Real Madryt w finale Copa del Rey!
O puchar koszykarze zagrają z Barceloną
Podobnie jak w zeszłym roku, tak i w tym nasi koszykarze nie mają łatwej przeprawy do upragnionego Pucharu Króla. Najpierw potyczka z odwiecznym rywalem, Joventutem, pokonanym dzięki kapitalnej dyspozycji duetu Sergio Llull i Marko Jarič, a następnie mecz z zawsze wymagającą Cają Laboral. Tym razem wygrana nad vitoriańskim zespołem była nad wyraz pewna (50:78) i zagwarantowała udział w finale, gdzie od kilku godzin czekał już Regal FC Barcelona.
Świetny start w półfinałowym meczu z Baskonią zaliczył Rimantas Kaukėnas, zupełnie niepohamowany, jeśli mowa o indywidualnych akcjach ofensywnych. Niepohamowany i nie do zahamowania. Rywale odpowiedzieli siłą podkoszową: Marko Barac nie miał żadnych oporów w „malowanym” i dostarczył zespołowi kilka cennych punktów.
Wynik spotkania, jak i gra obu drużyn, szybko się wyrównała, a po wejściu Sergio Llulla zyskała na dynamice – młodszy z madryckich rozgrywających zawsze potrafi rozruszać kolegów w obronie. Z drugiej strony boiska podopieczni Ettorego Messiny znakomicie pracowali bez piłki, pomagali rozgrywającemu w konstruowaniu akcji, szukali ciekawych rozwiązań. Wyglądało to naprawdę nieźle.
W drugiej kwarcie ten jakże pozytywny zestaw uzupełniły celne trójki. Dwie z rzędu zaliczył Dariusz Ławrynowicz, który nominalnie powinien być obecny pod obręczą, a niedługo później w ten sam sposób sześć punktów zdobył Travis Hansen. Rzecz jasna znalazło to odzwierciedlenie na tablicy wyników, z korzyścią dla Madrytu (27:40).
Wydawało się, że po wyjściu z szatni koszykarze z Vitorii są na najlepszej drodze, aby odrobić straty i powrócić do gry. I rzeczywiście, byli, lecz tylko do czasu, kiedy Real Madryt zrewanżował się za kilka błędów celnymi trójkami i udanymi, nieszablonowymi rzutami. Powoli przeradzało się to w dominację.
Po stronie Baskonii stała większość publiki i trudno się temu dziwić – wszak zarówno Bilbao, jak i Vitoria dumnie reprezentują Kraj Basków. Kibice nieprzerwanie wspierali swoich koszykarzy, jednak nie wpływało to w zauważalny sposób na ich poczynania.
Co ciekawe, Los Blancos wyjątkowo rzadko korzystali z wysokich zasłon, w okolicach dystansu, a, co za tym idzie, i z akcji typu pick&roll, szukając raczej szybkiego rozegrania piłki i wymienności pozycji. Sprawdzało się to niemal bezbłędnie, często gubiło krycie przeciwników i ostatecznie przekształciło się w ponad dwudziestopunktową przewagę, utrzymaną do samego końca (50:78).
Jak zostało już wspomniane, w finale Real Madryt zagra z Barceloną. Spotkanie to odbędzie się już dziś, w niedzielę, o godzinie 19:00. Bezpośrednią transmisję zaplanował Polsat Sport Extra oraz niezawodna platforma ACB360° Live.
50 – Caja Laboral (18+9+16+7): Singletary (-), English (5), San Emeterio (10), Teletović (6), Barac (7) – Huertas (2), Eliyahu (10), Oleson (4), Herrmann (-), Ribas (6).
78 – Real Madryt (17+23+18+17): Prigioni (2), Jarič (1), Kaukėnas (15), Garbajosa (5), Ławrynowicz (21) – Bullock (-), Llull (8), Veličković (10), Hansen (8), Reyes (8), Vidal (-).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze