Advertisement
Menu
/ elmundo.es

Zarra, Sánchez, Ronaldo - Trzej Królowie

Legendarni <i>Pichichi La Liga</i>

Telmo Zarra, Bask o wysokim czole, wielkim sercu i nienagannych manierach. „Najsprawniejsza głowa w Europie po Churchillu”, jak mówiono wtedy na Starym Kontynencie.

Hugo Sánchez, o aparycji południowego lowelasa. Szatnię Realu Madryt opuszczał jako ostatni - potrzebował najwięcej czasu, aby misternie ułożyć multum czarnych loczków na głowie. Pseudonimy: Hugol, El Macho.

Obaj zdobyli rekordowe 38 goli w jednym sezonie w lidze hiszpańskiej. Rekordowe, dopóki na scenie nie zjawił się on, Portugalczyk z Madery. Cristiano Ronaldo.

Telmo i Hugo nie łączyło wiele, oprócz nieposkromionego parcia na zdobywanie bramek. Hugo równie mocno uwielbiał swego czarnego Cadillaca, na którym nie miała prawa pojawić się najmniejsza plamka. Lubił się popisywać. Telmo był człowiekiem innej ery. Został skromnym właścicielem sklepu po zawieszeniu butów na kołku.

Teraz władcą jest Cristiano Ronaldo. Fizycznie dominujący, niepohamowany w ambicji.

Jego ostatni dublet na El Madrigal ukoronował niesamowitą serię dziewięciu goli w trzech spotkaniach. Portugalczyk zdobył już 39 bramek (dane dziennika Marca), z czego cztery po uderzeniach głową, pięć po rzutach wolnych i osiem po rzutach karnych. Tylko w ten sposób można było pobić mityczny rekord, którego początek miał miejsce 50 lat i jeden miesiąc temu, w niedzielne popołudnie w Bilbao.

Telmo Zarra
Przedostatnia kolejka ligowa sezonu 1950/51. Athletic podejmuje Sevillę. Wygrywa 3:0 rozwiewając marzenia Andaluzyjczyków o koronie mistrzowskiej. Drugą bramkę, trzydziestą ósmą w rozgrywkach, strzałem zza pola karnego zdobywa Zarra, pokonując bramkarza Busto. Mistrzostwo zdobywa stołeczne Atlético, Zarra przechodzi do historii hiszpańskiego futbolu - 38 goli w 30 meczach.

Tamten ofensywny skład z Bilbao również zapisał się w annałach historii - Iriondo, Venancio, Zarra, Panizo i Gaínza panowali na boiskach La Liga. Zarra był typem klasycznej „dziewiątki”: mniej sprawny technicznie, za to silny, dominujący w powietrzu, strzelający z obu nóg. 180 centymetrów mięśni i wielki rozmiar buta, jakby miał sadzić kroki siedmiomilowe, co wywierało dodatkowe wrażenie podczas strzałów na bramkę.


Nie bez kozery słowo „zarra” to w języku baskijskim „stary”. Telmo Zarra, napastnik w starym typie. 251 goli w ciągu piętnastu sezonów, to absolutny rekord ligi hiszpańskiej. Sześciokrotnie zostawał Pichichi ligi, w 277 meczach zdobywał średnio 0,91 gola. Podobno z boiska został wyrzucony tylko raz i to tylko dlatego, że sędzia źle zinterpretował jego żart.

Z blasku sławy i wagi autorytetu, jakim cieszył się Zarra, począł korzystać nawet generał Fanco i jego reżim. Zwłaszcza po historycznej bramce, jaką Telmo Zarra zdobył w meczu Mundialu w 1950 roku przeciwko Anglii. Wspomnienie tego gola towarzyszyło mu zawsze. Podczas ostatniego hołdu, złożonego piłkarzowi już pośmiertnie, w sierpniu 1997 roku na San Mamés, obecny był bramkarz tamtej angielskiej drużyny, Bert Williams. 47 lat wcześniej to jego pokonał Telmo Zarra, a Hiszpanie wygrali z Anglią 1:0.

Hugo Sánchez.
Piątego maja 1990 roku Estadio Santiago Bernabéu wrzało od mistrzowskiej radości. Real Madryt sięgał właśnie po piąty tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii z rzędu rozbijając Real z Oviedo 5:2. Autorem trzech goli był Hugo Sánchez.

Pierwszego zdobył z rzutu karnego, drugiego głową, trzeciego po podaniu Michela. Ten trzeci nosił numer 38 w sezonie i był na miarę wyrównania historycznego rekordu Telmo Zarry sprzed 39 lat.

Meksykanin, lubiący czasami cieszyć się ze zdobywanych bramek trzymając dłoń na … genitaliach, miał obsesję na punkcie dorównania wielkiemu poprzednikowi. Pomagał mu charakter: Hugol był typem nieustraszonego, nigdy nie poddającego się walczaka, obdarzonego silną osobowością.


Na boisku zadziwiał wygimnastykowaniem, jakby ciało miał zbudowane z gumy, oraz niesamowitą lewą nogą, którą zdobywał zdecydowaną większość bramek. W sezonie 1989/90 sięgnął po piąte pichichi w karierze, strzelił 38 goli i, co należy koniecznie podkreślić, wszystkie te gole strzelił z pierwszej piłki, pierwszym uderzeniem! Sztuczki i pułapki pola karnego znał od podszewki. Nikt nie był w tym lepszy od niego. Do tych przewag dodawał głowę zawsze pełną pomysłów i diabelsko skuteczne wykończenie akcji.

Swoimi strzeleckimi umiejętnościami i silną osobowością służył la Quinta del Buitre, „Piątce Sępa” - jednemu z najładniej grających w piłkę zespołów ostatnich dziesięcioleci. Chociaż charakterem El Macho nie zawsze pasował do grzecznych chłopców z dobrych domów, jak mówiło się o Emilio Butragueńo, Martínie Vázquezie czy Sanchísie. Był jak tornado, jak matador, który nie zadrżał przed nikim. Dlatego wolał przebywać w towarzystwie Buyo, Camacho i Gordillo. Mówiło się o nich la Quinta de los Machos, tłumaczenie jest zbędne.

Cristiano Ronaldo - wszystkie gole sezonu 2010/11.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!