Portugalski lobbing Mendesa
"I'm gonna make him an offer he can't refuse"
Z ostatnich doniesień prasowych jasno wynika, że w Realu Madryt ma miejsce spore zamieszanie wokół kontraktu Pepego. W sporze między kończącym za tydzień 28 lat piłkarzem a klubem chodzi oczywiście o pieniądze. Według informacji mediów, Portugalczyk chce zarabiać w stolicy Hiszpanii 6 milionów euro, natomiast Królewscy oferują zawodnikowi 3,5 miliona. Nie wiem, na jakiej kwocie negocjacje się ostatecznie zakończą, mówi się o około 4 milionach, jestem jednak przekonany, że w końcu do porozumienia dojdzie i Pepe będzie jeszcze przez długie lata grał na Bernabéu.
Obie strony mają w tych negocjacjach swoje racje. Jakie argumenty ma Pepe? Po pierwsze, jest jednym z najgorzej zarabiających piłkarzy w klubie - pobiera około 1,8 miliona euro i nie godzi się to z jego statusem w drużynie. Jak sam przyznał w wywiadzie dla Marki, jego niskie zarobki to skutek wysokiej ceny, jaką Królewscy zapłacili swego czasu Porto - bagatela 30 milionów euro za mało znanego wtedy stopera. Po drugie, jak na piłkarza znajduje się w dosyć poważnym wieku - za chwilę kończy 28 lat, kontrakt, dajmy na to, pięcioletni, wygaśnie, gdy będzie miał na karku lat 33. Jeśli nie teraz, to kiedy ma on zacząć zarabiać poważne pieniądze?
Podwyżka na pewno Pepemu się należy, ale czy reprezentant Portugalii zasługuje na pensję na poziomie 6 milionów euro, czyli tyle, ile bierze Xabi Alonso? Real Madryt ma dwa potężne argumenty - po pierwsze, Pepe często doznaje kontuzji i gra zbyt rzadko. Przez blisko trzy lata gry w Madrycie rozegrał niewiele ponad 50% spotkań. To naprawdę bardzo mało jak na pretendenta do bycia najlepszym środkowym obrońcą świata.
Po drugie, klub musi zacząć liczyć się z budżetem. Przez ostatnie dwa lata do Madrytu sprowadzono wielu piłkarzy, z którymi podpisano lukratywne kontrakty. Karim Benzema, który od 1,5 roku nie jest w stanie udowodnić swojej wartości, pobiera z klubowej kasy aż 5,5 miliona euro brutto i jest piątym najlepiej zarabiającym piłkarzem na Bernabéu. Czyżby włodarze Los Blancos zaczęli oglądać przed wydaniem każdego eurocenta? Stratę Portugalczyka można by równie dobrze zrekompensować przesunięciem Ramosa na środek.
Najciekawsze jest jednak to, które osoby najbardziej lobbują za pozostaniem Pepego w klubie i jak najszybszym przedłużeniem z nim umowy. Do tej pory na temat umowy Portugalczyka wypowiadali się jedynie dwaj panowie - Cristiano Ronaldo i José Mourinho. Obaj zgodnie stwierdzili, że nowy kontrakt z ich rodakiem powinien zostać jak najszybciej podpisany. Ten drugi posunął się w wychwalaniu Pepego tak daleko, że po ligowej porażce z Osasuną ogłosił, iż właśnie bez portugalskiego stopera drużyna gra gorzej i generalnie jest słabsza.
Ja osobiście byłem zdumiony. Po blamażu z kandydatem do spadku z ligi, po meczu, w którym nie funkcjonowały przede wszystkim pomoc i atak, trener podkreśla, że brakowało jego ulubionego obrońcy? Wtedy zacząłem kojarzyć fakty. Cristiano, Mourinho, Pepe. Portugalia. Gestifute. Wszyscy ci panowie mają przecież tego samego agenta. Czy to możliwe, że ojciec chrzestny Jorge Mendes polecił swoim podopiecznym wspierać się nawzajem i lobbować na rzecz jak najszybszego przedłużenia umowy Pepego, ergo: nakłonienia Realu Madryt do przyznania mu większych zarobków? Może to tylko teoria spiskowa, ale w świecie futbolu nie można wykluczyć niczego. Kibicom pozostaje wierzyć, że wkrótce wszystko zostanie wyjaśnione i Pepe będzie mógł z całkowitym psychicznym komfortem skupić się wyłącznie na występach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze