Mourinho - Wielki Leń
Dzieje kariery piłkarskiej portugalskiego trenera
"Wiesz, grałem trochę, ale... nie byłem zbyt dobry", mógłby powiedzieć Arsène Wenger, Rafa Benítez lub José Mourinho. Portugalski trener znany jest z szalonych przebieżek po Old Trafford d czy Camp Nou, gdy jego drużyny wygrywają. Lata temu, gdy był piłkarzem i grał na pozycji środkowego obrońcy lub defensywnego pomocnika znany był z... braku zamiłowania do biegania.
- Był zawodnikiem technicznym, dobrze wyszkolonym, ale walczyć to mu się nie chciało. Nie miał też ochoty do biegania - mówi José Peseiro, były trener Sportingu, który studiował z Mourinho w Akademii Wychowania Fizycznego w Lizbonie.
Zaskakujące słowa Peseiro potwierdziły się kilka lat temu, gdy Mourinho wybrał się do Tel-Awiwu, aby rozegrać mecz z reprezentacją lokalnych biznesmenów. Zagrał na pozycji lewego obrońcy i był tak powolny, że zdobył sobie więcej przyjaciół niż wygrał boiskowych starć.
Ojciec Mourinho, Felix, był całkiem dobrym bramkarzem. Pierwszym idolem młodego José był angielski piłkarz Kevin Keegan. Portugalczyk lepiej czuł się jednak na pozycji środkowego obrońcy lub defensywnego pomocnika. Zaczynał grając epizody w młodzieżowych zespołach Vitórii Setúbal i Belenenses. Sezon 1982/83 spędził w Rio Ave, gdzie trenerem byl jego tato. Grał bardzo rzadko, w dużej mierze z powodu stanowczej postawy José Pinho, ówczesnego prezesa klubu. "Kiedyś, tuż przed meczem z lizbońskim Sportingiem, kontuzji nabawił się podstawowy środkowy obrońca zespołu, Figueiredo. Felix Mourinho na jego zastępcę w wyjściowym składzie wybrał syna. Poszedłem więc do szatni i przypomniałem trenerowi, że José nie ma żadnych szans na grę", potwierdza Pinho.
Mourinho utrzymuje, że zagrał sześć, może siedem razy dla pierwszej drużyny Rio Ave, lecz w klubowych kronikach nie ma śladu po jego występach, więc najwyraźniej szczytowy moment kariery środkowego obrońcy miał miejsce w rezerwach klubu z północy Portugalii. I nigdy Mou nie wygrał żadnego trofeum.
Lecz młody Mourinho naiwny nie był. Gdy miał piętnaście lat, zaczął porównywać swoje umiejętności z umiejętnościami kolegów z drużyny. I był pełen wątpliwości, czy ma wystarczająco dużo talentu, aby odnieść sukces. Interwencja Pinho w szatni Rio Ave była prawdopodobnie ostatnim, poniżającym zresztą dowodem wspierającym tezę, że młody, dwudziestoletni wtedy piłkarz, powinien poważnie przemyśleć swą karierę.
- Zaczynałem rozumieć, że nie mam wystarczająco dużo umiejętności, aby zostać zawodowym piłkarzem. Druga liga, to był mój poziom. Dlatego zacząłem zajmować się taktyką w piłce nożnej - tłumaczy Mourinho.
Grał wprawdzie nadal, przede wszystkim w meczach pięcioosobowych drużyn, podczas studiów, skupiał się jednak przede wszystkim na naukowych aspektach gry, taktyce i wykładach filozoficznych profesora Manuela Sergio, dzięki któremu nauczył się, jak sterować ludzkimi emocjami.
W cenionym London Review of Books David Runciman napisał kiedyś, że porażka Mourinho-piłkarza pozwoliła na triumf Mourinho-trenera. "Jaką przewagę ma były nie-piłkarz nad byłym piłkarzem? Zdecydowanie łatwiej jest mu uwierzyć w twarde statystyki, w futbol naukowy. Nie ma wspomnień z kariery, nie ma piłkarskich fantazji, które stają trenerowi na drodze", pisał Runciman.
Jedynym romantycznym aspektem Mourinho-trenera jest jego wygląd zewnętrzny. W pracy jest bezwzględnym, pozbawionym skrupułów analitykiem każdego, najdrobniejszego szczegółu. Jego umiejętność do motywowania piłkarzy przypisywana jest czystej, naturalnej charyzmie. Niedawny podopieczny, Wesley Sneijder przyznaje: "Wiecie co naprawdę zainspirowało zawodników Interu w ubiegłym sezonie? Przeświadczenie, że Mourinho naprawdę wie więcej o rywalu, niż każdy rywal wie o nim". Jego instrukcje udzielane zespołowi przed meczem z Chelsea na Stamford Bridge - "jeżeli nie stracimy bramki po stałym fragmencie gry, nie przegramy tego meczu" - były zwięzłe, zdecydowane i inspirujące, ponieważ stała za nimi dogłębna analiza gry przeciwnika. Mimo wszystko, bez względu na sukcesy Mourinho na ławce trenerskiej, kariera piłkarska nadal tkwi mu cierniem w koronie. W oficjalnej biografii piórem Luisa Lourenco nie znajdziemy ani słowa o latach spędzonych na boisku, gdzie José Mourinho był dobrze wyszkolonym, ale leniwym środkowym obrońcą.
W końcu, jak mówił inny wielki trener, któremu piłkarska kariera wybitnie się nie udała, Włoch Arrigo Sacchi, "nie musisz być najpierw koniem, aby później pracować jako dżokej."
Fot.: José Mourinho, pierwszy z prawej, z czasów kariery piłkarskiej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze