Nowy rok, nowy etap?
Felieton Manuela Sanchísa
Manuel Sanchís, niegdyś wielki piłkarz Realu Madryt, regularnie publikuje w Marce felietony. Tym razem napisał taki:
----
Jeśli dokonamy krótkiego podsumowania roku 2009, nie możemy stwierdzić, że dla madridistas było to dwanaście łatwych miesięcy. Zaczęło się od polemik i niestabilności organizacyjnej, których konsekwencją był brak wyników sportowych, a następnie, mimo imponującej serii kolejnych zwycięstw, porażka 2:6 z Barçą na Bernabéu przywróciła Los Blancos do twardej rzeczywistości. W lato zastały nas wybory, które jednak nie musiały skończyć się pójściem do urn, i od tamtego momentu rozpoczęła się realizacja drugiego projektu pana Péreza.
Dużo było zmian: zawodnicy, trenerzy i kierownicy wielu sekcji przychodzili do klubu równolegle z formowaniem się nowego zarządu i uprzedzano, że potrzeba czasu, by wszystkie te zmiany personalne mogły się ustabilizować i zacząć przynosić efekty. Na początku sezonu zespół miał wzloty i upadki, niektóre dość bolesne jak w przypadku Alcorcónu, lecz wydaje się, że w zeszłym miesiącu odnalazł swoje najlepsze oblicze. Nie tylko osiągnięto znakomite rezultaty, ale także uwidocznił się pomysł na drużynę, który konsekwentnie realizuje Pellegrini.
Obecny Madryt to nie ta sama drużyna, która zaczynała ten sezon. Widać więcej spójności i myśl przewodnią we wszystkim, co ma miejsce na boisku, a należy to jeszcze mocniej skonsolidować, by stawić czoła nadchodzącym miesiącom. Szanse wygrania ligi oraz Champions League pozostają nietknięte i klub, który tego lata wydał ogromne sumy na wzmocnienia, ma realne szanse na odniesienie sukcesów w obu rozgrywkach.
W Pampelunie, na terenie trudnym nawet dla wielkich drużyn, zespół stawił czoła gospodarzom solidnym schematem taktycznym i zaangażowaniem na boisku. Wydawać się może, iż przez ten remis zaprzepaszczono szansę na fotel lidera, lecz z moich doświadczeń z wizyt na dawnym stadionie Sadar, obecnie Reyno de Navarra, wynika, że ważne jest osiągnięcie dobrego rezultatu, gdyż grać efektownie nie jest tam łatwo.
A jako że nie można rozdzielić naszych realiów od wydarzeń mających miejsce na innych stadionach, wydaje się, że ci, którzy ścigają nas w ligowej tabeli osiągnęli optymalną dyspozycję, gorszą jednak od naszej, a ci, którzy nas wyprzedzają, zdają się być w zasięgu ręki. Nie można jeszcze stwierdzić, że to koniec pewnego etapu, lecz poprzeczka jest postawiona niezwykle wysoko. Będzie się działo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze