Advertisement
Menu

Przed meczem w Marsylii

Wtorek, godzina 20:45

30 września 2009 roku. Siedemdziesiąta minuta spotkania Real Madryt - Olympique Marsylia w ramach drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów 2009/2010. Boisko opuszcza strzelec dwóch bramek dla gospodarzy, Cristiano Ronaldo. Grymas bólu na twarzy Portugalczyka powoduje automatycznie grymas niezadowolenia i strachu jednocześnie na twarzach wszystkich kibiców zgromadzonych tego wieczoru na trybunach Santiago Bernabéu. Kontuzja kostki wybija mu z głowy grę na prawie dwa miesiące. Sprawca - senegalski obrońca marsylczyków Souleymane Diawara, otrzymuje drugą żółtą i w końcu czerwoną kartkę. Nie protestuje. Ale konsekwencje dla Królewskich i całego madridismo są o wiele poważniejsze.

Dziś, ósmego grudnia, portugalski crack ma wspaniałą okazję do rewanżu na marsylczykach. Pieczętując awans swojego zespołu do fazy pucharowej, może jednocześnie pozbawić drużynę z Lazurowego Wybrzeża marzeń o dalszej przygodzie z Ligą Mistrzów. Zadanie Real Madryt ma o tyle proste, że nie musi zdobyć trzech punktów. Wystarczy remis, ba, wystarczy porażka, byle różnicą nie większą niż dwa gole. Ale w takim wypadku należy zapomnieć o pierwszej lokacie i teoretycznie słabszym rywalu w następnej fazie.

Stade Vélodrome przywita faworyta i lidera grupy. Awans jest w rękach piłkarzy Pellegriniego i zaprzepaszczenie takiej szansy, jaką stworzyły im w poprzedniej kolejce właśnie AC Milan z Marsylią, byłoby złym proroctwem na przyszłość, a - w przypadku awansu - następny dwumecz to dla Los Merengues bez wątpienia mały finał. Ale najpierw na ten mały finał trzeba sobie zasłużyć. Gdyby nie kontuzja pachwiny Kaki, która wykluczy Brazylijczyka z gry do końca roku, mógłby Real Madryt przystąpić do tego spotkania w żelaznej jedenastce, ponieważ wszyscy kluczowi dla Pellegriniego zawodnicy są zdrowi i gotowi. Kto zastąpi więc Kakę? Dobry początek meczu z Almeríą miał Rafael van der Vaart, nie gorzej spisał się Esteban Granero. Możliwości ma, jak widać, Chilijczyk niemało. Jedyną niewyjaśnioną kwestią jest kwestia kapitana. Czy dołoży jeszcze jedno spotkanie do historycznej już liczby występów w Lidze Mistrzów?

W przedmeczowych wypowiedziach gospodarze pod płaszczykiem kurtuazji wyraźnie dają do zrozumienia, iż strzelenie trzech goli, nie tracąc przy tym ani jednego, mimo atutu własnego boiska, będzie zadaniem bardzo trudnym.

Jedyne, co Królewskich może w tym meczu zgubić, to zbyt duże rozluźnienie. Przed taką samą sytuacją w roku 2004 stał ówczesny trener AS Monaco... Didier Deschamps. Jego zespół - żeby było zabawniej - z Fernando Morientesem w ataku, przegrał pierwszy mecz na Bernabéu 2:4, w drugim już przegrywał 0:1, aby ostatecznie wygrać 3:1 i wyrzucić Los Blancos za burtę tych elitarnych rozgrywek. Zaliczka była mniejsza, okoliczności mniej sprzyjające, ale Manuel Pellegrini winien na przedmeczowej odprawie puszczać swoim zawodnikom powtórki z tamtego dwumeczu nie jako straszak, lecz jako przestrogę.

Skoro już przy Deschampie jesteśmy, prasa na to spotkanie awizuje następującą jedenastkę: w bramce Steve Mandanda, który dostał specjalne wytyczne od trenera na to spotkanie. Blok defensywny stworzą: Bonnart, Diawara, Heinze i Taye Taiwo. Za ofensywę odpowiedzialni będą zaś Fabrice Abriel, Édouard Cissé, Lucho, Benoît Cheyrou, a najbardziej wysuniętymi zawodnikami będą: Brandão oraz oczywiście Mamadou Niang. Jak widać, jeśli rzeczywiście taki skład ujrzymy na Stade Vélodrome od pierwszych minut, jest to bardziej jedenastka nastawiona na atak i wydaje się, że Dider Deschamps postawi wszystko na jedną kartę od początku. I wydaje się to być postanowieniem słusznym, bowiem jeśli Marsylia marzy o awansie, musi zaatakować w pierwszej połowie - po zmianie stron Królewscy bywają bajecznie skuteczni.

Wymarzony scenariusz? Szybko zdobyta bramka, ustawiająca spotkanie i spokojne kontrolowanie gry do ostatniego gwizdka. Jeśli piekło ma się już rozpętać, to niech będzie miało miejsce na trybunach. I tylko tam.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!