Pellegrini: Wiem, że mam wsparcie kibiców
Przedmeczowa konferencja z trenerem <i>Blancos</i>
Jest pan zaniepokojony tym, że w prasie pojawiają się nazwiska pańskich możliwych następców?
Mam wsparcie kibiców. W pewnej sondzie, która specjalnie przeprowadzona została tuż po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, za moim pozostaniem opowiedziało się aż 70% głosujących. Następnie w kolejnych sondach dotyczących nowych trenerów nastawienie wobec mnie również było bardzo dobre. Mam wsparcie moich zawodników i klubu, z którym utrzymuję kontakty dzięki świetnym relacjom z Valdano. To fakt, że te wszystkie pogłoski nie są przyjemne, ale nie mają one na mnie żadnego wpływu...
Czy w takiej sytuacji można spokojnie pracować?
Słowo "strach" dla mnie nie istnieje. Nie jestem odpowiedzialny za to, aby stawiać klubowi jakieś warunki w kwestii przyszłości.
Preciado powiedział, że jest pan "kozłem ofiarnym". Zgadza się pan z tym?
Po porażce bardzo łatwo jest całą winę zrzucić na trenera, nie dopatrując się żadnych pozytywnych aspektów w drużynie. Jestem naprawdę wkurzony, że odpadliśmy z Ligi Mistrzów, ale z wielkimi nadziejami podchodzimy do La Liga.
Mówi się, że nie ma pan zbyt dobrych relacji z Florentino Pérezem. Jak jest naprawdę?
Jestem w stałym kontakcie z Valdano. Z prezesem widuję się raz na jakiś czas. Nie ma między nami żadnego problemu.
W dalszym ciągu twierdzi pan, że to najlepszy Real Madryt na przestrzeni ostatnich piętnastu lat?
Powiedziałem to miesiąc temu i rozpętała się wielka burza. Po kilku dniach okazało się jednak, że ligowe statystyki tego Realu Madryt są najlepsze na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat... Niedawno przeczytałem, że od 1961 roku zespół nie zdobywał tylu bramek. Kibice nas wspierają, ponieważ podoba im się ten styl gry.
Obawia się pan, że faule na Cristiano zacznie się usprawiedliwiać tym, że jest on prowokatorem?
Taktyka, na jaką zdecydował się Valladolid, nie przyniosła pożądanego skutku, dlatego inne drużyny powinny uznać, że nie ma sensu tego powielać... A jeśli chodzi o Cristiano, to nie jest on żadnym prowokatorem. Po prostu nie boi się stanąć z kimś twarzą w twarz.
W pierwszym meczu Sporting przysporzył wam wielu problemów.
Udaliśmy się tam bez Cristiano, Higuaína i Benzemy. Ponadto anulowano nam całkowicie słuszną bramkę. Sporting podejdzie do dzisiejszego meczu z odpowiednim nastawieniem. Jeśli trenerem jest Preciado, to nigdy nie pozwoli na to, aby jego podopieczni wybiegli na boisko ze świadomością, że grają o nic.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze