Ewentualny transfer Llorente wyniesie aż 63 mln euro
Wszystko przez hiszpański system podatkowy
Okazuje się, że Realowi Madryt niełatwo będzie spełnić życzenie José Mourinho, który zakomunikował władzom klubu, że idealnym wzmocnieniem na nowy sezon byłby Fernando Llorente. Jak już wcześniej informowaliśmy, klauzula w kontrakcie hiszpańskiego napastnika jest przystępna, gdyż wynosi 36 milionów euro. Problem jednak w tym, że suma ta może wzrosnąć nawet do 63 milionów euro. Dlaczego? Za sprawą hiszpańskiego prawa podatkowego, które mówi, że jeśli dany klub nie chce sprzedać swojego zawodnika, to kupujący nie dość, że musi wpłacić klauzulę odstępnego, to musi także przygotować odpowiednią sumę dla ministerstwa finansów.
I ten problem dotyczy właśnie ewentualnego transferu Llorente, ponieważ Athletic Bilbao na każdym kroku podkreśla, że nie zgodzi się na rozpoczęcie negocjacji. Tym samym Real Madryt musiałby wpłacić na konto baskijskiego klubu 36 milionów euro, które stanowiłyby 57% wartości całej operacji, a także 27 milionów euro dla ministerstwa finansów, które z kolei stanowiłoby wymagane 43% wartości transferu. Podsumowując, cała operacja wyniosłaby dokładnie 63 150 000 euro. Oczywiście dla Athleticu nie robi to żadnej różnicy, ponieważ w każdym przypadku zainkasuje 36 milionów. Baskowie mogą mieć jednak pewność, że bez ich zgody zespół zainteresowany Llorente musiałby wyłożyć na stół niemałe pieniądze, co bez wątpienia z miejsca zniechęca potencjalnych kupców.
Jedyny taki przypadek w Hiszpanii
W Primera División tylko raz w historii doszło do sytuacji, gdy dany klub nie zgodził się na sprzedaż swojego zawodnika, przez co kupujący musiał wpłacić na konto ministerstwa finansów Impuesto sobre la Renta de las Personas Físicas (podatek od dochodu od osób fizycznych). Doszło do tego w 2007 roku, gdy Villarreal zakontraktował Fabiána Ayalę, zapisując w jego kontrakcie klauzulę odstępnego w wysokości 6 milionów euro. Wówczas defensorem poważnie zainteresował się Real Saragossa, który wobec sprzeciwu Żółtych Łodzi Podwodnych musiał wyłożyć w sumie 10,5 miliona euro (6 dla Villarrealu i 4,5 dla ministerstwa finansów).
Przypadek Figo
Gdy pojawia się temat klauzuli odstępnego, wielu kibicom przypomina się zapewne głośny transfer Luísa Figo. Transfer Portugalczyka różnił się jednak pod tym względem, że wówczas Florentino Pérez doszedł do porozumienia z ówczesnym prezesem katalońskiego klubu, Joanem Gaspartem. Dlatego Real Madryt w celu przeprowadzenia operacji musiał wyłożyć na stół "tylko" 10 000 milionów peset, jakie zawarte były w klauzuli. Gdyby bowiem do porozumienia z Barceloną nie doszło, transfer Figo mógłby wynieść nawet dwa razy więcej, gdyż wówczas do gry wkroczyłoby także ministerstwo finansów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze