Advertisement
Menu
/ marca.com

Przed meczem z Realem Valladolid

Niedziela, godzina 21.00

Kilka dni po klęsce – a w tych kategoriach należy traktować rezultat dwumeczu z Lyonem – nachodzą człowieka różne myśli. Powoli ulatnia się wściekłość i frustracja, zaczyna się rozmyślanie. A gdyby to, a gdyby tamto? A gdyby Gonzalo nie trafił w słupek? A gdyby Kaká był w formie? Co będzie za rok? Co z Pellegrinim? I tak dalej, ad mortem defecatum.

A takie pogrążanie się w gdybaniach i futurologii to najgorsza możliwa w tym momencie opcja. Odpadliśmy? Trudno, stało się, kto chce, niech życzy Lyonowi tryumfu w finale – ale wciąż pozostaje do zdobycia jedno trofeum. Jeśli nie uda się nam wygrać mistrzostwa Hiszpanii, fakt zakończenia sezonu bez choćby jednego tytułu pomimo tak szerokich wzmocnień sam w sobie będzie klęską przewyższającą tę lyońską o kilka rzędów wielkości. Trzeba zapomnieć – na tyle, na ile to możliwe – o przygnębieniu, w jakie wpędzili nas Francuzi, zakasać rękawy i harować do skutku. Jesteśmy przecież w dobrej sytuacji, zwłaszcza że czeka nas mecz u siebie z głównym (wręcz jedynym) rywalem. Ale jeśli chcemy, by taka sytuacja utrzymała się aż do Derbów Hiszpanii, musimy wygrać wszystkie mające się odbyć w międzyczasie mecze: z Realem Valladolid, Sportingiem, Getafe, Atlético i Racingiem.

Nasz najbliższy przeciwnik nie powinien nam raczej sprawić problemów, nawet mając po swojej stronie atut własnego boiska. Nie chcę bynajmniej podważać wierności kibiców ze stadionu imienia Joségo Zorilli; Real Valladolid jest po prostu słabą drużyną. Na chwilę obecną zajmuje osiemnaste miejsce w tabeli ligowej, mając na koncie zaledwie dwadzieścia punktów i 27 bramek w 25 meczach; Los Blancos strzelili o czterdzieści goli więcej. Oczywiście nie może też być mowy o jakichkolwiek gwiazdach w składzie naszych przeciwników, chociaż przyznać trzeba, że trener Onésimo Sánchez, od lutego piastujący funkcję wcześniej powierzoną panu Mendilibarowi, ma do dyspozycji kilku ciekawych zawodników.

Na początku tej wyliczanki musi się oczywiście pojawić Alberto Bueno, „nasz” Bueno, mistrz Europy do lat 19, na którego Madryt wciąż ma opcję pierwokupu. Wątpliwe jednak, by nasz klub z niej skorzystał, skoro Alberto wyraźnie nie potrafi stać się gwiazdą obecnej drużyny i jak dotąd strzelił dla niej tylko jednego gola. Że trudno się strzela, grając dla słabeuszy? Oczywiście, że trudno, ale myślicie, że ktokolwiek z włodarzy Los Blancos będzie się tym przejmował?

Drugim madridistą w klubie ze stolicy wspólnoty autonomicznej Kastylii i Leónu jest 29-letni Borja Fernández, a trzecim – Alberto Marcos Rey. Jeśli nie pamiętacie tego ostatniego, nie martwcie się. Pan Alberto ma już 36 lat, a z Madrytu odszedł, kiedy prezydentem Stanów Zjednoczonych był już Bill Clinton, a w Polsce rządził jeszcze Lech Wałęsa. Obok Bueno wypadałoby też wymienić drugiego wielce utalentowanego piłkarza, który rozmienia się na drobne i hamuje własną karierę w słabym klubie. Jest nim Bask Asier del Horno, jeden z najciekawszych w ostatnich latach wychowanków Athleticu, mający za sobą epizody w Chelsea FC i Valencii, gdzie jednak nie mogą się doń przekonać i co rusz go wypożyczają.

Na wyróżnienie zasługuje jeszcze kilku zawodników, choćby 27-letni skrzydłowy Manucho, pierwszej wielkości gwiazda piłki nożnej... w Angoli, której barw bronił w 33 meczach międzynarodowych. Albo doświadczony bramkarz Justo Villar, mający na koncie kilkadziesiąt meczów w reprezentacji Paragwaju. Czy Urugwajczyk Néstor Fabián Canobbio, pomocnik, który przez cztery sezony był podstawowym graczem Celty. Albo wreszcie młody Brazylijczyk Diego Costa, napastnik ściągnięty z Atlético w ramach wymiany za utalentowanego bramkarza Realu Valladolid, Sergia Asenjo.

To właśnie Costę można by wskazać jako największego gwiazdora naszych rywali. 21-letni, wielce utalentowany zawodnik jest najlepszym strzelcem swojej drużyny, ma na koncie siedem goli strzelonych w 22 meczach, co jak na klasę Realu Valladolid jest całkiem niezłą średnią. Ostatnią jak dotąd ofiarą jego umiejętności strzeleckich stał się Juan Carrizo z Realu Saragossa, którego Diego pokonał w spotkaniu, które ostatecznie zakończyło się remisem 1:1.



A co u nas? Niektórzy twierdzą, że być może to i dobrze, iż Kaká nie będzie mógł zagrać. Z jednej strony prawda to, gdy weźmie się pod uwagę zupełnie fatalny występ genialnego przecież Brazylijczyka w meczu z Lyonem, z drugiej jednak trudno się oprzeć wnioskowi, że w spotkaniu z tak słabym przeciwnikiem mógłby błysnąć, mógłby odzyskać wiarę we własne siły i chociaż tymczasowo przywrócić ją kibicom.

Zabraknie także trzech innych kontuzjowanych, Pepego, Karima Benzemy, Roystona Drenthego, ale ich brak to albo coś, do czego jakoś zdążyliśmy się przyzwyczaić (przypadek Portugalczyka), albo też mało bolesna strata (przypadek Holendra, ale do pewnego stopnia także Francuza). Jeśli zaś trener Pellegrini nie postanowi zaskoczyć rywali nagłą zmianą w składzie (wystawieniem Gago i Metzeldera na przykład), wyjściową jedenastkę możemy typować w ciemno. Mimo wszystko bardzo bym chciał, aby wreszcie szansę, prawdziwą szansę dostał Rafael van der Vaart.

Na szczęście zwycięstwo nie będzie raczej zależało od obecności lub nieobecności Rafaela na murawie. Z przetrzebionym kontuzjami Valladolidem po prostu musimy wygrać. Kiedy ulegliśmy Olympique'owi, można jeszcze było próbować znaleźć jakieś sensowne usprawiedliwienie. Jeśli jednak i teraz nie uda nam się wygrać, usprawiedliwienia nie będzie. Nasza sytuacja w lidze jest obecnie bardzo dobra, ale wystarczą dwa głupie remisy, by zmieniła się w kiepską.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!