Preciado "zaatakował" autokar Realu Madryt

Jak podają hiszpańskie media, po wczorajszym meczu na parkingu pod stadionem El Molinón doszło do kolejnej scysji na linii José Mourinho - Manolo Preciado. Tym razem prowokatorem całego zajścia miał być szkoleniowiec Sportingu Gijón, który zamiast udać się samochodem do domu specjalnie czekał na autokar Realu Madryt. Gdy do pojazdu wchodził sztab techniczny Królewskich, Preciado miał rzucić w kierunku autokaru butelkę pełną wody i prowokacyjnie łapać się za okolice intymne, wykrzykując: "Barcelona wbije wam pięć bramek". Do bójki jednak nie doszło, gdyż Mourinho ograniczył się tylko do wskazania trenerowi Sportingu dwóch palców w geście zwycięstwa.

Na zachowanie Preciado zareagował jednak asystent Portugalczyka, Rui Faria, który starał się uspokoić podenerwowanego trenera. Na koniec Faria miał powiedzieć, aby Preciado "mniej gadał, a bardziej zajął się swoim zespołem, gdyż może skończyć w drugiej lidze". Później swoją wersję zdarzeń dla radia Cadena SER przedstawił główny bohater zajścia pod stadionem. "Kierowałem się do mojego samochodu, gdy z autokaru wyszedł niski gość i powiedział, że spadniemy do drugiej ligi. Ponadto gdy opuszczałem stadion, Mourinho uniósł w moim kierunku dwa palce, które miały oznaczać zwycięstwo lub właśnie drugą ligę", tłumaczył się sam Preciado.