Głową w baskijski mur...
Athletic Bilbao zwycięża 1:0
Real Madryt przegrywa na wyjeździe z Athletikiem Bilbao 0:1. Lwy już w pierwszej minucie tego spotkania pokazały swe ostre kły. Na samym początku Ikera Casillasa dwukrotnie ratowały słupki. W trzeciej minucie bramkarza gości nie uratowało już nic. Z rzutu rożnego, po dośrodkowaniu Yeste, głową strzelił Fernando Llorente, otwierając wynik spotkania. I od tego czasu gospodarze wyraźnie cofnęli się, oddając inicjatywie gościom i czekając na kontrataki.
Zespół Joaquína Caparrósa był wspaniale dysponowany pod względem fizycznym, na próżno było szukać w ich grze jakiejkolwiek finezji, mając w posiadaniu skarb w postaci gola skupiali się na uprzykrzaniu życia piłkarzom Królewskich. Ci z kolei z każdą upływającą minutą wyglądali na coraz bardziej sfrustrowanych. I rzeczywiście, przewidywalne do bólu próby ataku nie przynosiły skutku, poszczególne strzały z dystansu lub niekonwencjonalne próby przedostania się w pole karne Iraizoza, które można było policzyć na palcach jednej ręki, dawały nadzieję na doprowadzenie do remisu, jednak na drodze stawał golkiper Athletiku, lub, jak w przypadku strzłu Karima Benzemy w trzydziestej czwartej minucie, słupek.
Czas płynął, a Real Madryt coraz bardziej przypominał drużynę, jaką oglądaliśmy w meczach w Gijón i Pampelunie. Akcje tak samo przewidywalne, lecz jeszcze mniej groźne. W 60. minucie Manuel Pellegrini w końcu zdecydował się na zmianę, Marcelo zastąpił Guti, a ten momentalnie ożywił swoich kolegów, acz nie na długo. Coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze, nawet jeśli ich rola ograniczała się do przerywania ataków, przetrzymywania i oddalania piłki z własnej połowy. W 71. Lassanę Diarrę zmienił Granero. A sekundę po pojawieniu się Pirata na murawie fantastyczną okazję do wyrównania miał Kaká. Piłka po jego strzale z kilku metrów poszybowała jednak nad poprzeczką. Sześć minut po wejściu Granero na murawę zawitał Raúl. Czas upływał, a gospodarze nadal fantastycznie się bronili. I nic do końca się nie zmieniło. Wydawało się, że jeśli ten mecz trwałby sto osiemdziesiąt minut, wynik nie uległby zmianie.
Kolejny trudy wyjazd, w którym Królewscy w żadnym aspekcie nie przypominali zespołu, jaki wychodzi walczyć na Santiago Bernabéu. Spotkania wyjazdowe to dla Królewskich w tym sezonie istna droga przez mękę i jeśli jest coś, czym Manuel Pellegrini powinien się martwić naprawdę, to jest to statystyka meczów poza domem. Gospodarze nie pokazali czegoś nadzwyczajnego, dzięki czemu odnieśli zwycięstwo nad odwiecznym rywalem, ale pokazali to, z czego słyną - serce do gry i walkę do upadłego. Na osobiste wyróżnienie zasługuje golkiper Basków - Gorka Iraizoz.
Bramka:
1:0 Llorente 3' - UploadMirrors
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze