Mourinho: Teraz piłkarze budzą się sami
Portugalczyk w wywiadzie dla <i>El Mundo</i>
Wie pan, że w wyszukiwarce Google Hiszpania, jest pan trzecim José z największą ilością poszukiwań po Saramago i Tomásie?
Moim celem nie jest bycie pierwszym w tym wyścigu, niewątpliwie. Jako profesjonalista chcę być najlepszy i tworzyć historię z klubami, w których pracuję. To moja motywacja zawodowa. Moją motywacją życiową jest bycie dobrym człowiekiem i dobrą głową rodziny.
To drugie się panu udaje?
Więc... Nie mam życia, które chciałbym mieć, nie mam wolności, by robić wiele rzeczy z moją rodziną i przyjaciółmi. To negatywna strona futbolu. Pozytywną jest mnóstwo rzeczy, które zostały mi zaoferowane.
Tyle dał już pan futbolowi, że nie może pan już skończyć i wciąż walczy?
Moja rodzina wie, że nie byłbym tą samą osobą, jeśli nie poświęcałbym się mojej profesji. Coś wam opowiem. W moim pierwszym wolnym dniu w Madrycie wybrałem się do parku rozrywki. Moja żona, bardzo inteligentna, od początku jasno twierdziła, że nie idzie i nie poszła. Wybrałem się więc z córką, ale po wszystkim ona stwierdziła, że nigdy tam ze mną nie wróci. Przez cały czas myślałem o futbolu.
Madridismo uważa, że jeśli pan nie osiągnie sukcesu z tą drużyną, to nikt tego nie osiągnie. Odczuwa to pan?
Nie znam wystarczająco madridismo, by wiedzieć czy właśnie tak oceniają moje przyjście do tego klubu. Popatrzcie, w Portugalii mamy takie powiedzenie: "Czym większy statek, tym większa jest burza". Jakoś tak szczęśliwie dla mnie, zawsze byłem na tych największych statkach. Porto było wielkie w Portugalii, Chelsea było ogromnym statkiem w Anglii, a Inter we Włoszech. Teraz jestem w Realu Madryt, który jest przewielkim okrętem na świecie.
Cóż za presja...
Jestem przygotowany. Czym większa presja na mnie ciąży, tym jestem silniejszy.
Wydaje się, że przygotował się pan do prowadzenia tego klubu. Ale czy klub przygotował się na pana?
Na razie mogę powiedzieć, że wszyscy, którzy pracują w tym klubie, są blisko szkoleniowca. I odnoszę się tutaj do innych trenerów, medyków, wszystkich, którzy tworzą cały czas dzień pracy, tę codzienną rutynę, powitali mnie z otwartymi ramionami, kiedy przyszedłem do klubu. Mogło być inaczej, ale nie było. Wszyscy byli bardzo chłonni współpracy i to był pierwszy sygnał, że to może iść w dobrą stronę.
Pracuje pan od kilkunastu dni. Jakieś problemy?
Rozpoczęcie nie jest idealne, ponieważ nie jesteśmy wszyscy razem. Zacząłem pracę z połową drużyny, bez niektórych zawodników i to jest bardzo duży handicap, jak na cele, które mamy osiągnąć.
Od kilkunastu lat gromadzę informacje o Realu Madryt i mogę powiedzieć, że nigdy nie widziałem trenera, który pracuje tak intensywnie jak pan. Pański piłkarz, Pepe, stwierdził, że wszystko pan odmienił...
Nie znam przeszłości, odnoszę się do dnia dzisiejszego tego klubu. Kiedy tutaj przyszedłem, to nigdy moją obsesją nie było usunięcie przeszłości. Moją obsesją jest zaadaptowanie wszystkiego, co mam, do mojej filozofii. Nie chcę kończyć czegoś tylko po to, żeby to skończyć, chcę to po prostu to zmienić, by ustawić mój kierunek. Dlatego, na przykład, to, co się teraz dzieje, piłkarze akceptują z ogromną naturalnością.
Ile czasu daje pan Realowi Madryt na powrót do topu Europy?
Zawsze mówię, że top w moich drużynach zawsze przychodzi w drugim sezonie. Na szczęście, we wszystkich ekipach wygrywaliśmy coś w pierwszym roku. Wygrywaliśmy z Interem w pierwszym sezonie, z Chelsea i także z Porto. Teraz z Realem także chcemy wygrywać już w pierwszym sezonie. Jednak top nadejdzie wraz z drugim.
Ale tutaj jest potworny pośpiech...
Mimo wszystko przyswojenie wszystkiego nadchodzi wraz z drugim rokiem. By wygrać Champions League normalnie trzeba czekać przynajmniej do tego drugiego roku, kiedy drużyna już jest ekipą ze swoimi mechanizmami i swoją nabytą filozofią gry. Trzeba liczyć na niespodzianki w pierwszym roku, które szykuje trener.
Do czego się pan odnosi?
Na przestrzeni mojej kariery wiele razy spotykałem się z piłkarzami, których uważałem za najsłabszych, a okazywali się najlepsi, a ci najlepsi byli najgorsi.
Dlaczego tak jest?
Dlatego, że ktoś może zobaczyć tysiące meczów w telewizji i wygłosić wszystkie odczucia na temat każdego piłkarza, ale dopóki z nim nie popracujesz, to nie wiesz ile jest warty. Jestem przekonany, że w tym aspekcie będę miał w tym sezonie pozytywne niespodzianki i negatywne również. Sezon wszystko pokaże.
Może być też tak, że w tym sezonie samo wygranie czegoś będzie wielką niespodzianką...
Nie chcę żadnych wymówek, żadnej obrony dla mnie. Za nic nie chcę argumentować, że pierwszy sezon jest do przepracowania i drugi do wygrywania. Nie chcę takich dyskusji.
Ale na razie pracuje pan z połową drużyny...
Tak, to nie jest dobre. Niedługo dołączą do nas wszyscy, ale wtedy będę musiał ich puścić na zgrupowania reprezentacji, a 13 sierpnia gramy z Bayernem, gdzie nie będzie można liczyć na wielu zawodników. Potem zostają nam dwa tygodnie do rozpoczęcia Ligi i zaraz po tym znowu są reprezentacje. Po nich zaczyna się Liga Mistrzów. Przed pierwszym meczem Champions League niektórzy z moich piłkarzy wciąż nie będą znali mojego imienia. To na dzisiaj mój wielki problem.
Uważa pan dyscyplinę za coś nieodłącznego u profesjonalisty...
Podam przykład, przed moim przyjściem w klubie byli ludzie, którzy budzili piłkarzy, żeby ci zdążyli na autobus lub treningi. Teraz piłkarze budzą się sami. Nikt z nas nie musi do nich dzwonić, by ich obudzić czy poinformować, że są korki w mieście. To się skończyło. Zaakceptowali to, bez problemu, ponieważ wiedzą, że nie jest normalne, by czterdzieści osób czekało na jedną, by móc rozpocząć pracę.
I to działa?
Na razie nikt ani razu się nie spóźnił. Jednak chcę powiedzieć, że jeśli coś takiego się zdarzy, to nie będzie żadnego dramatu. Pewnie, że kiedyś ktoś się spóźni, bo będzie źle spał w nocy. Jeśli wyjaśni, że to wypadek, to wszystko będzie w porządku.
A sprawa z używaniem telefonów komórkowych?
Są trenerzy, którzy mówią: "Żadnych komórek w autobusie!". Uważam, że jeśli zakazujesz czegoś takiego, to któryś z zawodników i tak będzie to robił w ukryciu, a ty wyjdziesz na głupka. Mogą więc ich używać, ale z szacunkiem dla innych, i zawsze telefony muszą być wyciszone.
To samo, co Realu, czyli jak nie pan, to nikt, dotyczy także Kaki...
Zależy jaki jest jego problem, chociaż na pewno ma wiele do nadrobienia jeśli chodzi o formę fizyczną. Styl, w jakim pracujemy z piłkarzami, jest bardzo specyficzny w wielu aspektach. W sprawach mięśniowych jesteśmy bardzo skrupulatni. Jesteśmy wręcz obsesyjni, jeśli chodzi o różne struktury mięśni w ruchu. Moi piłkarze po treningach nie potrzebują intensywnych ćwiczeń na siłowni. Wszystko sprowadza się do tego, jak traktuje się tę pachwinę. Mamy pozytywne doświadczenia z problemami pachwin. Na razie trzeba ustalić mu odpowiednie zachowanie na boisku.
I on musi więc tylko czekać?
Moim celem i obowiązkiem jest pomoc w jego poszukiwaniach, pójście w jego kierunku, ale jego jest przyjście do mnie, w moim kierunku, kierunku mojej filozofii, która mówi, że każdy jest inny, ale wszyscy są równi; która mówi, że historia i statystyki nie grają, a grają możliwości każdego z osobna w tym momencie. W tym sensie Kaká wydaje mi się inteligentnym chłopakiem. Znam go dobrze z Milanu. Mam wiarę, że go odzyskamy.
Większość widzi Mourinho jako Nemezis Barcelony, w roli, która ma wpływ na grę...
Barcelona to drużyna, która ma taką samą dynamikę i strukturę gry od 10 lat. Mieli Rijkaarda, mają Guardiolę, a jutro będą mieli kogoś innego. Jednak u podstaw to zawsze będzie ta sama struktura gry.
Uważa pan, że w tym momencie coś takiego jest nieosiągalne dla tego Realu Madryt?
Nie wiem jaka jest teraz Barcelona. Jestem pewny, że będziemy twardymi rywalami, ale to nic nowego. Dla mnie dramatem nie jest to, że mam naprzeciwko Barcelonę.
Więc co nim jest?
Zobaczmy... Dramat nie jest dramatem, ponieważ nie jest nim, kiedy ma się rozwiązanie. Odnoszę się do wielkiej przeszkody, jaką mam w tych momentach. Brakuje mi połowy składu i dla mnie bardzo ważne jest konstruowanie drużyny, by wszyscy pojęli jak najszybciej kierunek nowej pracy. Muszę dużo pracować, by piłkarze przystosowali się do tej struktury gry, o której rozmawialiśmy. Więc zawodnicy, którzy obecnie są tutaj, będą rozwijać się w inny sposób od tych, których tutaj nie ma.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze