakim cudem wciąż nie mam informacji na temat zawieszenia. Chyba każde "Por qué?" oznacza każdy mecz zawieszenia.

Inne pytanie dotyczy Málagi, która się zbroi. Zaprezentowali dzisiaj Van Nistelrooya i ktoś pyta czy może ich pan trenować w przyszłości?
To zła interpretacja, to nie ma nic wspólnego ze mną. Málaga to klub, który na pewno jego ludzie, piłkarze, działacze dumnie reprezentują, tak samo, jak ja reprezentuję Real Madryt.

Wiele osób chce też wiedzieć gdzie pojedzie pan na wakacje?
Gdzie? Sekret.

Ale nie jedzie pan do Portugalii? Zobaczyć rodziców...
Oczywiście, na kilka dni na pewno. Na pewno zobaczę się z rodzicami... Ale na dłużej gdzieś za granicę, to kilka dni, ale chcę mieć je jak najbardziej pod kontrolą, jak się da.

A czy na tych wakacjach, na przykład na plaży jest pan zły, gdy ktoś pana rozpoznaje i prosi o zdjęcie?
Nie, nie boli mnie to, gdy ktoś mnie rozpoznaje. Ponieważ to mission impossible. Lubię przebywać z rodziną, lubię, kiedy ludzie patrzą na mnie w inny sposób, nie lubię wtedy rozmawiać o piłce, nie lubię, kiedy ktoś mówi mi wtedy o piłce, nie lubię, kiedy proszą o autograf czy zdjęcie. Wtedy jestem z rodziną, to praktycznie jedyny taki moment i chcę wtedy mieć maksymalny spokój. Dlatego zawsze szukamy kierunku, który może dać nam największą gwarancję tego spokoju.

Kolejne pytanie z Twittera: Pedro León i Canales.
Z Canalesem rozmawialiśmy dzisiaj [wczoraj], myślę, że to było ważne spotkanie dla wszystkich, ponieważ był na nim Sergio, jego ojciec, agent, a po drugiej stronie siedzieliśmy José Ángel, ja i Zidane. Na tym spotkaniu wszyscy mieli jedną wspólną myśl, to najważniejsze, że piątka ludzi chciała jak najlepiej dla Sergio i wszyscy chcieliśmy jak najlepiej dla Realu Madryt. Dlatego rozpoczęliśmy proces poszukiwania najlepszego rozwiązania jego przypadku i niezależnie jakie będzie rozwiązanie, to gwarancja jest jedna: wciąż będzie zawodnikiem Realu Madryt, wciąż Real będzie go kontrolował.

A Pedro León?
Z Pedro Leónem spotykam się jutro [dzisiaj], spotkamy się z nim, z jego ludźmi, będą ludzie z klubu i również będziemy rozmawiać nad najlepszą opcją w jego przypadku. Piłkarz Realu Madryt zasługuje z naszej strony na pełen szacunek i zawsze będziemy szukać pozytywnego rozwiązania dla zawodnika, dla wszystkich. W tym przypadku, w przypadku Pedro, mając Di Maríę, Cristiano, Altintopa i Callejóna, mamy czterech graczy na skrzydle. A Pedro to skrzydłowy, więc nie będzie mu łatwo. Dlatego pomyślimy nad najlepszym rozwiązaniem, wypożyczenie, transfer definitywny, ale zawsze w zgodzie z zawodnikiem, który zasługuje na maksymalny szacunek.

Zidane w tym roku będzie bliżej pana?
Tak, będzie blisko. Jak mówiłem, w Valdebebas jest specyficzne miejsce pracy, na stadionie w biurach mamy inną pracę. I posiadanie takich ludzi, jak Zidane, Pardeza na tym poziomie, czy na poziomie departamentu komunikacji posiadanie Ribota, jako kierownika Chendo, mając strukturę wielkich ludzi, którą chcemy mieć świetnie zbudowaną, możemy zapewniać drużynie jak najlepsze warunki, które chcemy poprawiać każdego dnia.

Podobało się panu?
Tak, tak.

Nie zmęczyliśmy pana za bardzo?
Nie. Nie, nie. Życzę dzieciom, żeby cieszyły się weekendem, bo radość jest najważniejsza.

José Mourinho, trenerze, bardzo dziękuję, żeby wszystko szło dobrze, żeby cieszył się pan wakacjami, to był zaszczyt.
Pozdrowienia dla dzieci, dla wszystkich.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!