Mourinho: W końcu jakaś biedna drużyna zapłaci za te zmarnowane sytuacje

- Zagraliśmy bardzo dobrze, świetnie stosowaliśmy pressing i nie pozwoliliśmy rywalowi na taką grę, jaką prezentuje na co dzień. Pewnego dnia jakaś biedna drużyna zapłaci za te wszystkie zmarnowane okazje, których obecnie nie umiemy wykorzystywać. Możliwe, że to wina zmęczenia, ponieważ moi napastnicy muszą stosować ciągły pressing, przez co nie są zbyt skuteczni pod samą bramką. Straciliśmy efektywność, ale potrafimy dominować przez cały mecz. Wynik mógł być dużo wyższy, ale nie ma sensu rozpaczać, ponieważ w tej fazie liczba bramek nie ma tak dużego znaczenia, jak w fazie pucharowej.

- Nie jestem zaniepokojony tym, że Cristiano nie zdobył bramki. Gole w końcu nadejdą. Na boisku wykonuje świetną pracę i wielce prawdopodobne, że w następnym meczu ustrzeli kilka goli. Cristiano i Higuaína zostawmy w spokoju. Wielu trenerów chciałoby mieć do dyspozycji taki napad. Powtarzam, bramki nadejdą. Mam za to nadzieję, że Karim zrozumie, co musi robić, aby grać częściej. To inteligentny facet. Z ławki rezerwowej widać dużo więcej, co się dzieje na boisku, dlatego wcześniej czy później zrozumie, o co chodzi.

- W ogóle nie przejmuje mnie fakt, że stwarzamy sobie tyle sytuacji i zdobywamy tylko dwie bramki. Za nami zaledwie dziesięć treningów w pełnym składzie i potrzebujemy więcej czasu na adaptację. Jednak Casillas w dalszym ciągu nie ma żadnej pracy. W tych poprzednich sezonach to on był bohaterem drużyny. Teraz już nie. Ja ze swojej strony chciałbym poprosić prezesa o jeszcze trochę czasu. I jestem przekonany, że się ze mną zgodzi. Na więcej czasu nie mogę zapewne liczyć ze strony prasy, ale akurat ta kwestia w ogóle mnie nie interesuje.

- Martin Jol powiedział, że to był mecz dzieciaków z mężczyznami? Nie zgadzam się. To był mecz dzieciaków z dzieciakami. Jeśli wyłączysz z mojej drużyny Casillasa i Carvalho, to zostaną w niej same dzieciaki. No, oprócz Xabiego Alonso, który jest ojcem.