Real Madryt 2-3 Real Saragossa
Porażka na własnym stadionie
Tylko urodzeni optymiści mogli zakładać przed rozpoczęciem meczu, że Real Madryt walczył jeszcze o mistrzostwo ligi BBVA. Jose Mourinho wolał oszczędzić kluczowych zawodników na rewanżowe spotkanie z Barceloną i desygnował do gry drugą jedenastkę. Mimo że na murawę wybiegli teoretycznie słabsi piłkarze, w składzie znalazło się wielu klasowych graczy na czele z Kaką, Casillasiem, Carvalho i Higuainem.
Królewscy rozpoczęli mecz niemrawo. Rozkojarzony Esteban Granero na środku boiska stracił piłkę na rzecz Lafite, który podał do Uche, a ten uderzył z linii pola karnego wprost w Ikera Casillasa. Gdyby przymierzył bliżej któregoś ze słupków, goście z Saragossy mogliby wyjść na prowadzenie. Nie licząc tej sytuacji z początku konfrontacji, przeważali Królewscy, którzy starali się atakować, ale goście umiejętnie się bronili – czwórka pomocników skutecznie blokowała środek pola, a pięciu obrońców rozbijało ataki przed polem karnym. Mało atrakcyjny rywal oraz deszcz skutecznie odstraszyły rzesze fanów, toteż obserwowaliśmy wiele wolnych krzesełek na Santiago Bernabeu. A ci, którzy przyszli, bardzo nudzili się przez pierwsze pół godziny. Tak naprawdę podopieczni Mourinho zagrozili Doblasowi pierwszy raz dopiero w osiemnastej minucie, kiedy to Kaka uderzył z ponad dwudziestu metrów obok słupka. Gospodarze zbyt długo przetrzymywali piłkę, grali schematycznie, nie podawali bez przyjęcia. Brak jakiegokolwiek elementu zaskoczenia wobec skomasowanej i mądrze przesuwającej się obrony skutkował tym, że Los Blancos nie byli w stanie stworzyć sytuacji do zdobycia gola. Dopiero w czterdziestej minucie meczu Kaka ciekawie podał w pole karne do Higuaina, który jednak nie zdołał się obrócić i oddać strzału. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu poradziłby sobie z obrońcą. Tymczasem sto dwadzieścia sekund później goście wyszli na prowadzenie! Początkowo akcja nie zapowiadała się groźnie – jeden z graczy Saragossy posłał piłkę przed pole karne Casillasa, który wybiegł z bramki, by wybić piłkę, jednak w nią nie trafił. Szybko do futbolówki dopadł Uche, zagrał do Lafite, a ten skierował ją do pustej bramki. W ten sposób goście – z przebiegu gry niezasłużenie – wyszli na prowadzenie. Czasu było już za mało, by cokolwiek zmienić i do szatni piłkarze w białych strojach schodzili z opuszczonymi głowami.
Mourinho długo nie czekał z rotacjami w składzie, zdając sobie sprawę, że bez świeżej krwi nie odrobi strat. W pięćdziesiątej trzeciej minucie wprowadził Marcelo i Di Marię, by rozruszać grę skrzydłami, a tym samym rozerwać obronę gości. Tymczasem chwilę po dokonaniu zmian arbiter podyktował rzut karny. Gabi zmylił Casillasa i podwyższył wynik. O ile trener Realu Madryt nie mógł być pewny formy Nacho czy Canalesa, o tyle nie przypuszczał, że zawiodą go kapitan i Ricardo Carvalho (sprokurował jedenastkę). Od tego momentu Los Merengues zdecydowanie ruszyli do ataków. Bliski pokonania Doblasa był Granero, ale oddał niecelny strzał. Chwilę później zmienił go Mesut Özil. Saragossa przez kilka minut gubiła się w obronie, co wykorzystał Sergio Ramos, trafiając do siatki po rzucie rożnym. Kibice uwierzyli, że mecz jeszcze nie jest przegrany. Los Blancos nie zadowolili się jednym golem i nadal napierali na defensywę gości. W polu karnym padł Kaka i domagał się jedenastki, lecz sędzia nakazał grać dalej.*PODZIEL Jak pokazały powtórki, arbiter popełnił błąd. W sześćdziesiątej dziewiątej minucie Angel Di Maria zagrał futbolówkę lobem w pole karne, a Karim Benzema przyjął ją klatką piersiową i lewą nogą trafił w poprzeczkę. Królewscy byli naprawdę blisko wyrównania… Jednak podopiecznym Aguirre znowu udało się pokonać Casillasa. Wyprowadzili szybki kontratak, wykorzystując brak w defensywie Carvalho i bezmyślne ustawienie trzech obrońców, którzy kryli tego samego zawodnika. Mimo wyjątkowo trudnej sytuacji gospodarze nadal próbowali odmienić losy meczu. Po kilku minutach nadzieję w serca tysięcy fanów wlał Benzema, uderzając tuż przy słupku bramki Doblasa. Strata do rywala wynosiła już tylko jedną bramkę, a do końca regulaminowego czasu gry pozostało sześć minut. Nie takie mecze się wygrywało. Wówczas nastąpił kolejny szok – za faul taktyczny czerwoną kartkę obejrzał Carvalho. Zawodnicy z Madrytu próbowali do ostatniego gwizdka sędziego, wywalczyli kilka rzutów wolnych tuż przed polem karnym, dośrodkowywali w szesnastkę, ale bez skutku. Porażka stała się faktem.
O ile wynik nie ma większego znaczenia na układ w tabeli i szanse na mistrzostwo kraju, o tyle styl porażki mógł się nie podobać. Po pierwsze, kolejny już mecz kończyliśmy w dziesiątkę. Po drugie, zawiedli Casillas i Carvalho, a więc dwa filary, bez których dobrej gry wyeliminowanie Barcelony we wtorek będzie niemożliwe. Po trzecie, możemy tylko żałować, że na Camp Nou zabraknie Pepego, który tym spotkaniem potwierdził, że wyrósł na lidera środka pola. Miejmy nadzieję, że Jose Mourinho będzie potrafił poukładać drużynę na rewanż na Camp Nou. Sobotnia porażka nie ma żadnego znaczenia.
Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Carvalho, Garay, Nacho Fernández (Marcelo, 53'); Pepe, Granero (Özil, 60'), Sergio Canales (Di Maria, 53'); Kaká, Higuaín, Benzema
Real Saragossa: Doblas; Diogo, Jarošík, Paulo da Silva, Lanzaro (Pinter, 65'); Leonardo Ponzio, Gabi, Obradović (Paredes, 46'), Jorge López; Lafita (N'daw, 89'), Uche
Gole:
0-1, Lafita, 41'
0-2, Gabi, 54'
1-2, Ramos, 62'
1-3, Lafita, 77'
2-3, Benzema, 84'
Żółte kartki: Carvalho, Di Maria - Jarošík, Diogo, Doblas, Jorge López
Czerwona kartka: Carvalho (dwie żółte)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze