Obszerny wywiad z Zidane'em - cz. I
Francuz dla dziennika <i>Marca</i>
Wielu kibiców Realu Madryt twierdzi, że Zidane wciąż mógłby grać. Co pan o tym sądzi?
Cóż... Najważniejsze jest to, że myślą właśnie tak, a nie na odwrót. Co by jednak nie mówić, z trybun mecz wygląda naprawdę dużo łatwiej. Wszystko się komplikuje, gdy wybiegasz na boisko. Dla mnie gra w piłkę nożną była moją pracą. Miałem tę świadomość, że codziennie muszę walczyć, dawać z siebie wszystko i pomagać Realowi Madryt... Było ciężko. Real Madryt wymaga od ciebie tego, aby być w formie przez cały sezon. Dlatego po spędzeniu tutaj pięciu lat uznałem, że lepiej będzie, jeśli odejdę. Możliwe, że mogłem zostać na jeszcze jeden sezon, ale chciałem się również zająć innymi sprawami.
I właśnie za to kibice podziwiają pana jeszcze bardziej - wiedział pan, kiedy się wycofać. Zapewne zdawał pan sobie sprawę, że odchodzi z podniesioną głową, prawda?
Oczywiście. Real Madryt bardzo dużo od ciebie wymaga, a wtedy miałem już 34 lata i pięć sezonów w Hiszpanii za sobą. Te ostatnie lata były dla mnie ciężkie. To prawda, że najłatwiej jest znaleźć jakieś wytłumaczenie - uznać, że to nie twoja wina, że to wina innych. Jednak ja nie mam jakiegoś wielkiego ego. Uznałem to za odpowiedni moment i pomyślałem: "Nie grasz tak, jak tego chcesz, Zizou. Pora odejść".
Jednak później przyszła pora na Mundial w Niemczech, na którym prezentował pan wysoki poziom.
Tak, to prawda, grałem bardzo dobrze. Ale to było coś innego. Odpowiednio się do niego przygotowałem, a ponadto to intensywny, ale krótki turniej.
Karierę zakończył pan finałem Mistrzostw Świata. Lepiej się chyba nie dało.
Za nic w świecie nie chciałem dopuścić do tego, aby pewnego dnia ktoś do mnie podszedł i powiedział: "Posłuchaj, lepiej będzie, jeśli odejdziesz". To byłoby dla mnie coś najgorszego.
Co wspomina pan najlepiej ze swojej kariery? Wolej w finale Ligi Mistrzów? Mundial w 1998 roku?
Mam wiele pięknych wspomnień, ale prawdą jest, że od dziecka marzyłem o tym, aby pewnego dnia reprezentować swój kraj na Mundialu i zdobyć Puchar Świata. Pamiętam, że gdy podniosłem Puchar Świata, pomyślałem: "To najpiękniejsza chwila w moim życiu. Nic lepszego już mnie nie spotka".
9 lipca 2006 roku gra pan w finale Mistrzostw Świata z Włochami. Sędzia odgwizduje rzut karny i pan będzie jego wykonawcą. Jeszcze przed strzałem wie pan, że uderzy jak Panenka. Aby się na takie coś zdecydować, trzeba być takim geniuszem jak Zidane czy szaleńcem?
Wytłumaczę wam, dlaczego podjąłem właśnie taką decyzję i przyznacie mi, że to nie było nic szalonego. Bardzo dobrze znam Buffona, gdyż wiele razy grałem przeciwko niemu we Włoszech. Ja znam jego, ale on równie dobrze zna mnie. Buffon zdawał sobie sprawę z tego, że rzuty karne zawsze wykonuję uderzając w moją lewą stronę. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze, gdy uderzałem w prawą stronę, to nie trafiałem. Wiedziałem, że Buffon to wie i pomyślałem sobie: "Nie będę uderzał w prawo, bo przestrzelę. W lewo też nie mogę, bo Buffon obroni. Co mogę zatem zrobić? Uderzę jak Panenka". I się udało. Buffon rzucił się w moje lewo, a piłka wpadła do bramki. Tak, trochę zaryzykowałem, ale nie było w tym nic szalonego, prawda? (śmiech)
W Realu Madryt jest obecnie wielu nowych zawodników, którzy muszą sobie radzić z ogromną presją. Pana również to spotkało w pierwszym sezonie w Madrycie.
Tak, naprawdę bardzo odczuwałem całą tę presję. Zwłaszcza poza boiskiem. To było coś zupełnie nowego... Sam siebie pytałem: "O co w tym wszystkim chodzi?".
A wszystko to po odejściu z innego wielkiego klubu, jakim jest Juventus. Tam na zespole nie ciążyła tak wielka presja, prawda?
Nie, nic z tych rzeczy! W Turynie było zupełnie inaczej. Możliwe, że nieco gorzej było na wyjazdach, w innych włoskich miastach. Ale nie da się tego porównywać z tym, co dzieje się wokół Realu Madryt.
To właśnie Real Madryt jest skazany na największą presję na świecie?
Bez wątpienia. Każdy zawodnik grający w Realu Madryt zdaje sobie sprawę z tego, że ten klub bardzo dużo wymaga. Ale z drugiej strony, jeśli spełnisz pokładane w tobie nadzieje, to Real Madryt może ci w zamian naprawdę dużo dać. Jeśli masz szansę tutaj przejść, to nie możesz odmówić. Ten klub trzeba poznać.
Bardzo pan odczuł zmianę klubu?
Tak, zwłaszcza na początku. Ostrzegano mnie: "Zizou, to będzie coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłeś. Zobaczysz". I mieli rację. Real Madryt jest ogromnym klubem.
Każdy kibic zadaje sobie obecnie to samo pytanie - jaką tak naprawdę rolę w klubie pełni obecnie Zidane.
Krok po kroku. Mam 38 lat i jeszcze całe życie przed sobą. Powoli chcę się uczyć, jak to wszystko funkcjonuje, jak działa taki klub od środka. Florentino Pérez stoi na czele nowego projektu. Jestem bardzo blisko niego, ponieważ to on sprowadził mnie do Realu Madryt. Powoli będziemy dokładnie definiować moją funkcję w klubie.
Mówi się, że może pan zostać ambasadorem klubu.
Nie, ja chcę czegoś innego. Trzeba podkreślić, że przed powrotem Florentino miałem pewne zobowiązania, które nie pozwoliły mi być zbyt blisko klubu. Mam jednak nadzieję, że w tym następnym sezonie będzie inaczej. Najważniejsze jest to, aby być wśród ludzi, którzy mogą ci pomóc.
Chciałby pan być bliżej sekcji sportowej, prawda?
Tak, ale zobaczymy.
Myślał pan o zostaniu trenerem?
Nie, teraz nie. W przyszłości zobaczymy, ale teraz na pewno nie. Chcę się uczyć tego, jak funkcjonuje klub i zobaczyć, gdzie bym najlepiej pasował. Nie ukrywam jednak, że najbardziej mnie ciągnie do sekcji sportowej. Ale nic nie jest jeszcze postanowione. Ja chcę po prostu pomagać - chcę dobra Realu Madryt.
Jak postrzega pan drużynę?
Dobrze. Mając na uwadze wszystkie transfery, jakie przeprowadzono przed tym sezonem, drużyna radzi sobie bardzo dobrze. Skoro mówią, że zespół notuje najlepsze wyniki w ostatnich 20 latach, to coś w tym musi być. Ja tamtych czasów nie pamiętam. (śmiech)
Zapewne bardziej się panu podobał Real Madryt z Zidane'em, Ronaldo, Figo, Roberto Carlosem...
(Śmiech). Tak, to prawda. Ale mając na uwadze to, co w tym sezonie robi obecna drużyna, jestem przekonany, że znajdujemy się na idealnej wręcz drodze, którą teraz trzeba podążać.
Widzi pan w Realu Madryt mistrza Hiszpanii?
Mistrza Hiszpanii widzę w Realu Madryt, jak i w Barcelonie. Obie drużyny są obok siebie i naprawdę ciężko przewidzieć, co wydarzy się do końca sezonu. Najważniejsze jest to, że Real Madryt walczy jak równy z równym z tą Barçą. Za dwa tygodnie zobaczymy, ale nie da się zaprzeczyć, że na dzień dzisiejszy Real Madryt i Barcelona mają najwięcej punktów w całej Europie, a nad trzecim zespołem mają aż 21 punktów przewagi! Szanse są po 50%.
Jaką pozycję wzmocniłby pan w Realu Madryt na przyszły sezon?
Jest trener i odpowiednie osoby w Realu Madryt, które w tej kwestii decydują. To oczywiste, że ja mam swoje własne zdanie na ten temat, ale wyjawię je tylko tym osobom, które rządzą klubem. Publicznie nie chcę się na ten temat wypowiadać.
Ale nie pytamy pana o nazwiska, lecz o pozycje.
Tak, ale nie chcę nic na ten temat mówić. Nie wiem.
Tutaj znaleźć można drugą część wywiadu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze