Z rozsądkiem... i z Gutim
Felieton Manuela Sanchísa
Manuel Sanchís, niegdyś wielki piłkarz Realu Madryt, regularnie publikuje w Marce felietony. Tym razem napisał taki:
----
Rozpoczyna się runda rewanżowa i choć wydawać się to może nieistotnym szczegółem, w rzeczywistości pojawia się czynnik psychologiczny, którego do tej pory nie było: rozpoczęło się odliczanie do końca. Zostało jeszcze wiele meczów do rozegrania, wiele punktów do zdobycia i możliwości reakcji na ewentualne niepowodzenia są szerokie, lecz gdy na horyzoncie widać już koniec sezonu, dreszczyk emocji towarzyszy odliczaniu.
Dla Madrytu nic się nie zmieniło, od fotela lidera dzieli nas pięć punktów, zajmujemy drugą pozycję, zachowując realne szanse na ostateczny tryumf w ligowych rozgrywkach. W tabeli ciągle prowadzi solidna, pewna siebie Barcelona i w obecnej sytuacji Katalończycy są jedyną drużyną, która nie zależy od innych; pozostali zaś muszą koncentrować się nie tylko na swoich meczach, lecz także zwracać uwagę na to, co zrobi rywal.
W zeszły weekend wizyta na Bernabéu przypadła Máladze i wszystko wskazywało na to, że przewaga gospodarzy będzie widoczna od pierwszej minuty, nie tylko z uwagi na nasz potencjał, ale także na pościg za Barceloną i wykorzystania każdego jej potknięcia. Lecz początek spotkania stał pod znakiem chaosu i mało efektownej gry, a bramkę, która zmusiłaby rywala do zmiany defensywnego nastawienia i bardziej otwartej gry, można było zdobyć jedynie podczas jednego z krótkich zrywów. I rozsadzeniem tej równowagi, która poważnie zagrażała zwycięstwu gospodarzy, dwukrotnie zajął się Cristiano. Do końca spotkania nie działo się już nic godnego uwagi, z wyjątkiem wyrzucenia z boiska Ronaldo; decyzja sędziego była kontrowersyjna, powtórki telewizyjne wykazały, że CR9 trzymany był za koszulkę i próbując wyrwać się, uderzył rywala w twarz. Ukarany został odsunięciem od dwóch spotkań, choć zagranie budzące tyle wątpliwości mogło spokojnie zostać zakwalifikowane na jedynie żółtą kartkę. Zobaczymy, jaką ostateczną decyzję podejmie Komitet Apelacyjny.
W ten weekend odwiedzamy A Coruńę, teren szczególnie dla naszej drużyny niewygodny, na którym od 1991 roku nie udało nam się wygrać. Zdając sobie sprawę z trudności tego spotkania i biorąc pod uwagę sytuację dwóch pierwszych klubów w ligowej tabeli, Madryt nie może sobie pozwolić, by w tej kolejce dystans do Barcelony jeszcze się powiększył. Trzeba pokonać Deportivo i liczyć, że Sporting poradzi sobie z Barçą.
Jeśli chodzi o Gutiego, muszę stwierdzić, że gdy gra dobrze – jak w poprzedni weekend – nie można nie podziwiać jego talentu. Wielki mecz w jego wykonaniu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze