El clásico y el derby
Felieton Johna Carlina
Poniżej znajdziecie felieton Johna Carlina, korespondenta gazety El Pais.
------
Globalizacja w futbolu postępuje. Dzwonią do mnie z Anglii, żebym wypowiedział się na temat meczu Barça - Real, mówią, że to clasicou. Nie wszystko jednak da się przeskoczyć, pewne bariery pomiędzy narodami pozostaną.
W piątek dzwoni londyńskie Radio i pyta o mecz.
"Real Madryt jest liderem w lidze. Najwyraźniej nowy zaciąg Florentino Péreza się sprawdza!". Odpowiadam po dłuższej chwili milczenia. "Hmm.... Nie, nie sprawdza się". "Jak to nie... Jest punkt przed Barceloną, ma zespół wielkich zawodników, w Lidze Mistrzów również jest na pierwszym miejscu". "Ale się nie sprawdza. Prasa i kibice w Madrycie tak twierdzą. Uważają, że zespół nie funkcjonuje jak trzeba. Ba, wielu żąda głowy trenera". "Mówisz poważnie? To jest tak, jakby Chelsea, która również jest pierwsza w lidze, wyrzuciła Carlo Ancelottiego...". "Cóż, widzisz, czasami ciężko jest zrozumieć hiszpańskich kibiców, zwłaszcza tych Realu i Barcelony. Oni chcą nie tylko wyników. Oni chcą sztuki". "Aaa, rozumiem, trochę. No ale to zupełnie nowy zespół, sezon dopiero się zaczął, przy takich piłkarzach mają ogromny potencjał. Proszę powiedzieć, że Pellegrini dostanie chociaż kilka miesięcy szansy". "Cóż... dostanie, o ile nie przegra 2:6".
Później zadzwonił inny brytyjski dziennikarz, pracujący dla poważnej gazety. Znajomość hiszpańskich terminów miał jeszcze lepszą. O spotkaniu mówił superclasicou. Był zainteresowany porównaniem derbów Barcelony z Realem z innymi, również dzisiaj odbywającymi się derbami, Chelsea - Arsenal. Dla niego oba te mecze sprowadzały się do walki dobra ze złem. Barcelona i Arsenal są dobre, a Real i Chelsea złe. Rozumowanie proste - pierwsze dwa kluby zostały zbudowane na młodości, cierpliwości i miłości do piłki. Te drugie są oparte na pieniądzach.
Z osobą, która ma tak jasne poglądy nie ma co się spierać. Można by odpowiedzieć, że piłka jest piękna, ponieważ jest nieprzewidywalna. Nie ma żadnych gwarancji na sukces, nawet ze wszystkimi pieniędzmi świata. Chociaż pieniądze dają sporo pewności (Real może spać spokojnie, że nigdy nie spadnie do drugiej ligi). Lecz gwarancji na wielkie trofea nie ma. Dlaczego Manchester City nie ma szans na wygranie czegokolwiek w tym sezonie? Dlaczego Chelsea przez sześć lat rządów Abramowicza nie zdobyła Ligi Mistrzów?
W każdym razie odpowiedzą na pytanie dziennikarza było porównanie Chelsea z Realem. Chelsea to obecnie zdecydowanie lepszy zespół. Jest jak czołg albo cały batalion czołgów, który atakuje i broni się zachowując onieśmielający porządek. Real wygląda jak dość anarchiczny pluton snajperów i dokładnie nie wiadomo jeszcze, kto tam strzela lepiej.
Być może byłoby inaczej, gdyby Realowi udało się zakontraktować któregoś z dwóch trenerów, a jakich starał się na początku. To akurat Arsène Wenger z Arsenalu i Carlo Ancelotti z Chelsea. Przyszło jednak pogodzić się z trzecią opcją, cierpiącym, lecz wciąż zachowującym elegancję Manuelem Pellegrinim. Aby przestać cierpieć i cieszyć się świątecznym indykiem Pellegrini musiałby dziś pokonać Barcelonę. Co jest raczej mało prawdopodobne. Z piłkarskiego punktu widzenia trochę więcej zdają się oferować derby Londynu. W Barcelonie natomiast będzie o wiele więcej pasjii emocji na trybunach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze