Mägo de Oz odwiedzili Bernabéu

Ciesząca się ogromną popularnością zwłaszcza w świecie hispanojęzycznym, folk metalowa grupa Mägo de Oz gościła na stadionie Santiago Bernabéu.

W towarzystwie José Emilio Amaviski, piłkarza Królewskich z lat dziewięćdziesiątych i przyjaciela zespołu, oraz Alfredo Di Stéfano, honorowego prezesa Realu Madryt, artyści odbyli wycieczkę po "białym koloseum", wspominając bogatą przeszłość klubu. Na zwieńczenie wizyty weszli na murawę stadionu, czego - o czym zapewniają - nigdy nie zapomną.

Madridistas całym sercem - takimi deklarują się Moha (skrzypce) i Carlitos (gitara prowadząca), którzy odwiedzili Estadio Santiago Bernabéu. Dodają, że w zespole wszyscy - poza wokalistą Txusem di Fellatio - są za Królewskimi. "Moja pasja związana z Realem Madryt trwa od dziecka. Dziadek, który był socio, zabierał mnie na mecze i odkąd sięgam pamięcią, wiedziałem, że Real Madryt to najlepszy klub świata", skomentował Mohamed.

Wizyta przebiegała w przyjaznej atmosferze dzięki towarzystwu José Emilio Amaviski, który darzy grupę ogromną sympatią. Ich przyjaźń zaczęła się sześć lat temu, kiedy Amavisca udał się na koncert Mägo de Oz, świętując własne urodziny.

Podczas wycieczki w pokoju Prezesa Honorowego zawiązała się mała dyskusja pomiędzy zwiedzającymi na temat obecnego składu Realu Madryt. "Podobają mi się piłkarze, którzy przybyli i drużyna, która cały czas się formuje. Na pewno brakuje kilku meczów, ale wierzę, że ten Real Madryt napisze własną epokę futbolu", zapewnił Carlitos.

Po chwili zapadła cisza. Sprowokował ją widok samego Alfredo Di Stéfano, który wszedł do biura. Po przywitaniu się z legendarną postacią klubu, wznowiono rozmowę na tematy młodości don Alfredo w Argentynie i ostatniego meczu weteranów z AC Milan, w którym uczestniczył Amavisca. Moha skorzystał też z okazji i poprosił Di Stéfano o autograf na trykocie - podobnym do tego, w którym La Saeta kiedyś występował.

Próbki umiejętności zespołu można posłuchać tutaj.