Królewscy pokonują Valladolid 2:0
Kolejne trzy punkty zdobyte
Podopieczni Juande Ramosa kontynuują pościg w tabeli za FC Barcelona. Do końca sezonu pozostało tylko kilka serii gier, toteż w aktualnej sytuacji sięganie po trzy punkty w każdym meczu stało się koniecznością. Z tego założenia wyszedł również hiszpański trener Realu Madryt i delegował do gry bardzo ofensywnie ustawioną pierwszą jedenastkę. Jedynym pivotem miał być Lassana Diarra, za to tercet ofensywnych pomocników utworzyli Arjen Robben, Wesley Sneijder oraz Gonzalo Higuain.
Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga Królewskich. Najpierw okazji nie wykorzystał Higuain, a później Klaas-Jan Huntelaar. Następnie strzał zza pola karnego oddał Sneijder, lecz tym razem lepszy okazał się bramkarz Realu Valladolid. Sporą aktywnością wykazywał się Arjen Robben, który wprowadzał sporo zamieszania w szeregach obronnych gości. Być może powodem dobrej dyspozycji Holendra był fakt, że rajdy przeprowadzał głównie lewą flanką. Po pierwszym kwadransie do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Luisa Mendilibara. Iker Casillas kilka razy wyłapywał niegroźne dośrodkowania czy strzały, ale prawdziwy test umiejętności przeszedł w 25. minucie, kiedy to wybił piłkę po potężnym uderzeniu Pedro Leona z rzutu wolnego. Co więcej, gościom nie dopisało szczęście i dobitka z kilku metrów okazała się niecelna, a była to doskonała okazja, by uciszyć Santiago Bernabeu. Pięć minut później o mały włos nie doczekaliśmy się samobójczego trafienia Diarry, który wybijał futbolówkę po dośrodkowaniu Canobbio. Los Blancos w tym fragmencie meczu wyraźnie przysnęli i oddali pole rywalowi. Było to o tyle niebezpieczne, że zawodnicy Realu Valladolid potrafili wykorzystać słabą dyspozycję przeciwnika i bez respektu atakowali bramkę Casillasa. Kolejny raz dał o sobie znać Canobbio, który omal nie przelobował naszego portero. Zdenerwowany nieporadnością kolegów Higuain zdecydował się na indywidualną akcję lewym skrzydłem, zbiegł w pole karne i oddał strzał z kilku metrów, który obronił Asenjo, a do dobitki nie zdążył Raúl. 120 sekund później Sneijder precyzyjnie podał w pole karne do Huntelaara, który przyjął piłkę, lecz uderzył w dogodnej okazji bardzo niecelnie. I tak nie miało to większego znaczenia, ponieważ sędzia boczny wskazał pozycję spaloną, której, jak pokazały powtórki, nie było. Warto przy tej okazji docenić mądre zachowanie kapitana, który zaabsorbował uwagę obrońców i pozostawił sporo miejsca partnerowi z ataku. Zupełnie niespodziewanie i niezasłużenie w 44. minucie Królewscy wyszli na prowadzenie. Pretensje o to należy kierować do Gonzalo Higuaina, który kapitalnie ograł dwóch rywali na prawym skrzydle, zbiegł w pole karne i idealnie wyłożył piłkę Raúlowi. Kapitan tylko dopełnił formalności. Chwilę później rozległ się gwizdek sędziego, kończący pierwszą odsłonę.
Los Merengues rozpoczęli drugą połową ze sporym animuszem. Miguel Torres, którego nigdy bym nie posądzał o tak dokładne dogrania, dośrodkował w szesnastkę na nogę Argentyńczyka, ale ten nieczysto trafił w futbolówkę. Kilka minut później wyraźnie pogubił się Asenjo, który wybił piłkę wprost pod nogi Sneijdera. Holender próbował przelobować bramkarza Valladolid, ale chybił. Goście, którym najbardziej powinno zależeć na zmianie wyniku, wreszcie ruszyli do ataków. Najpierw Goitom wpadł w pole karne, lecz zablokował go Pepe, a później Casillas musiał efektownie interweniować po strzale Pedro Leona. Juande Ramos zdecydował się na podwójną zmianę i wpuścił na plac gry Gutiego oraz Gago, wzmacniając tym samym środek pola. "14" miał szansę wpisać się na listę strzelców zaraz po wejściu na murawę, ale po jego uderzeniu piłka odbiła się od obrońców i nie znalazła drogi do siatki. W 69. minucie okazję zmarnował kapitan. Raúl z kilku metrów i ostrego kąta posłał piłkę nad poprzeczkę. Królewskim udało się wywalczyć rzut wolny niemal z linii pola karnego, jednak strzał Higuaina został zablokowany. Jedną z najdogodniejszych sytuacji w całym meczu zmarnował Robben, który nie potrafił skierować piłki do siatki z kilku metrów po zagraniu wspomnianego wcześniej Argentyńczyka. Niewiele brakowało, a sprawdziłoby się powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, ponieważ Victor strzałem głową był bardzo blisko pokonania Casillasa. Na szczęście funkcjonuje w naszym ojczystym języku jeszcze inne powiedzenie, które mówi, że co się odwlecze, to nie uciecze. W 82. minucie intensywnie łysiejący Holender podwyższył wynik konfrontacji na 2:0. Dokonał tego w dużej mierze dzięki precyzyjnemu podaniu Gutiego. W tym momencie stało się jasne, że Madryt tego pojedynku nie przegra. Przed końcowym gwizdkiem okazję miał jeszcze Rafael van der Vaart, ale zabrakło mu zimnej krwi.
Nie było to porywające spotkanie w wykonaniu Królewskich. Najważniejsze jednak, że sięgnęliśmy po trzy punkty. Nie ma sensu wyróżniać poszczególnych piłkarzy, ponieważ żaden z zawodników nie pokazał więcej ponad to, do czego nas przyzwyczaił. Brawa dla Juande Ramosa za to, że od pierwszej minuty delegował do gry ofensywnie usposobioną drużynę. Jeżeli chciałbym się do czegoś przyczepić, to na pewno zespół nie ustrzegł się niebezpiecznych przestojów w grze, które lepszy rywal wykorzystałby bezlitośnie.
Składy:
Real Madryt: Casillas; Miguel Torres, Pepe, Cannavaro (Gago, 61'), Heinze; Lass, Sneijder (Van der Vaart, 73'), Robben, Higuaín; Raúl, Huntelaar (Guti, 61')
Real Valladolid: Asenjo; P. López, Prieto, Bea, Marcos; Borja (Aguirre, 82'), Rubio, Pedro León (Victor, 74'), Escudero (Ogbeche, 86'), Cannobio; Goitom
Bramki:
1:0, Raúl, 44' -
RapidShare lub
SendSpace lub Upload Mirrors (11 serwerów)
2:0, Robben, 82' -
RapidShare lub
MegaUpload lub Upload Mirrors (11 serwerów)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze