Obszerny wywiad z Gutim - cz. I
Hiszpan dla dziennika <i>Marca</i>
Jak się czujesz po powrocie do pierwszego składu po raz pierwszy od pamiętnej wpadki w Alcorcónie?
Dobrze, bardzo dobrze. Prawda jest taka, że mam za sobą dwa bardzo ciężkie miesiące. Wszyscy mówili, że nie gram tylko dlatego, że między mną a Pellegrinim doszło do czegoś osobistego. To nieprawda. Wręcz przeciwnie - od samego początku powtarzałem, że moje relacje z nim są bardzo dobre. Doznałem po prostu kontuzji, która na początku wydawała się niegroźna, ale później okazało się, że była bardziej skomplikowana. Wszyscy chcieliśmy, abym jak najszybciej wrócił do treningów i do gry. Jednak okoliczności na to nie pozwalały. Noga dała mi naprawdę nieźle w kość.
Od meczu w Alcorcónie minęły trzy miesiące. Co tak naprawdę powiedziałeś wtedy Pellegriniemu?
Mówiłem już o tym na mojej ostatniej konferencji prasowej. Jestem szczery, ale nigdy nie wykazałem się brakiem szacunku wobec trenera. To fakt, że do przerwy przegrywaliśmy 0:3, atmosfera była bardzo gorąca, a ja miałem już na koncie żółtą kartkę. Dlatego trener uznał, że lepiej będzie mnie ściągnąć z boiska, abyśmy nie zostali w dziesiątkę. Nic więcej. Nic się nie stało, absolutnie nic. To jakieś wymysły.
Ale później cię ukarał, prawda?
Nie. Nie ukarał mnie. Trener uznał po prostu, że w tym momencie najlepsze będzie to, abym się uspokoił i całkowicie zaleczył kontuzję. Gdy miałem już wrócić do kadry meczowej, doszło do tego nieprzyjemnego starcia z Higuaínem na treningu, po którym nabawiłem się kolejnej kontuzji. To było przypadkowe zderzenie, po którym jednak musiałem długo pauzować.
I teraz znów musisz zaczynać od zera. Już po raz kolejny.
Myślę, że to już standard. Zawsze musiałem zaczynać od zera. Dobrze sobie radziłem podczas okresów przygotowawczych, będąc zawodnikiem pierwszego składu, by później znów wylądować na ławce. Były takie momenty, gdy grałem naprawdę dużo, ale później i tak siadałem na ławce. Teraz jednak w drużynie jest wielu kontuzjowanych, dlatego trener potrzebuje nas wszystkich. Znów otrzymałem szansę na grę w pierwszym składzie. Postaram się tego nie zaprzepaścić. Czuję się coraz lepiej.
Czy te ostatnie miesiące były dla ciebie najgorsze, odkąd jesteś w Realu Madryt?
Tak, ale głównie z powodu tych wszystkich kłamstw, jakie się wciąż ukazywały. Nie było w tym za grosz prawdy. Do tego wszystkiego przydarzyła mi się ta kontuzja. Dzięki temu ludzie mogli dorabiać sobie kolejne teorie - mówili, że to jakaś kara. Ja nie muszę się na ten temat wypowiadać - zapytajcie lekarzy. Wyniki każdego rezonansu wykazywały, że mam jakiegoś krwiaka, który nie pozwala zaleczyć kontuzji. Ludzie wymyślali wtedy takie rzeczy, które nie miały żadnego związku z prawdą. Prawda jest taka, że byłem kontuzjowany i nie mogłem grać. A bardzo tego chciałem.
Jak zniosłeś tę burzę, w której zarzucano ci brak profesjonalizmu?
Chciałem się po prostu jak najszybciej wykurować. Nie wiedziałem, dlaczego wciąż zmagam się z tym urazem, dlaczego wyniki rezonansu były negatywne, dlaczego odczuwałem ból, dlaczego utrzymywał się ten krwiak... Wszystko mi się zawaliło, ponieważ na początku miałem pauzować od dziesięciu do piętnastu dni. Było mi bardzo ciężko. Jestem przyzwyczajony do gry, a przynajmniej do przebywania z drużyną - czy to na boisku, czy na ławce. Gdy pauzujesz tyle czasu, zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy, odczuwasz wielki smutek. Powiedziałem to niedawno Jorge Valdano. Na dziesięć dni przed powrotem do gry czułem się jak były zawodnik - widziałem swoim kolegów na boisku i nie mogłem im pomóc. Po powrocie z przerwy świątecznej myślałem, że będzie już dobrze. Trenowałem, biegałem i nie odczuwałem żadnych bólów. Jednak po przeprowadzeniu rezonansu okazało się, że krwiak wciąż jest. Dzięki Bogu udało mi się wrócić do gry i nie odczuwam już żadnych bólów.
Barcelona ma nad wami pięć punktów przewagi. La Liga jest już w połowie rozstrzygnięta?
Nie, nic z tych rzeczy. Ale faktem jest, że sytuacja nieco się skomplikowała. I nie chodzi tutaj tylko o to, że tracimy do nich pięć punktów, gdyż to się da odrobić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Barcelona jest bardzo regularna. Nie przegrali ani jednego meczu w całej pierwszej rundzie. Teraz naszym celem jest strata jak najmniejszej liczby punktów i wykorzystanie możliwego kryzysu Barcelony, aby się z nimi zrównać punktowo. Następnie będziemy musieli wykorzystać rewanż na Bernabéu, który będzie miał wielkie znaczenie. Przed nami cała druga runda.
Czy to najlepsza Barcelona, z jaką kiedykolwiek się mierzyłeś?
To bez wątpienia najbardziej regularna Barcelona. Mają wielki skład, wielkich zawodników i wciąż wyciągają ze szkółki kolejne perełki. Teraz najlepszym przykładem jest Pedro. Wiemy, że będzie bardzo ciężko, ale myślę, że mamy drużynę, aby pokonać Barcelonę. Mamy obecnie jedną z najbardziej kompletnych drużyn w ostatnich latach. Niektórzy nie grają jeszcze na swoim najwyższym poziomie. Uważam, że możemy myśleć o zdobyciu La Liga i Ligi Mistrzów. Dlaczego nie?
Zwycięstwo na Riazor jest praktycznie niemożliwe? Jeśli przegracie w sobotę, to La Liga się już zakończy?
Zawsze mówiłem, że zdobycie Pucharu Europy na Santiago Bernabéu byłoby najlepszym sposobem na zakończenie kariery. Ale równie bardzo cieszyłbym się, gdyby doszło do tego na Riazor. Nigdy tam nie wygrałem. To ciężki wyjazd. Zobaczymy, jak się potoczy mecz. Jedziemy tam po trzy punkty. Real Madryt zawsze musi walczyć o zwycięstwo - tym bardziej w takich meczach. Musimy sprostać wyzwaniu. Mistrzostwo zdobywa się w meczach u siebie, ale także na takich stadionach, jak Riazor.
Zakwalifikowałbyś ostatnie zagranie Cristiano Ronaldo jako agresję?
To chyba oczywiste, że nie chciał go uderzyć. Prawda jest taka, że to była bardzo szybka akcja. Mtiliga ciągnął go za koszulkę, a Cristiano chciał się po prostu oswobodzić, aby rozpocząć kontrę. Ciężko jest kogoś celowo uderzyć, gdy jest za twoimi plecami. Niestety trafił go akurat w twarz i złamał mu nos. Gdy pojawiła się krew, wszystko zostało przedstawione w innym świetle. Ciężko to jednoznacznie ocenić. Gdyby arbiter wcześniej przerwał grę, to by do tego nie doszło. Takich zawodników, jak Cristiano, Messi czy Iniesta bardzo ciężko zatrzymać, dlatego może dochodzić do takich sytuacji. Koniec końców, każdy z nich chce grać, a nie być ciągle faulowanym. Nie sądzę, aby Cristiano zrobił to specjalnie. To było w ferworze walki o piłkę.
Czy w La Liga są tacy obrońcy, którzy stawiają na nieprzepisowe zagrania, aby tylko powstrzymać tych najbardziej utalentowanych zawodników?
Możliwe. Są zawodnicy o bardzo silnym charakterze, którzy nie boją się rywalizacji na boisku. Myślą tylko o zwycięstwie i faktem jest, że traktuje się ich nieco inaczej niż resztę. Myślę, że Cristiano czy Messiego jest naprawdę bardzo ciężko zatrzymać. Jednak obrońcy robią wszystko, aby tylko tego dokonać, dlatego pojawiają się faule, ciągnięcia za koszulkę i inne rzeczy. Jednak wierzę w to, że nikt nie chce zrobić nikomu krzywdy.
Brak Cristiano Ronaldo na Riazor będzie wielką stratą?
Tak. Prawda jest taka, że to dla nas ogromna strata, gdyż to zawodnik, który potrafi wszystko. Niezależnie od tego, czy gra źle, czy dobrze, strzela bramki, stwarza sytuacje... To będzie dla nas ciężka strata. Ale trzeba patrzeć przed siebie i postawić na tych, którzy są do dyspozycji.
Cristiano jest najlepszym piłkarzem, z jakim kiedykolwiek grałeś?
Na pewno jest najbardziej kompletny. Chociaż dla mnie najlepszy był Zidane. Jednak mając na uwadze ten obecny futbol i wielkie wymagania fizyczne, Cristiano jest bez wątpienia jednym z najlepszych.
Powiedziałeś, że La Liga nieco się skomplikowała. Może zatem łatwiej będzie wygrać Ligę Mistrzów?
Myślę, że mieliśmy szczęście, trafiając akurat na Olympique Lyon. W porównaniu do tych ostatnich lat tym razem rewanż rozegramy u siebie. Na pewno Lyon nie ułatwi nam zadania, ale mając na uwadze talent i nadzieje, jakimi dysponujemy, musimy walczyć o najwyższe cele.
Odczuwacie presję związanym z tym, że finał Ligi Mistrzów odbędzie się na Bernabéu?
Faktem jest, że to tylko zwiększa ciążącą na nas presję. Jednak jesteśmy świadomi, że mamy wystarczająco silną drużynę, aby w tym finale się znaleźć. Damy z siebie wszystko, aby to się udało.
To prawda, że wygraliście zakład z Pellegrinim, jeśli chodzi o koncentracje przed meczem?
Pellegrini to człowiek, który bardzo lubi przedmeczowe koncentracje i kiedy uważa to za stosowne, korzysta z nich. Jednak nie można mówić, że się przed nami ugiął. Zarówno on sam, jak i my chcemy się czuć jak najlepiej. Między trenerem a zawodnikami panuje bardzo płynna relacja.
Ale zakładanie się o przedmeczowe koncentracje? To trochę mało profesjonalne, nie uważasz?
To po prostu jeden ze sposobów motywacji zawodników. Najważniejsze jest to, aby drużyna czuła się dobrze. Barcelona na przykład na wyjazdowe mecze udaje się w dniu spotkania i w dalszym ciągu wygrywa. Myślę, że wszyscy jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że musimy o siebie dbać. Tym bardziej na dzień przed meczem.
Ale naprawdę był taki zakład?
Tak. Trener sam już to przyznał.
Pomagacie Benzemie, aby się jak najszybciej zintegrował?
Są tacy zawodnicy, którzy do ligi hiszpańskiej przystosowują się w jeden miesiąc, a są też tacy, którzy potrzebują więcej czasu. Benzema to wielki piłkarz, który dobrze się z nami rozumie. Coraz lepiej mówi po hiszpańsku, a to jest kluczowe w kwestii komunikacji. Trzeba dać mu czas, to wielki napastnik. Udowodnił to w Lyonie i na pewno udowodni to także w Realu Madryt.
A Kaká? Wydaje się, że to nie ten sam zawodnik co w Milanie.
Kaká ma za sobą bardzo przewlekłą kontuzję. Po takim czymś zawsze bardzo ciężko jest wrócić na swój poziom. Tym bardziej, gdy występujesz przed 80 000 kibiców, którzy cię obserwują i mówią, że nie jesteś sobą. Możliwe, że sam za bardzo chce. Jest nieco zniecierpliwiony. Myślę, że właśnie takie reakcje generuje Real Madryt, ta koszulka i ten stadion. Każdy chce bardzo szybko pokazać pełnię swoich umiejętności.
Jak rolę rezerwowego znosi Raúl?
Jest spokojny i szczęśliwy. Na pewno nie przechodzi przez najlepsze chwile, gdyż każdy z nas chce grać w pierwszym składzie. Ale on jest kapitanem. Jedynym kapitanem. To dla nas wielki przykład i ogromne wsparcie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze