Pepe: Z Barceloną zabrakło nam pokory - cz. I
Obrońca w wywiadzie dla <i>Marki</i>
W meczu z Espanyolem wydawało się, że lepiej grało się wam w 10 niż w 11.
To było dla nas bardzo trudne spotkanie. Jednak wiedzieliśmy, że gramy o życie i skrócenie dystansu do Barcelony, więc daliśmy z siebie wszystko. To był pokaz charakteru, danie do zrozumienia, że my też chcemy wygrać Ligę. Byliśmy perfekcyjni.
Jesteście bliżej Barcelony. Odzyskaliście szanse na tytuł?
Mieliśmy nadzieję na potknięcie Barcelony od dłuższego czasu i w końcu ono nadeszło. To bardzo podniesie nas na duchu, ale musimy iść dalej. Oni wiedzą, że jesteśmy za nimi, że wciąż zostało dużo punktów do zdobycia i że muszą przyjechać na nasz stadion. To jasne, że będziemy walczyć o Ligę do samego końca. Jesteśmy podekscytowani.
Czy chociaż przez jakiś moment przy 7 punktach straty myślałeś, że Liga jest stracona?
Nigdy. Piłkarz Realu Madryt nigdy nie może niczego poddać. Każdy z nas ciężko pracował, by dawać z siebie wszystko, co najlepsze. Zawsze mówiliśmy, że możemy odrobić tę stratę, że wciąż możemy zostać mistrzami.
Sporting pokazał, że Barcelona nie jest niepokonana.
Tak, są ludźmi, jak my, to nie są maszyny. Prawda jest taka, że teraz sprawy nie idą po ich myśli. Dlatego musimy być bardzo skoncentrowani, by maksymalnie to wykorzystać.
Uważasz, że mogą stracić jeszcze punkty przed starciem w Madrycie?
Sądzę, że tak. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Już potknęli się na Sportingu. Teraz poczują presję Realu Madryt, zobaczą nas z tyłu. Oni też muszą grać na 100% w każdym meczu i to może wpłynąć na nich negatywnie.
Z punktu widzenia psychologicznego, sądzisz, że jesteście silniejsi od Barcelony?
Tak, teraz tak. W ostatnim miesiącu pokazaliśmy, że jesteśmy silni. Teraz jesteśmy przygotowani na wszystko.
Czego nauczyliście się z 5:0 z Camp Nou?
Nie zapomnieliśmy tej porażki i następnym razem grając z nimi pokażemy swoją wściekłość. Kiedy znowu się z nimi zmierzymy, to wyciągniemy wszystko. Tamtego dnia przeżyliśmy wypadek przy pracy. Teraz ta porażka została oddzielona kreską, ale to był ciężki cios i mamy nadzieję, że jeszcze ofiarujemy naszym kibicom wielką radość. Mourinho powiedział nam, że jeśli chcemy coś wygrać w tym sezonie, to powinniśmy szybko zapomnieć o tej wpadce i robić swoje.
Co zdarzyło się w Barcelonie? Z jednej strony każdy niby zdaje sobie sprawę, ale z drugiej nikt tego nie wie, to było po części dziwne spotkanie.
Uważam, że wyszliśmy na boisko z wysoką samooceną. Myśleliśmy, że ten mecz będzie łatwiejszy niż w rzeczywistości się okazał. Jednak od początku zobaczyliśmy, że będzie inaczej. Popełnialiśmy błędy wszędzie. Zabrakło nam pokory, za bardzo w siebie wierzyliśmy. Jechaliśmy tam po rozegraniu dobrych spotkań, z niezłą grą, strzelaliśmy dużo bramek i wydawało się nam, że jesteśmy gotowi na ten Klasyk. Odrobiliśmy już tę lekcję. To był naprawdę wielki cios. Trener powiedział nam: "Jeśli mamy się poddać, to zróbmy to dzisiaj i niech każdy jedzie do siebie. Możemy odpuścić Ligę". Wszyscy byliśmy dotknięci, ale popatrzyliśmy sobie w oczy i stwierdziliśmy: "Będziemy walczyć do końca". Trener odpowiedział tylko: "Trzeba walczyć, bo do końca Ligi zostało dużo meczów i możemy przeskoczyć Barcelonę".
Może też myśleliście, że skoro macie Mourinho na ławce, to już wygraliście.
Tak, być może tak było. Mourinho jest dla nas bardzo ważny, ale to piłkarze muszą ciężko pracować, by wygrywać mecze.
Wiesz, że jeśli nie potkniecie się z Levante, to Mourinho będzie niepokonany w meczu ligowym na swoim stadionie od 9 lat?
Tak. Nie chcemy mu tego zepsuć. [śmiech] Jednak trener mówi nam, że jeśli przegramy, to ma być tak tylko dlatego, że rywal będzie od nas lepszy. Mourinho najbardziej boli, kiedy przegrywa się po braku walki i okazania charakteru.
Czy to przytrafiło się na Camp Nou?
Sądzę, że weszliśmy w mecz zdekoncentrowani, roztargnieni. Wielu piłkarzy nie wiedziało czym jest Barcelona - Real na boisku i sądziliśmy, że będzie łatwiej. Kiedy chcieliśmy zareagować, to było już o wiele za późno.
Jaki jest obecnie stan psychiczny i fizyczny drużyny?
Jesteśmy bardzo silni mentalnie i coraz świeżsi, jeśli chodzi o siłę fizyczną, chociaż to prawda, że ciężko jest rozegrać 9 meczów w miesiącu. Na szczęście przetrwaliśmy styczeń, który był trudny, i jesteśmy w finale Pucharu. Teraz czujemy się świetnie. Mamy zdolność rozwiązywania problemów, które napotykamy w czasie meczu. Trener ma wszystko w swojej głowie.
Mourinho powiedział niedawno, że ta drużyna nie była przyzwyczajona do rozgrywania dwóch meczów w tygodniu. Zgadzasz się z tym?
Tak. Nie mieliśmy tej mentalności. W ostatnich latach szybko odpadaliśmy z Pucharu i Mourinho nałożył na nas presję dojścia do finału. Powiedział nam, że nie godzi się na powtórkę z poprzednich sezonów, że musimy zagrać w finale, ponieważ piłkarz Realu Madryt musi walczyć o wszystko i że on nie może zaakceptować pożegnania się z Pucharem w pierwszej rundzie. Chciał, żebyśmy potraktowali te rozgrywki poważnie. To prawda, że nie byliśmy przyzwyczajeni do takiej gry i dlatego tak ciężko było nam rozegrać w styczniu tyle spotkań.
Co stałoby się gdyby - z Mourinho na ławce - rywale strzeliliby wam w pierwszej rundzie Pucharu Króla 4 bramki, jak w spotkaniu z Alcorcónem?
Jeśli to z Mou przegralibyśmy 4:0, to wszyscy musielibyśmy wyjechać z Madrytu, wyrzuciłby nas z klubu. [śmiech] Wolę o tym nie myśleć. Lepiej robić rzeczy dobrze i nie mieć problemów.
Widać, że jesteś szczęśliwy.
Tak, jestem bardzo zadowolony z powrotu do gry, z ważnego zwycięstwa i tego, że wciąż walczymy o wszystkie trofea.
Odpowiedz na pytanie, na które odpowiedź chce usłyszeć każdy: co z twoją nową umową?
Wielu ludzi mnie o to pyta. Na pewno nie powiem o czym rozmawiam w prywatnych rozmowach z prezesem. Jestem bardzo zadowolony z gry w Realu, ciężko walczyłem, by się tutaj znaleźć i zawsze mówiłem, że gra w Realu Madryt to dla mnie spełnienie marzenia. Wciąż o tym śnię. Mam jeszcze półtorej roku kontraktu i wykorzystam ten okres maksymalnie. Nie znam przyszłości, ale będę wykonywał swoją pracę tak, jak zawsze chciałem to robić.
Czy jesteś gotowy odpuścić w swoich żądaniach finansowych, by zostać?
Jestem gotów odpuścić we wszystkim, by zostać w Realu Madryt. Dla mnie pobyt tutaj to szczyt, przywilej, zrobię wszystko, by zostać. Dzisiaj to miłość mojego życia. Od dziecka marzyłem o grze w Realu Madryt i kiedy mając inne oferty dowiedziałem się, że chcą mnie Królewscy, to powiedziałem swojemu agentowi, że chcę odejść tylko do Realu. Kiedy zadzwonił do mnie Mijatović, powiedziałem mu, żeby naciskali na Porto, ponieważ ja byłem absolutnie gotowy do odejścia. Sprawy potoczyły się dobrze i teraz chcę tutaj pozostać przez długi czas.
Chciałbyś grać w tym klubie do końca kariery?
Tak, ponieważ to moje marzenie. Jestem w idealnym klubie, by realizować się jako profesjonalista i jeśli zakończę tutaj karierę, to na pewno będzie ona wielka, taka, o której marzą wszyscy piłkarze.
Podoba ci się Madryt?
Aż za bardzo. [śmiech] Ludzie są uroczy, lubię wychodzić na ulicę, moja dziewczyna studiuje tutaj medycynę. Lubię spacerować ulicą Fuencarral, ponieważ przypomina mi moje dzieciństwo w Brazylii. Tam zatrzymuję się na kawę i cieszę się normalnym życiem. Przypominam sobie o swoich początkach.
Więc jaki jest dokładnie problem? Jest aż tak duża różnica między pieniędzmi, których oczekujesz, a tymi, które oferuje ci klub?
Od trzech lat walczę w Realu o przedłużenie umowy. Kiedy mówię "walczę", to chodzi o rozmowy, ponieważ kiedy przychodziłem do klubu, to rządził nim kto inny i powiedziałem poprzednim dyrektorom, że skoro kosztowałem aż 30 milionów euro, to akceptuję niższe zarobki. Wtedy mojemu reprezentantowi zaoferowano 3,5 miliona euro brutto, co pozostawiało mnie z dosyć małymi zarobkami. Odpowiedziałem, że na razie zostanę przy tym, co mam, bo chcę pokazać moją wartość w Realu Madryt, a jeśli coś poszłoby nie po myśli lub transfer okazałby się błędem, to poleglibyśmy wszyscy. Zawsze mówiłem, że jestem zadowolony z pieniędzy, które otrzymuję, ponieważ dla mnie najważniejsze było pokazanie swojej wartości na boisku. Przed odejściem poprzedniej dyrekcji zaoferowano mi podwyżkę, ale odmówiłem, twierdząc, że dalej chcę pokazywać swoją wartość. Odszedł Ramón Calderón, przyszedł Florentino i rozmawiamy do dzisiaj. Czekam na możliwość przedłużenia umowy jak każdy inny zawodnik.
Więc dlaczego wydaje się, że to wszystko bardzo się opóźnia?
Nie wiem. Nie proszę o nic z innego świata, tylko o to, na co moim zdaniem zasługuję. Wielu mówi, że często jestem kontuzjowany, ale w tych trzech latach nigdy nie przekładało się to na poziom ekonomiczny. Zawsze gram z presją pokazania, że mogę tutaj występować i że mogę przedłużyć umowę, o czym najbardziej teraz marzę. Mam tę podwójną presję i kiedy gram, to robię to na 100%. Nie odstawiam nogi.
Więc cała sytuacja wpływa na ciebie na boisku?
Ludzie, którzy są ze mną na co dzień, wiedzą, że daję z siebie wszystko. Jeśli będę musiał połamać sobie w czasie meczu nogę, zrobię to, ponieważ gram całym sercem, daję wszystko. Mój pierwszy sezon był świetny, wygraliśmy Ligę. Potem dotknął mnie temat przedłużenia umowy, ale już więcej nie popełnię tego błędu. Pozostaję spokojny. Wcześniej bardzo się tym martwiłem, a teraz po prostu chcę się cieszyć moją pracą. Zrozumiałem, że muszą pozostać z boku.
Zarówno Mourinho, jak i Cristiano Ronaldo publicznie poparli temat przedłużenia twojego kontraktu. Czy z wsparciem tej dwójki jesteś bliżej porozumienia?
To ważne gesty i bardzo za nie dziękuję. Jednak to moi przyjaciele. Kiedy słuchałem słów trenera, byłem bardzo zadowolony, ponieważ mówił o tym, że jestem ważny dla tej drużyny.
Gdyby trener naciskał tak bardzo, jak w przypadku napastnika, to zapewne przedłużyłbyś umowę już jutro...
[śmiech] Wciąż pozostaje mi półtora roku. Będę starał się robić wszystko jak najlepiej.
Stwarzasz wrażenie, że wcale ci się nie śpieszy.
Nie, nie ma pośpiechu, bo tak jak już mówiłem, gra w Realu to moje marzenie. Dam przykład: kiedy przyszedłem do klubu, to dostałem okazję poznania Fernando Hierro, jednego z wielkich, powiedział mi, że jeśli będę dobrze grał na boisku, to reszta sama przyjdzie. Trzymam się tej rady.
Jednak ten, który się nie śpieszy, ma pewnie inne oferty w ręku...
Przypuszczam, że inne kluby byłyby mną zainteresowane, ale ja nie będę wysłuchiwał nikogo. To byłby brak szacunku dla kibiców i klubu. Jednak to prawda, każdy zawodnik Realu dostaje inne oferty, kiedy jego umowa dobiega końca. Nie ma pośpiechu, ponieważ sądzę, że przedłużę ten kontrakt, jestem wręcz tego pewny. Na razie muszę się po prostu cieszyć grą, być skoncentrowanym, a porozumienie przyjdzie samo. Nie trzeba niczego więcej.
Uważasz siebie za najlepszego stopera na świecie?
Nie. Jednak uważam, że z każdym dniem będę się poprawiał. Gram w drużynie z wielkimi piłkarzami, którzy mi w tym pomagają, przy nich się rozwijam.
Jakie masz relacje z Florentino Pérezem?
Mam wobec prezesa maksymalny szacunek. Moi rodzice wpajali mi od małego szacunek dla starszych ode mnie. Poza tym to mój prezes. On tutaj rządzi.
Jeśli Barcelona zaoferowałaby ci dwa razy więcej pieniędzy niż Real, to byś odszedł?
Nie zaakceptowałbym tej propozycji. Jestem madridistą i jestem bardzo szczęśliwy, że mogę żyć w Madrycie.
Dochodzi jeszcze jeden ważny czynnik. Kiedy skończy się twój obecny kontrakt, będziesz miał 29 lat. Czy bierzesz to pod uwagę w negocjacjach?
Jestem młody. Kiedy dobiegnie końca moja obecna umowa, to będę miał 29 lat, a to świetny wiek. Będę dojrzalszy, bardziej wyważony, to naprawdę perfekcyjny wiek. Jeśli Real Madryt zdecyduje, że jednak mnie nie chce, to na pewno będzie miał swoje motywy. A ja je zaakceptuję. Spróbuję poszukać innego życia i spróbować odzyskać lata, w których straciłem trochę z ekonomicznego punktu widzenia.
Jeśli miałbyś procentowo ocenić swoje szanse na odejście z Realu Madryt, to jaka byłaby to liczba?
Powiedziałbym, że zostanę tutaj na 100%. Wszystko, co mówiłem, płynęło z serca. Moja rodzina chce tutaj zostać i wie, że to również moje marzenie.
Sądzisz, że kibice Realu na koniec sezonu będą świętować na Cibeles?
Sądzę, że tak. Wygramy coś w tym sezonie i ludzie będą zadowoleni z postawy drużyny. Niech nikt nie wątpi, że ciężko na to pracujemy.
Co będzie łatwiejsze do zrealizowania - świętowanie na Cibeles czy przedłużenie twojej umowy?
[śmiech] Sądzę, że obie sprawy dojdą do skutku. Przedłużę kontrakt i kilka razy pojedziemy na Cibeles. Jestem tego pewny.
Logiczne byłoby, gdyby porozumienie zostało zawarte jak najszybciej. Nie można odkładać tego w nieskończoność, prawda?
Tak, przede wszystkim z powodu równowagi. Jednak, jak już mówiłem, teraz chcę tylko pozostawać spokojnym w grze, być skoncentrowanym. Reszta należy do mojego agenta.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze