Prosto z Madrytu: Jak za komuny
Długie kolejki pod Bernabéu
Wybierając się na mecz z przeciwnikiem rangi naszego dzisiejszego, czyli Sportingu, nie spodziewasz się, abyś miał jakiekolwiek problemy z wejściówkami. Mierny rywal, mierne widowisko, mierne zainteresowanie. Być może kiedyś tak było – dziś sytuacja jest zgoła odmienna. Madryt lubi bowiem zaskakiwać.
Publiczność odwiedzająca Estadio Santiago Bernabéu uważana jest za wyjątkowo wybredną: oczekuje łatwych zwycięstw, okraszonych pięknymi bramkami, a kiedy tylko zespołowi nie idzie, opuszcza stadion przed upływem regulaminowego czasu gry.
Nie jest tajemnicą, że zespół przeszedł ciężki okres, spowodowany wyeliminowaniem z rozgrywek Ligi Mistrzów. Kibice ponarzekali, ale wiary nie stracili, nie pozwalając ukochanej drużynie na pozostanie samej. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest sytuacja, której świadkami byliśmy dzisiejszego ranka. Jak zostało już wspomniane, nie spodziewaliśmy się żadnych problemów z nabyciem wejściówek, więc dość zdziwił nas widok długiej jak boczna ściana stadionu kolejki, uformowanej na ponad godzinę przed otwarciem kas.
Z każdą minutą było jeszcze gorzej – kibiców przybywało, a bramy nadal pozostawały zamknięte. Sznur, stworzony przez ludzi różnych narodowości, reprezentujących każdą grupę wiekową, przybierał na długości i z czasem zaczął zakręcać za Torre B. Co więcej, kiedy kasy zostały już otwarte, ani na chwilę nie stracił on na swej wielkości, za sprawą wciąż przybywających wielbicieli Los Blancos, jak i Sportingu, choć rzecz jasna w zdecydowanej mniejszości.
Finał należał do szczęśliwych, bowiem ustawieni w przedzie stawki, dzięki redakcyjnemu koledze Rafhackowi, dość szybko (czytaj: po ponad godzinie od momentu rozpoczęcia sprzedaży) stanęliśmy przed okienkiem kasy. Zaskakujące było natomiast to, że ceny wejściówek rozpoczynają się od 75 euro – tańsze rozeszły się tak szybko, że pracownicy sprzedający bilety zdążyli już o nich zapomnieć. Wniosek? Zatroszczyć się o najważniejszy dla madridistas bilet wcześniej, chociażby za pośrednictwem Internetu. Dzisiejsza sytuacja – zarówno kolejki, jak i ceny – powinny spełnić rolę małej przestrogi.
Taka frekwencja robi wrażenie. Kibice Realu Madryt chcą wspierać klub do samego końca, nawet w meczu z Gijón, i zdolni są do wyczekiwania po upragniony bilet nawet kilku godzin. Fakt ten cieszy, choć na nas tłum ten wywarł odmienne odczucia – wszak chcieliśmy mieć te bilety w rękach tak szybko, jak to tylko możliwe. Koniec końców, udało się.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze