Liga ACB: Dziesięć na dziesięć
Real Madryt nadal niepokonany
Wydarzeniem tego weekendu bezspornie jest El Clásico i cokolwiek nie wydarzyłoby się tego niedzielnego popołudnia w Palacio Vistalegre, w meczu z Granadą, kibice Realu Madryt i tak myślami byli już na Camp Nou.
W świecie hiszpańskiej koszykówki nadchodzący weekend stał, między innymi, pod znakiem powrotu Felipe Reyesa. Kapitan madryckiego zespołu po niespełna dwóch miesiącach absencji wrócił do pełni zdrowia, od razu wskakując do pierwszej piątki, kosztem Dariusza Ławrynowicza.
Zaufanie trenera spłacił już w pierwszej akcji, skutecznie kończąc akcję i zdobywając debiutanckie punkty w tym sezonie. Felipe nie zadomowił się na parkiecie na dłużej – aż nadto widoczny był brak rytmu meczowego i spora różnica w przygotowaniu fizycznym. Zapewne minie sporo czasu, aż ujrzymy Reyesa w jego nominalnej formie.
Ettore Messina nie ma się jednak czym martwić, bowiem i bez najlepszego podkoszowego ACB zeszłego sezonu zasadniczego zespół radzi sobie bardzo dobrze. Pierwsze dziesięć minut, tradycyjnie już zresztą, nie wypada nazwać nawet poprawnymi, lecz koniecznie należy odnotować fakt, że podopieczni włoskiego szkoleniowca wygrali tę część meczu, po raz pierwszy od czterech spotkań.
W drugiej kwarcie na parkiet wybiegł drugi z koszykarzy, dla których, z powodów zdrowotnych, był to debiut w tegorocznej odsłonie ACB. Tomas van den Spiegel, bo o nim mowa, bardzo dobrze kryty był przez podkoszowych Granady, z jednej strony nie mogąc przedostać się pod obręcz i wystawić kolegom, z drugiej robiąc im tam sporo wolnego miejsca. Podobnie jak Felipe, ciężko mu było odnaleźć się w grze nowego Realu Madryt.
Skupiając się na jednostkach, łatwo zapomnieć o zespole. Naprawiam więc swój błąd – Królewscy nieprzerwanie prowadzili, średnio różnicą około dziesięciu punktów. Czując komfort łatwego meczu, Messina decydował się na częste rotacje. Nie przeszkadzało to w utrzymaniu przewagi, jednak wprowadzało trochę zamieszania w obronie.
Chaos omijał szerokim łukiem grę defensywną gości, uporządkowaną i trudną do sforsowania. Wyglądała tak jednak tylko z początku drugiej połowy, bowiem po kilku niepowodzeniach z przeciwnej strony boiska, ochoczość w obronie gdzieś się ulotniła.
Bohaterem spotkania miał być Louis Bullock, dla którego było ono trzechsetnym ligowym w karierze. Można było oczekiwać, że Amerykanin „sypnie” kilka jubileuszowych trójek, jednak zagrał bezbarwnie, a w rzutach z dystansu wyręczył go Travis Hansen, po trzydziestu minutach mający w tym elemencie gry stuprocentową skuteczność (4/4).
Sweet Lou długo szukał swojej trójki, ale wreszcie ją znalazł (74:59), kontynuując strzelecką serię gospodarzy. Mimo jasnego rezultatu, nie wszyscy przyjezdni potrafili się z nim pogodzić i zagrać czysto do samego końca, kilkukrotnie, zupełnie niepotrzebnie, faulując madryckich koszykarzy. Tym jednak nerwy nie puściły – dowieźli to zwycięstwo, z ogromnym spokojem, do końca.
Real Madryt nie zachwycił, ani też nie zawiódł. Zrobił wszystko, co było konieczne, aby wygrać po raz dziesiąty w lidze – wygrać bez większej finezji. Warto jednak zauważyć, jak pożyteczny może być mecz ze słabszym rywalem i wyciągnąć z niego wiele pozytywnych aspektów. Sporo minut na pozycji rozgrywającego spędził Sergio Llull, szansę gry otrzymali Felipe Reyes i Tomas van den Spiegel, a trener mieszał ustawieniem, być może przygotowując zespół do środowego meczu z Chimkami.
86 – Real Madryt (25+18+25+18): Prigioni (-), Bullock (5), Veličković (10), Garbajosa (6), Reyes (2) – Ławrynowicz (15) Vidal (3), Kaukėnas (15), Llull (12), Hansen (18), Van den Spiegel (-).
69 – CB Granada (20+17+15+17): Hunter (11), Ingles (11), Gianella (8), Aguilar (7), Hendrix (21) – Gutiérrez (10), J. Fernández (-), Rannikko (-), Jasen (1).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze