Liga ACB: Derby dla Estudiantes
MMT Estudiantes 71:63 Real Madryt
Wszystko się skomplikowało. Zapowiadano walkę o drugą pozycję w tabeli, a tymczasem Real Madryt nie może być pewny nawet miejsca numer trzy. Przyczyną komplikacji jest oczywiście porażka w meczu z Barceloną, zmuszająca madrycki klub do zwycięstw w trzech, pozostałych do końca sezonu zasadniczego, spotkaniach.
Pierwszy przeciwnik na tym trzymeczowym finiszu to dobrze znane Estudiantes, rywal zza miedzy. I o ile rozstawienie w play offach jest dla Królewskich ważne, o tyle Studenci ledwo unosili się nad strefą spadkową i czekała ich śmiertelnie ważna walka o utrzymanie. A terminarz im tego zadania nie ułatwiał...
Obie drużyny miały o co walczyć, jednak w znacznie większych kłopotach znaleźli się gospodarze i to oni zaliczyli bardziej udany początek (6:0). Madryt, co staje się powoli tradycją, raził chaotyczną obroną - stąd strata punktów.
Po niespełna pięciu minutach doszło do pewnego rodzaju historycznego wydarzenia, bowiem swoją sześćsetną trójkę w ACB trafił Louis Bullock. Abstrahując od wyjątkowego osiągnięcia, punkty te bardzo przydały się do zbliżenia względem rywala na tablicy wyników (6:5). Estudiantes ponownie „odskoczyli", tym razem na siedem punktów (12:5), lecz w porę za trzy trafił Raúl López.
Osiem minut i tylko trzy celne rzuty po stronie Los Blancos, w tym dwa oddane zza obwodu. Pokazuje to, jak nieporadni w ataku byli goście, nie potrafiący skonstruować żadnej składnej akcji (indywidualne zagrania podkoszowych były zazwyczaj nieskuteczne, mimo iż w zbieraniu piłek Real Madryt radził sobie całkiem nieźle).
Estudiantes niezmiennie utrzymywali się na prowadzeniu. Co prawda w drugiej kwarcie trójka Axela Hervelle'a doprowadziła do remisu (17:17), jednak był to tylko chwilowy atak na przewagę gospodarzy. Bez zmiany stylu gry nie warto było nastawiać się na jakiś spektakularny run Królewskich. Joan Plaza włączył w zespole tryb rotacji, próbując różnych ustawień, ale koniec końców któryś z zawodników i tak rzucał za trzy.
Ciekawe jest to, że gospodarze także nierzadko decydowali się na takie rzuty, trafiając z niemal równą skutecznością. Kibice z Madrid Arena bawili się jednak świetnie, ponieważ przewaga ich graczy sięgała już nawet jedenastu punktów (31:20). Gdzie więc tkwił klucz do sukcesu?
Cytując do znudzenia Joana Plazę: „Kluczem jest obrona". Dodajmy do tego szybkie kontrataki i grę pod koszem - tam Real Madryt prawie nie istniał, nie licząc zaliczanych zbiórek (ciekawostka - Felipe Reyes po dwudziestu minutach miał na koncie dwanaście zebranych piłek). Koszykarze Estudiantes potrafili częściej wykorzystywać podkoszowe sytuacje, wypracować pozycję kolegom z drużyny. Tego brakowało zespołowi przyjezdnemu, mającemu dwa razy mniej asyst od przeciwników.
Trzeba uczyć się na błędach, a tych Królewscy w pierwszej części meczu mieli aż za nadto (osiem strat, przy trzech rywala). Może przewaga dwunastu punktów (36:24) była zbyt mała, aby obudzić zaspany Madryt?
W rolę budzika wcielili się, standardowo, Sergio Llull i Louis Bullock. Z początku zapędy te tłumione były przez konsekwentnie grających gospodarzy, lecz z czasem różnica malała. Za punktowanie wziął się, dotychczas jedynie zbierający, Felipe - to po jego celnych rzutach osobistych Real Madryt najpierw doprowadził do remisu, aż wreszcie objął prowadzenie (45:46).
Był remis, było prowadzenie (45:46), jednak do ostatniej kwarty podopieczni Plazy podchodzili tak, jak do dwóch poprzednich - ze stratą. Tym razem była ona najmniejsza (dwa punkty, 48:46), ale wcale nie najłatwiejsza do odrobienia.
MMT Estudiantes wiedzieli o co walczą, więc nie odpuszczali faworyzowanemu rywalowi ani na chwilę. Oddanie prowadzenia w trzeciej kwarcie to wynik niczego innego, aniżeli (przede wszystkim) celnych rzutów za trzy ze strony Królewskich.
Ciągła pogoń za wynikiem zaczynała powoli męczyć koszykarzy z Palacio Vistalegre, co objawiało się chociażby w momentach, kiedy nie nadążali w obronie i jedyne, co im pozostało, to faul. Atak Realu Madryt starali poderwać Llull i Reyes, jednak z przeciwległej strony boiska odpowiedzi nadchodziły natychmiastowo. Końcówka została rozegrana bez pomysłu, a szanse na punkty dwukrotnie zmarnował López.
Koszykarze coraz częściej wspominają w wywiadach o tym, jak wspaniale przygotowani są do play offów, ileż to mają wolnego czasu, aby być w pełni gotowi do tej rundy. I im głośniej i częściej mówią na ten temat, tym gorzej idzie im w sezonie zasadniczym, który jeszcze nie dobiegł końca. O tym nasi zawodnicy najwyraźniej zapomnieli.
Wszystko się komplikuje się jeszcze bardziej.
71 - MMT Estudiantes (14+20+14+23): Brewer (8), Jasen (15), Suárez (12), Wideman (4), Rancik (2) - Udrih (7), Granger (3), Popović (10), Iturbe (8), Junyent (2).
63 - Real Madryt (9+17+20+17): Raúl López (10), Bullock (15), Tomas (-), Hervelle (6), Reyes (15)- Van den Spiegel (-), Llull (8), Massey (9), Winston (-).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze