Advertisement
Menu
/ thesundaytimes.co.uk

Mourinho: Potrzebujemy obrońcy

Obszerny wywiad ze szkoleniowcem Królewskich

Zostanie trenerem Interu Mediolan wydawało się z pana strony pójściem na kompromis. Teraz Real Madryt takim kompromisem nie jest.
Jest takie powiedzenie: ten pociąg (Real Madryt - dop. red.) przyjeżdża po ciebie tylko raz. W moim przypadku jednak Królewscy trzykrotnie oferowali mi pracę. Nie mogłem odmówić po raz kolejny. To typ klubu, któremu, jeśli jesteś topowym piłkarzem lub trenerem, nie możesz odmówić. Nie można zakończyć kariery z myślą "miałem szansę tam przejść, ale jej nie wykorzystałem". Dla mnie przejście tu nastąpiło w idealnym momencie, ponieważ zakończyłem swoją pracę z Interem w perfekcyjny sposób. To, co myśleliśmy, że zajmie nam trzy, cztery lub pięć lat, wykonaliśmy w dwa. Real zapłacił bardzo dużo Interowi, by mnie pozyskać, więc myślę, że to było idealne wyjście zarówno dla mnie, jak i włoskiego klubu. Miejmy nadzieję, że za kilka lat będziemy mogli powiedzieć, że również dla Realu.

Im większa łódź, tym bardziej odczuwa się burze, a Real to naprawdę wielki okręt. Co prawda dokonywał pan tego w innych klubach, ale tutaj trzeba będzie wygrać jakiś tytuł już w pierwszym sezonie pracy, prawda?
Tak, jednak mam młodą drużynę. Mój najstarszy piłkarz to 29-letni Iker Casillas, to coś niesamowitego. 25-letni Ronaldo jest trzeci lub czwarty pod względem wieku. Mamy wielu młodych zawodników bez wielkiego doświadczenia, piłkarzy bardzo perspektywicznych, ale zarazem głodnych zwycięstw. Nasi reprezentanci Hiszpanii wygrali Mistrzostwo Świata, ale to było w kadrze. Spośród obecnych zawodników tylko Iker Casillas wygrał z Realem Madryt Ligę Mistrzów, a był wtedy bardzo młodym bramkarzem. Żaden inny nie doświadczył walki w barwach Realu Madryt w półfinale, ponieważ już przed ćwierćfinałami Królewskich nie było w grze. Jedyne czym mogą się pochwalić to mistrzostwo Hiszpanii sprzed trzech lat. Od siedemnastu lat klub nie sięgnął po Puchar Króla. Nadszedł więc moment, by ktoś zmotywował tych chłopaków, lecz jednocześnie jeśli nie wygrywa się czegoś od dłuższego czasu, presja narasta. Jednakże, ja jestem doświadczony i muszę przyznać, że nawet cieszę się, że będę musiał radzić sobie z taką presją.

Co jest kluczem do udanego okresu przygotowawczego z nową drużyną?
Trzeba przystąpić do pracy z dwoma celami: po pierwsze zbudować drużynę pod względem osobowościowym, po drugie stworzyć drużynę z taktycznego i strukturalnego punktu widzenia. To dobre miejsce na taką pracę, ponieważ Stany Zjednoczone dają piłkarzowi swobodę i możliwość bycia na odosobnieniu przez 24 godziny na dobę. Jeśli przygotowujesz się w Europie lub Azji jesteś non stop zamknięty - trenujesz, jesz i idziesz do swojego pokoju. Tutaj mają przestrzeń, mogą spacerować, spędzać czas razem, chodzić na zakupy. Wszyscy spędzają dzień razem, a dla mnie to bardzo ważne, by zrozumieli siebie nawzajem. Ponadto, trzeba mieć jasno postawione cele, wiedzieć czego się chce i jakie mamy priorytety.

Zeszłego roku w Interze szalenie rozegrał pan letnie okienko transferowe, sprowadzając do drużyny trzynastu zawodników i każdy okazał się strzałem w dziesiątkę. Jak to się stało?
Tak jak pan powiedział: "Im większa łódź, tym bardziej odczuwa się burze, a Real to naprawdę wielki okręt". Wydaje się, że gdy Real zgłasza się po jakiegoś zawodnika, istnieją tylko dwie potencjalne ceny: 30 lub 40 milionów. Nigdy nie mówi się o 10 lub 12. A kiedy ktoś chce zakupić piłkarza Realu, wówczas się go wypożycza lub bierze za darmo. Nikt nie chce płacić. Obecnie na rynku panują bardzo ciężkie warunki, niełatwo znaleźć kogoś, kto mógłby wzmocnić Real Madryt i z miejsca stać się podstawowym zawodnikiem, chyba że kupuje się Cristiano Ronaldo. Di María ma 22 lata, Pedro León 21, a Canales 19, wszyscy są świetnymi dzieciakami. Myślę, że w przypadku Realu istnieją dwie drogi zakupów: albo kupuje się najlepszych na świecie i stara się o transfer Cristiano Ronaldo lub Wayne'a Rooneya, albo sięga się po młodziutkich zawodników, którzy mają jeszcze czas na rozwój. Ja na chwilę obecną potrzebuję obrońcy. Jeśli będę miał defensora z takimi umiejętnościami, jakie mają ofensywni piłkarze, wtedy, z zawodnikami środka pola - Alonso, Diarrą i Khedirą - myślę, że będę miał skład, który da mi pewne możliwości.

Więc powinniśmy spodziewać się, że sięgnie pan po doświadczonego obrońcę?
Tak. Sergio Ramos to zawodnik z najwyższej piłki, ale wciąż dojrzewający. Marcelo ma tylko 21 lat. Potrzebujemy doświadczonego zawodnika na niezwykle ważnej pozycji na boisku, który potrafi także zaatakować. Potrzebujemy kogoś, kto zbalansuje drużynę.

Takim piłkarzem jest Ashley Cole?
Carlo Ancelotti wyraził się bardzo, bardzo jasno, a tak w futbolu najlepiej działać. Uciął temat mówiąc: "Żadne pieniądze nie sprawią, byśmy sprzedali Ashleya Cole'a, Cole musi zostać". Myślę, że przez chwilę Ashley myślał o odejściu z powodów osobistych i zawodowych. Rozważaliśmy jego zakup, bo to dobry piłkarz, z którym bardzo dobrze mi się pracowało. Jednak jeśli trener mówi "nie", oznacza to "nie" i trzeba to zaakceptować.

Ancelotti nie odmówił jednak jeśli chodzi o Ricardo Carvalho.
O tym nic nie słyszałem. Ricardo to bardzo dobry piłkarz, ale jest w wieku, który wyklucza go z tworzenia drużyny przyszłościowej. On jest dobry na teraźniejszość. To wielki profesjonalista, który ma poukładane życie osobiste, więc nie będzie dla niego problemem grać na wysokim poziomie w wieku 32 lat.

Może i wygrywa pan wszystkie trofea, ale nie może pan przekonać do transferu Stevena Gerrarda. On notorycznie panu odmawia.
Steven jest częścią historii Liverpoolu, jego miejsce jest w Liverpoolu. Ponadto jest dla nich tak istotny, że cena w przypadku tego 30-letniego zawodnika nie gra roli. Tak samo stało się, gdy starałem się sprowadzić Franka Lamparda do Interu. Dla Interu nie byłoby problemem zapłacić Lampardowi milionów, jakie zarabia w Chelsea lub dla Realu, by zaoferować Stevenowi pieniądze z Liverpoolu. Problemem dla kupującego jest fakt, że zawodnik ma 30 lat i później się już go nigdzie nie sprzeda. Gdy kupuje się piłkarza 25-letniego, korzysta się z niego przez trzy, cztery lata, a potem przedłuża kontrakt lub sprzedaje. Khedira ma 23 lata. Przychodzi do Realu, jeśli mu się uda, czeka na niego następna umowa, jeśli nie, niemiecki rynek stoi przed nim otworem. Klub musi myśleć o takich szczegółach, a jeśli chcesz kupować najlepszych, bardzo trudno to osiągnąć.

Czy w Madrycie widzi pan jakieś podobieństwa do Chelsea?
Chelsea miała młodą drużynę, która nie wygrała niczego poważnego i miała przed sobą wiele lat gry. Obecnie w Chelsea jest duży odsetek piłkarzy, którzy byli jeszcze za mojej kadencji. Niektórych z nich, Didier (Drogba) lub Lampard mają już trzydziestkę na karku. Wtedy byli drużyną, która będzie mogła grać ze sobą przez następne dziesięć lat. W Realu jest praktycznie tak samo. Chelsea była drużyną, która chciała wygrać Ligę Mistrzów po raz pierwszy, Real chce zrobić to znowu. Real Madryt jest jednak drużyną, której nie można porównywać z żadną inną na świecie. Pamiętam swój pierwszy rok w Chelsea, kiedy przyjechaliśmy tu do Stanów - dziesięć osób przyglądało się treningowi, a większość chłopców nawet nie wiedziało, jak nazywają się zawodnicy Chelsea. Real Madryt to Real Madryt.

Mówił pan, że w Realu będzie pan grał trzema systemami. Jednym z nich jest 4-2-3-1 z bardzo płynną wymianą na pozycji wysuniętego napastnika.
Tak. Kolejny to romb 4-4-2, ostatni to ten z trzema obrońcami. Tym trzecim wygrałem wiele meczów w Chelsea, Interze i Porto w ostatnich 25, 20, czy 15 minutach meczu. Przegrywasz, a potrzebujesz remisu, dzięki temu systemowi wracasz do domu z punktem. U siebie grasz na 0:0 z bardzo defensywnie nastawioną drużyną, przestawiasz trochę skład i wygrywasz. W konsekwencji pod koniec sezonu dzięki temu zyskujesz kilka poważnych punktów, które w ostatecznym rozrachunku okazują się być decydujące. W zeszłym sezonie przegrywaliśmy u siebie ze Sieną, zmieniliśmy system na trzech obrońców i wygraliśmy. Tymi trzema defensorami wygraliśmy mistrzostwo. Lubię, kiedy moje drużyny są gotowe na zmiany taktyki, ponieważ aby zostać mistrzem, trzeba potrafić takie rzeczy.

Zawsze powtarzał pan, że ma pan najlepszych piłkarzy na świecie. Wydaje się, że teraz, gdy ma pan Ronaldo, nie ma co do tego żadnych wątpliwości?
Można się spierać, można dyskutować. To tak jak z tą starą historią o Ferrari, Aston Martinie i Bentleyu. Który z tych samochodów jest najlepszy? Zależy od tego, czego oczekujesz. Dla mnie najlepszym jest mój własny. Inni mogą mieć wątpliwości, ale ja nie, ponieważ mój jest Cristiano, nie Messi. Ronaldo jest niesamowity, sposób, w jaki pracuje... Pamiętam, że gdy za każdym razem pytałem Sir Alexa o Cristiano on odpowiadał "Dzieciak jest niesamowity, tak ciężko pracuje". Nigdy nie mówił na niego Cristiano, zawsze był "The Kid" (Dzieciak - dop. red.). Co prawda nie jest już dzieciakiem, teraz to mężczyzna, ale nadal jest niesamowity.

Cristiano to Ferrari czy Aston Martin?
Mam Ferrari, Astona Martina nie, więc Cristiano to Ferrari!

Krąży opowieść o tym, jak oglądał pan grę Bayernu przed finałem Ligi Mistrzów i wysyłał pan SMSy do Marco Materazziego.
Oglądałem mecz Bayernu w Berlinie, na stadionie, na którym Włosi sięgnęli po Mistrzostwo Świata, w historycznym meczu dla całego narodu i Marco. On wysłał mi SMSa o treści: "Jak tam mój stadion?", więc odpisałem "Piękny, nigdy wcześniej na nim nie byłem". On odpowiedział: "A jak Bayern? Jak wyglądają?", na co napisałem "Wygramy 2:0". Tak też się stało. Dobrze przestudiowałem grę Bayernu i wiedziałem, że idealnie pasują do taktyki Interu. Bardzo ciężko było strzelić nam gola, a jednocześnie sami strzelaliśmy. Więc odgadłem rezultat.

W zeszłym sezonie odniósł pan także wspaniałe zwycięstwo na Stamford Bridge. Można chyba powiedzieć, że cały miniony sezon był perfekcyjny.
Tak, ponieważ triumfowaliśmy w każdych rozgrywkach, do których przystąpiliśmy. Zagraliśmy cztery mecze przeciw Barcelonie, dwa z Chelsea, zawsze grając drugi mecz na wyjeździe. Ten mecz z Chelsea sprawił, że Inter przełamał barierę ćwierćfinału, co nie udawało się od bardzo długiego czasu. Kiedy przeszliśmy ten ćwierćfinał, uświadomiliśmy sobie, że naprawdę możemy odnieść sukces.

Kiedy Rafa Benítez przeszedł do Interu, nakazał usunąć pańskie zdjęcia z szatni i krytykował pańskie metody pracy, twierdząc, że odniósł pan sukces grając futbol z kontry.
Jedna rzecz jest pewna, pewna w stu procentach i nie ma co do żadnych wątpliwości: nie odniesie większego sukcesu niż ja. Nie ma szans. Jest jeszcze jeden pewnik: jeśli wygra Puchar Interkontynentalny, będzie miał na koncie dwa zwycięstwa w turnieju, a dzięki mnie Inter wygrał trzynaście meczów. Tak więc będzie to mój Puchar Interkontynentalny, nie jego. Jeśli wygra Superpuchar Europy, będzie to mój puchar, nie jego. Inną sprawą jest fakt, że nie potrzebuje portfela wypchanego zdjęciami, by kochać ludzi. Nie mam przy sobie zdjęć rodziny. Ludzie są obecni w sercu, wtedy się ich kocha. Kiedy ja pracowałem w Interze, były tam zdjęcia Helenio Herrery czy Roberto Manciniego i nie miałem z tym problemu. Jeśli nie podobają mu się moje zdjęcia, nie ma żadnego problemu. Ludzi w klubie łączą ze mną wspaniałe relacje i będą mnie ciepło wspominać. Życzę Benítezowi sukcesu. Nie dla tego, że go kocham, wcale go nie kocham. Jest po prostu trenerem mojej drużyny. Jest szkoleniowcem Interu, jego fanów, trenerem pana Morattiego. Chcę zagrać przeciw Interowi w finale Ligi Mistrzów prowadząc Real. Tego mu życzę.

Być może najtrudniejszą rzeczą w futbolu jest przejście do takiego klubu, jak Chelsea lub Manchester City, gdzie z miejsca inwestuje się ogromne pieniądze i natychmiastowo oczekuje się wygranej.
Problemem jest presja. Poradzisz sobie czy nie? Roberto może to zrobić. Prowadzić Inter nie jest sprawą prostą, on ma tę wiedzę. Może kupić dobrych zawodników, jeśli dobrze wybierze, może sprowadzić niemal najlepszych. Na chwilę obecną jego skład ma może nawet większy potencjał niż drużyna Manchesteru United, Chelsea lub Arsenalu. Nie mają jednak historii, tradycji odnoszenia zwycięstw, a towarzyszy im presja. Któregoś dnia jednak musi się im udać.

W Chelsea wziął pan tę presję na siebie?
Kiedy bierzesz presję na siebie, musisz walczyć dobrem ze złem, patrzeć na to, co jest najlepsze zarówno dla drużyny, jak i dla siebie. Nigdy nie myślałem o złych konsekwencjach tego, jakie kroki podejmuję.

Dlaczego odrzucił pan ofertę Manchesteru City?
Obecnie, na tym etapie mojej kariery, mierzę w Wielkiego Szlema (zwycięstwa w Anglii, Włoszech i Hiszpanii). Chciałbym któregoś dnia wrócić do Anglii, bez wątpienia, ale żadnemu piłkarzowi ani trenerowi się takie wyzwanie jeszcze nie udało. Chcę spróbować.

Zobaczymy pana w maju na Wembley podczas finału Ligi Mistrzów?
Bardzo chciałbym zagrać tam przeciw Interowi, ponieważ to mój klub. Tak samo chciałbym zrobić to przeciw Chelsea, to też mój klub. Życzyłbym sobie również meczu przeciw Manchesterowi United, bo to drużyna Sir Alexa, któremu zawsze dobrze życzyłem i wspierałem. Chciałbym zagrać z kimkolwiek!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!