Ekspresowa remontada
Królewscy wygrywają
Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów jedynym celem Realu Madryt w tym sezonie jest wygranie ligi hiszpańskiej. Kolejną okazją do sięgnięcia po trzy punkty był pojedynek ze znacznie niżej notowanym Sportingiem. Manuel Pellegrini nie zdecydował się na znaczące roszady w składzie w porównaniu do ostatniego spotkania i od pierwszej minuty w bramce ujrzeliśmy Ikera Casillasa, który miał kierować parą stoperów złożoną z Sergio Ramosa i Ezquiela Garaya. Na bokach obrony obsadzeni zostali natomiast Álvaro Arbeloa i Marcelo. Tradycyjnie drużyna wyszła na boisko z dwoma pivotami - Lassem oraz Xabim Alonso. Przed nimi za konstrukcję gry mieli odpowiadać Esteban Granero i Rafael van der Vaart. Tymczasem w pierwszej linii ujrzeliśmy Cristiano Ronaldo wraz z Gonzalo Higuaínem.
Pierwsze minuty pojedynku pozwalały mieć nadzieję, że Królewscy szybko narzucą swój styl gry i rozprawią się z przeciwnikiem bez większych komplikacji. Rozpoczęliśmy bowiem od dośrodkowań ze stałych fragmentów gry, a po stracie piłki narzuciliśmy pressing. W ósmej minucie ujrzeliśmy w ofensywnej akcji Marcelo, który dośrodkował precyzyjnie na głowę znajdującego się w polu karnym Higuaína, ale Argentyńczyk nie trafił w bramkę. Los Blancos próbowali na różne sposoby przełamać skomasowaną defensywę Sportingu - widzieliśmy prostopadłe podania, jak i próby dryblingu, lecz po pierwszym kwadransie nadal na Santiago Bernabéu nie padały bramki. Goście, gdy już udało im się przejąć piłkę, niegroźnie kontrowali. Odnotować należy strzał De las Cuevasa, którym interweniować musiał Casillas. Iker pokazał się również z dobrej strony piąstkując futbolówkę po mocnym dośrodkowaniu na ósmy metr. Upływały kolejne minuty, a w zasadzie na murawie wiało nudą. Piłkarze często się mylili, czego efektem były liczne straty. Dopiero w 33. minucie doczekaliśmy się pierwszego celnego uderzenia na bramkę Juana Pablo. Jego autorem był Ronaldo, który wcześniej odebrał piłkę Camacho. Chwilę później fantastycznym, długim podaniem ponad głowami obrońców popisał Xabi Alonso. Hiszpan wypatrzył wbiegającego w pole karne Higuaína, lecz Pipita nie trafił w bramkę z ostrego kąta. Mimo niepowodzenia, akcja mogła się podobać. Gdy na stadionie zaczęły rozlegać się gwizdy, a piłkarze nie mieli żadnego pomysłu na grę, jeszcze raz dał o sobie przypomnieć Gonzalo, strzelając niespodziewanie z osiemnastego metra. Niestety, nie udało mu się zmienić niekorzystnego wyniku i do szatni zawodnicy schodzili w niewesołych nastrojach.
Manuel Pellegrini nie mógł już dłużej patrzeć na nieporadność podopiecznych w ofensywie i wprowadził kreatywnego Gutiego w miejsce Lassa. Los Merengues, podobnie jak w pierwszej połowie, od razu ruszyli do ataków - po dośrodkowaniu Pipity nad poprzeczkę piłkę posłał Van der Vaart. Z animuszem rozpoczęli również drugie 45 minut goście, którzy odważnie atakowali bramkę Casillasa. Wreszcie w 53. minucie wyprowadzili skuteczną kontrę, zakończoną trafieniem do siatki. Do futbolówki posłanej za plecy stoperów dopadł Barral i uderzeniem z ostrego kąta pokonał Ikera.. Na szczęście, na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Zaledwie dwie minuty później Królewscy wyrównali za sprawą Rafaela van der Vaarta, który dopadł do odbitej piłki i nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Jakby tego było mało, chwilę później Los Blancos prowadzili już 2:1! Po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę strącił Ronaldo, a Xabi Alonso wpakował ją głową do bramki. Kto by się spodziewał, że stałe fragmenty gry będą tak mocną stroną zespołu. Co oczywiste, po tak szybkim nadrobieniu strat i wyjściu na prowadzenie, piłkarze w białych koszulkach atakowali z jeszcze większym animuszem. Guti chciał sprytnym podaniem piętką uruchomić Cristiano, ale piłka padła łupem obrońców. Następnie Portugalczyk już bez udziału kolegów postanowił zapolować na gola, lecz z jego strzałem z kilkudziesięciu metrów poradził sobie Juan Pablo. Tymczasem gracze Sportingu także, co zrozumiałe, chcieli zmienić wynik konfrontacji. Przed szansą stanął znajdujący się w polu karnym De las Cuevas, jednak jego uderzenie w kierunku dalszego słupka było zbyt lekkie, by zaskoczyć Casillasa. W 69. minucie stało się niemal jasne, że po trzy punkty sięgną gospodarze. Gonzalo Higuaín przejął futbolówkę ponad 30 metrów od bramki i ruszył z nią w stronę pola karnego, zupełnie nie zważając na otaczających go obrońców. Oddał doskonały, precyzyjny strzał z linii pola karnego i nie dał szans portero Sportingu. Mecz mimo takiego wyniku nadal był emocjonujący, ponieważ goście nie poddawali się i starali się o bramkę kontaktową. Mogli ją zdobyć po błędzie Ramosa, ale w ostatniej chwili strzał zablokował Garay. W końcówce z dobrej strony pokazał się Xabi Alonso, który zaliczał odbiory i budował akcje dokładnymi podaniami. W 82. minucie Ronaldo mógł stanąć przed szansą pokonania Pablo z jedenastu metrów. Mógł, ponieważ sędzia nie nabrał się na próbę wymuszenia przez niego rzutu karnego. Portugalczyk się nie poddawał. Po podaniu od Gutiego podbił piłkę i posłał bombę tuż nad poprzeczkę. W tym spotkaniu nie udało mu się jednak trafić do siatki, ponieważ wkrótce mecz dobiegł końca.
Obejrzeliśmy tego wieczoru dwie zupełnie inne drużyny. W pierwszej połowie Królewscy nie radzili sobie z budowaniem akcji, byli ospali i grali bez pomysłu. Brakowało ostatniego podania i celnych strzałów na bramkę. Tymczasem w drugiej odsłonie więcej biegali, walczyli z większą zaciętością i stwarzali okazje do zdobycia gola. Z dobrej strony zaprezentowali się Alonso, Ronaldo, Higuaín i oczywiście Van der Vaart. Należy również wspomnieć o Arbeloi, który w pierwszych 45 minutach cały czas pojawiał się pod polem karnym rywali, co z reguły rzadko mu się zdarza. Najważniejsze są trzy punkty, a za tydzień nikt już o tym pojedynku nie będzie pamiętał.
Składy:
Real Madryt:
Casillas; Arbeloa, Sergio Ramos, Garay, Marcelo; Lass (Guti, 46'), Xabi Alonso, Granero (Gago, 70'), Van der Vaart (Raul, 73'); Cristiano Ronaldo i Higuaín
Sporting Gijón:
Juan Pablo; Lora, Gregory, Botía, Canella; Rivera, Camacho; Morán (Carmelo, 72'), Diego Castro, De las Cuevas (Kike Mateo, 72'); Barral (Bilić, 75')
Bramki:
0:1 Barral 53' - UploadMirrors / YouTube
1:1 Van der Vaart 54' - UploadMirrors / YouTube
2:1 Xabi Alonso 57' - UploadMirrors / YouTube
3:1 Higuaín 68' - UploadMirrors / YouTube
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze