Mourinho: Są drużyny, które oddają Barcelonie mecze
Przedmeczowa konferencja z trenerem <i>Blancos</i>
Jak pan się zapatruje na walkę o tytuł mistrzowski?
Do ostatniego dnia o tytuł będzie walczyć Barcelona. My musimy się skupić tylko na tym, aby zdobyć jak najwięcej punktów. Ile? Nie wiem, ale na pewno bardzo dużo. Tym bardziej, że niektórzy rywale oddają Barçy mecze walkowerem. Myślą, że zwycięstwo jest niemożliwe i wystawiają drugi skład. Jeśli tak będzie się działo częściej, to zdobycie mistrzostwa będzie bardzo trudne. Z drugiej strony są takie zespoły, które będą nam sprawiać problemy. W tym sezonie nie mieliśmy jeszcze łatwego spotkania.
Wobec nieobecności Pepego jutro na środku obrony wystawi pan zapewne Ramosa, którego interwencje zdenerwowały pana do tego stopnia, że rzucił pan butelką o ławkę rezerwowych.
Butelka była plastikowa i pusta. Nie jestem głupi. To nie stwarzało przecież żadnego niebezpieczeństwa. I nie, nie zdenerwowałem się na Sergio, tylko na tych wszystkich, którzy komplikują sobie łatwe sytuacje. To "topowy" piłkarz, który ma "topową" mentalność. Buduję z piłkarzami bardzo dobre i szczere relacje. Dzięki temu zawsze możemy sobie powiedzieć wszystko prosto w oczy. Nawet krytykę. Zawodnicy są zadowoleni, ponieważ nie proszę ich o rzeczy nie z tego świata. To prawda, że niektórym nie podobają się przedmeczowe koncentracje. Ale to nie problem, gdyż zgadzamy się w wielu rzeczach, a nie zgadzamy jedynie w detalach.
Co pan sądzi o tym, że piłkarze korzystają z portali społecznościowych?
Nie jestem odpowiedzialny za to, aby kontrolować prywatne życie moich piłkarzy. Nie przejmuję się tym. Dwadzieścia lat temu portale społecznościowe nie istniały, ale teraz są czymś powszechnym. Wszystko zależy od danej osobowości. Ja na przykład nigdy bym nie korzystał z Facebooka czy Twittera, ale to tylko moje zdanie. W tej kwestii piłkarzy proszę tylko o jedno - aby wiedzieli, co należy, a czego nie należy pisać. Nie chcę widzieć wpisów, że ktoś jest zadowolony, bo wybiegnie w pierwszym składzie.
Po ostatnim meczu z Espanyolem nazwał pan boisko "kartofliskiem".
Mamy fantastyczny sztab ogrodników. Nigdy czegoś takiego nie widziałem - ten profesjonalizm, to oddanie, ta jakość. Przez bardzo długi czas Bernabéu miało najlepszą murawę w lidze. To, co się ostatnio wydarzyło, nie jest ich winą. Taka jest natura. Trawę zaatakował ciężki do opanowania grzyb. W poprzednim sezonie we Włoszech większość boisk była w fatalnym stanie. Nie chciałem nikogo skrytykować. Powiedziano mi, że mamy czas na to, aby murawę zmienić właśnie teraz. To była decyzja klubu, a nie jakieś petycje od piłkarzy czy ode mnie.
Po czterech pierwszych kolejkach jesteście liderami. Cieszy się pan z takiego obrotu spraw?
To nie ma fundamentalnego znaczenia, ale jeśli miałbym wybierać, to oczywiście zostałbym przy takim rozwiązaniu. Zajmowanie niższych miejsc nie byłoby dramatem, ale wówczas zawężałby się margines błędu. Gdy drużyna wygrywa, nabiera pewności siebie. Jesteśmy pierwsi i dzięki temu żyje się nam dużo lepiej. Gdybyśmy nie byli liderami, to nie moglibyśmy nawet otworzyć gazety.
Jak pan ocenia pracę Benzemy?
Jego obecna praca i gra coraz bardziej mi się podoba. A przecież ostatnio daję mu tak niewiele szans na grę. Zasługuje na dużo więcej. Wiem jednak, że jego szansa w końcu nadejdzie i wówczas będzie musiał ją wykorzystać. Teraz jest już bardziej otwarty. Wierzę w niego dużo bardziej niż jeszcze miesiąc temu. Zbliża się do tej mentalności, jaką mam ja sam.
Aby Benzema otrzymał szansę, trzeba będzie poświęcić Higuaína?
Jestem zadowolony z drużyny, a Higuaín jest jej częścią. Przechodził przez jakiś kryzysowy moment, ale ma już na koncie po bramce w Lidze Mistrzów i w La Liga. Niektórzy potrzebują sześciu miesięcy, aby wyjść z dołka. I nie, aby wpuścić Benzemę, nie muszę poświęcać akurat Higuaína. Podczas okresu przygotowawczego stosowaliśmy ustawienie 4-4-2. Z Osasuną obaj znaleźli się w pierwszym składzie. Słaba gra nie była wówczas ich winą.
Jak pan ocenia ligę hiszpańską?
W Anglii pracowałem podczas wyraźnego rozwoju Premier League. Wszyscy kupowali. To była świetna liga, ale teraz jest słabsza. Panuje w niej zbyt duże zróżnicowanie. Włochy są zupełnie inne. Każdy mecz jest niezwykle ciężki ze względu na taktykę, która przeważa nad techniką czy estetyką. W Hiszpanii jest wszystkiego po trochu. Drużyny chcą grać, ale również walczyć. Tak, jest różnica pomiędzy tymi z góry, a tymi z dołu, ale na przykład Hércules pokonał Barçę, a my mogliśmy stracić punkty z Realem Sociedad. Każda drużyna wie, o co gra.
Terminarz jest bardzo napięty...
Rotacje można stosować w zgranych drużynach, które mają już mechanizm gry. Wówczas wpuszczasz na boisko trzech czy czterech nowych zawodników i nie widać żadnej różnicy. Gdy grasz bez piłki i agresywnie, jak my, bardzo się męczysz. Dlatego musimy lepiej zajmować wolne przestrzenie i dłużej się utrzymywać przy piłce.
Cristiano i Higuaínowi przypięto łatki egoistów.
Są tacy piłkarze, których ciężko zmienić lub lepiej w ogóle ich nie zmieniać. Niektórzy trenerzy twierdzą, że środkowi napastnicy muszą być egoistami, ponieważ zawsze są pod bramką rywala i myślę tylko o strzelaniu goli. Ale to egoizm w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Poza tym, aby być egoistą, musisz mieć najpierw wystarczające umiejętności, a nasi napastnicy je mają. Asysta Cristiano do Higuaína w meczu z Espanyolem i wspólny uścisk - tu było wszystko, oprócz egoizmu. W ostatniej minucie przy stanie 3:0 Cristiano wrócił się pod nasze pole karne, aby pomagać w defensywie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze