Gone in Sixty Seconds
Real Madryt - AC Milan 2:0
Spotkanie z Milanem miało być pierwszym wielkim sprawdzianem zespołu budowanego przez José Mourinho, a także okazją do rewanżu za zeszłoroczną porażkę. Zgromadzeni na Bernabéu kibice spodziewać się mogli wszystkiego, nie co dzień bowiem dane jest im oglądać na żywo starcie zespołów, które łącznie w swojej historii zdobyły aż szesnaście Pucharów Europy. Pora była późna, a bilety drogie, z pewnością jednak nikt nie żałuje dziś przyjścia na Concha Espina.
Mecz był wyjątkowy, wyjątkowa była więc też atmosfera na trybunach. Kibice jak rzadko kiedy już od pierwszego gwiazdka wysoko ustawili piłkarzom poprzeczkę, ze wszystkich sił pragnąc wspomóc swój zespół. Już na początku zarysowała się nieznaczna przewaga gospodarzy, akcje kończyły się jednak albo posłaniem piłki w trybuny, albo próbą sprawdzenia przez Ronaldo, na ile gry aktorskiej będzie mógł sobie pozwolić, nim sędzia pokaże mu żółtą kartkę. Atak pozycyjny Królewskich nie przynosił nic, poza rzutami rożnymi i koniecznością budowania akcji od nowa po wybiciu przez obrońców Milanu. Tak było aż do 11 minuty i faulu na Xabim Alonso, po którym sędzia kazał ustawić futbolówkę nieco ponad dwadzieścia metrów przed bramką Amelii. Do piłki podszedł Ronaldo, mający świeżo w pamięci bramkę strzeloną w ostatnim meczu reprezentacji. Odetchnął i potężnie kopnął, za nisko jednak, piłka poleciała bowiem w mur. A raczej w dziurę w murze, powstałą w wyniku zbyt wczesnego i nieskoordynowanego ruchu piłkarzy Milanu. Bramkarz był w tej sytuacji bez szans i Królewscy wyszli na prowadzenie. Obrońcy nie zdążyli jeszcze wytłumaczyć sobie, który najbardziej w tej sytuacji zawinił, a piłkarze Realu ponownie cieszyli się ze strzelonej bramki – Ronaldo po przejęciu piłki pomknął lewą stroną, na wysokości pola karnego podał po ziemi do Özila, a ten bez przyjęcia kopnął w stronę bramkarza. Po drodze piłka jeszcze odbiła się od obrońcy i poleciała w powietrze, by po chwili wpaść do bramki obok bezradnego przy tym rykoszecie golkipera Milanu. W ten oto sposób, nawiązując do nagłówka niniejszej relacji, piłkarze Realu Madryt niczym Nicolas Cage w filmie o tym samym tytule w niespełna sześćdziesiąt sekund okradli Milan ze złudzeń o łatwym meczu, a jak się okazało po końcowym gwizdku, również o zwycięstwie.
Po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia już w czternastej minucie Królewscy cofnęli się, przestawiając się na grę z kontrataków. Milan zaczął dochodzić do coraz groźniejszych sytuacji, wciąż jednak obrońcy Blancos niemal idealnie wywiązywali się ze swoich obowiązków. Starali się grać rozważnie i spokojnie, nie ustrzegli się jednak błędów, co dwukrotnie mogli przypłacić utratą gola. Wpierw w 29. minucie bardzo dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się Andrea Pirlo, musiał jednak uznać wyższość fantastycznie interweniującego Casillasa, chwilę później natomiast gapiostwo Arbeloy wykorzystał Seedorf, który jednak praktycznie przez nikogo nie atakowany posłał uderzoną z osiemnastu metrów piłkę nieznacznie ponad bramką. Reszta pierwszej połowy to próby ataków piłkarzy Allegriego i szybkie, acz nieskuteczne kontrataki podopiecznych Mourinho.
Druga połowa zaczęła się, podobnie jak pierwsza, od nieznacznej przewagi starających się spokojnie kontrolować wynik Królewskich, tym razem jednak bez powtórzenia wyczyny z 13. i 14. minuty. Z biegiem minut coraz częściej można było odnieść wrażenie, że piłkarze Milanu tracą wiarę w końcowy sukces, zawodnicy Realu nie potrafili jednak tego wykorzystać, w nonszalancki sposób marnując kolejne sytuacje. Na pierwszy plan zaczęli wysuwać się kibice, którzy powoli rozpoczynali fiestę. Ostatnią nadzieją Milanu miał być Robinho, który w 71. minucie zmienił wyłączonego dziś z gry Ronaldinho. Zmiana ta jeszcze bardziej ożywiła trybuny, które głośnymi gwizdami nagradzały każdy kontakt Brazylijczyka z piłką. Trzeba przyznać, że pojawienie się piłkarza, który opuścił Madryt w celu wywalczenia Złotej Piłki nieco przyśpieszyło akcje Rossonerich, żadna jednak z wypracowanych przez niego sytuacji nie zakończyła się piłką w bramce Ikera Casillasa. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie, a pierwsze od dawna zwycięstwo Królewskich z drużyną europejskiej czołówki stało się faktem.
Odniesione zwycięstwo umocniło Real Madryt na fotelu lidera grupy G. Milan zachował drugie miejsce, jednak posiada obecnie tyle samo punktów, co Ajax, który 2:1 pokonał dziś drużynę Auxerre. Kibiców wciąż wierzących w polską reprezentację informujemy, że Ireneusz Jeleń w ogóle nawet nie poleciał do Amsterdamu. A Madryt? Madryt dzisiaj świętuje!
Real Madryt – AC Milan 2:0 (2:0)
Bramki:
1:0, Cristiano Ronaldo, 13’
2:0 Mesut Özil, 14’
: Di María – Bonera, Boateng, Antonini
Real Madryt: Casillas, Arbeloa, Carvalho, Pepe, Marcelo, Xabi Alonso, Khedira, Di María (Granero, 87’), Özil (Lass, 84’), Cristiano Ronaldo i Higuaín (Benzema, 89’).
Ławka rezerwowych: Albiol, Benzema, Lass, Mahamadou Diarra, Dudek, Granero, Pedro León
AC Milan: Amelia, Zambrotta, Nesta, Bonera, Antonini, Pirlo, Gattuso (Boateng, 59’), Seedorf, Ronaldinho (Robinho, 71’), Pato (Inzaghi, 78’), Ibrahimović.
Ławka rezerwowych: Abate, Boateng, Flamini, Inzaghi, Papastathopulos, Robinho, Roma
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze