Boluda: Klub potrzebuje gruntownej odnowy
Prezes Realu Madryt przed Walnym Zgromadzeniem
Jak przystępuje pan do Zgromadzenia, będąc spokojnym czy raczej przestraszonym?
Obecnie nie. Nie mam nic do ukrycia. Moim celem jest naprawa konkretnych rzeczy i zostawienie Realu Madryt w pozycji, w której musi być. Chcę, żeby Walne Zgromadzenie przywróciło porządek, który został zatracony przez ostatnie Zgromadzenie.
A co jeśli delegaci nie zatwierdzą pana jako prezesa?
Pierwsze, co się wtedy dzieje, to Zgromadzenie zostaje bez prezesa i musi zostać przerwane. Trzeba wybrać nowego prezesa i zwołać nowe Zgromadzenie już z nowym sternikiem.
Przeprowadził pan wiele rozmów z różnymi grupami delegatów.
Chciałem wysłuchać wszystkich i spróbować zjednoczyć madridismo. Chcemy zorganizować najuczciwsze wybory i najbardziej przejrzyste jakie kiedykolwiek były. Z tego punktu do klubu wchodzi świeże powietrze i ludzie, którzy przyjdą zaczną od zera.
O co chodzi w słowach "świeże powietrze"?
Klub potrzebuje gruntownej odnowy i regeneracji. Od wielu lat jest nerwowo i trzeba obrać inną drogę do zjednoczenia madridismo.
Jak będzie wyglądało pańskie przemówienie?
Jestem człowiekiem, który mówi mało, krótko i konkretnie. Co więcej, sądzę, że mówienie po pięciu czy dziesięciu minutach zaczyna nudzić delegatów i trudniej o ich uwagę.
Jakie będzie pięć podstawowych idei, które przedstawi pan delegatom?
Czyste wybory, reforma głosowania pocztą, spokój na Zgromadzeniu, ujednolicenie madridismo i rozpoczęcie nowego etapu od zera.
Kto będzie mistrzem ceremonii na Zgromadzeniu?
Patrząc na to co stało się na poprzednim Zgromadzeniu, tą osobą muszę być ja. Co więcej, ja będę odpowiadał wszystkim delegatów, którzy po kolei będą zabierać głos. Nie wyłączymy nikomu mikrofonów i odpowiem na każde pytanie.
Jeśli będzie pan tak odpowiadał, to Zgromadzenie może przedłużyć się do wieczora.
To będzie zależeć od liczby delegatów, którzy będą chcieli zabrać głos. Wierzę, że Zgromadzenie nie potrwa dłużej niż cztery czy pięć godzin.
Kiedy będą wybory?
Dla mnie idealną datą jest 7 czerwca, ale koliduje to z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jeśli Parlament nam nie zabroni, to wybory odbędą się tego dnia. W wypadku odmowy przeniesiemy wybory na następną niedzielę, 14 czerwca.
Nie byłoby lepiej zorganizować głosowania w dniu meczu?
Szczerze mówiąc, nie sądzę. Musimy patrzeć na drużynę, która ma realne szanse na zdobycie Ligi i najlepiej byłoby nie wpływać na nich z czymkolwiek co dotyczy wyborów.
Jest problem z terminami?
Wybory trzeba ogłosić 45 dni przed datą, w której zostaną zorganizowane. Jeśli chcielibyśmy zwołać je w maju, to trzeba ogłosić je już 6 kwietnia, w Wielkim Tygodniu przed Wielkanocą, co zmniejszyłoby czas dla kandydatów z 10 do 3 dni na zabezpieczenie odpowiedniej kwoty pieniędzy, zabezpieczenia w postaci 60 milionów euro. Szczerze mówiąc, sądzę, że patrząc z ekonomicznego punktu widzenia, zebranie 60 milionów euro w ciągu trzech dni jest niemożliwe. Dlatego naszym zamiarem jest oficjalne ogłoszenie wyborów po Wielkanocy i wyznaczenie ich na 7 czerwca.
Dzięki Vicente Boludzie mamy śródroczne rozliczenie?
Nie mnie, ale całemu mojemu zarządowi. Nasze zadłużenie zostało bardzo zredukowane, do zaledwie 189 milionów euro, ale nie mamy zadłużeń bankowych, co w obecnych czasach jest dużym osiągnięciem. Istnieją kluby, które mają potężne długi w bankach.
Co pan po sobie zostawi?
Mam nadzieję, że socjalny spokój, zjednoczenie i to, czego najbardziej chcę, czyli zakończenie wszelkich sporów sądowych.
Czy Vicente Boluda będzie kandydował w najbliższych wyborach?
Absolutnie nie.
Wyklucza pan również swój udział w kolejnych zarządach Realu Madryt?
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.
A czy wyklucza pan pojawienie się jeszcze w jakichś wyborach na prezesa?
Jak już mówiłem poprzednio. Nigdy nie wiadomo, co stanie się w przyszłości.
Co sądzi pan o tych, którzy ogłosili chęć kandydowania?
Nie wiem kto wystartuje w wyborach. Z tego co wiem, to jeszcze nikt nie ogłosił tego publicznie.
Na kogo pan zagłosuje?
Głos jest dobrowolny i tajny, więc nie powiem.
Co sądzi pan o Florentino?
Zawsze go lubiłem. Sądzę, że był dobrym prezesem Realu Madryt, ale jedyne, co mogę zapewnić, to wsparcie kandydata, który obieca rzeczy, które będzie mógł spełnić.
Eugenio Martínez Bravo?
Szanuję i cenię jego opinie. Sądzę, że to dobry madridista, chociaż obecnie twierdzi, że jestem szantażystą.
Calderón utrzymuje, że podpisał pan wielomilionową odprawę dla Luisa Bárceny.
To kłamstwo. Ugoda z Bárceną została podpisana 15 stycznia i wtedy nie byłem nawet prezesem. Prezesem był Calderón, a wszystko podpisali dyrektorzy generalni, José Ángel Sánchez i Miguel Ángel Arroyo, a wszystko z opinią prestiżowego prawnika, który utrzymywał, że to jest niewłaściwa decyzja. Chodzi o to, że nie ja, a cały zarząd musiał zgodzić się na tę ugodę, która już była podpisana. Jeśli byśmy tego nie zrobili, to Bárcena poszedłby do sądu i wygrałby tę sprawę.
Żałuje pan wspomagania kandydatury Calderóna?
Nie żałuję niczego. Sądzę, że Calderón zrobił dla Realu Madryt wiele dobrego, chociaż popełnił też kilka błędów.
Od zera do dziesięciu, jaką ocenę wystawi pan swojemu zarządzaniu?
Wolałbym nie oceniać siebie, to jest coś, co powinni robić inni.
Jak bardzo ceni pan swoje struktury zarządzania?
Zarządzanie będzie złe albo dobre, ocenimy to po tym czy uda się zaprowadzić porządek w klubie i zjednoczyć madridismo. Jeśli to zrobimy i przeprowadzimy przejrzyste wybory to oceny będą dobre, ale nie dla mnie, dla wszystkich.
Zarzuca się panu, że ustalił pan Zgromadzenie z Florentino.
Kłamstwo. Nie negocjowałem z Florentino, ani z nikim innym. Jedyne, co zrobiłem, to wysłuchałem wielu osób. Wszyscy wygrali i wszyscy przegrali. Myślę, że na Zgromadzeniu nikt nie będzie do końca zadowolony. A to pokazuje, że zrobiliśmy wiele dobrego.
Ile będzie kosztowało niedzielne Zgromadzenie?
Około 600 000 euro, ale sądzę, że trzeba było wydać taką kwotę.
Który model głosowania pocztą bardzo panu odpowiada?
Jestem Hiszpanem i chciałbym, żeby głosowanie na prezesa Realu Madryt wyglądało jak głosowanie do Parlamentu. Musimy odrzucić stare i mylące systemy. Już mamy orzeczenia dwóch trybunałów, które twierdzą, że obecny system jest skorumpowany i dlatego musimy go zmienić. Mam nadzieję, że delegaci to zrozumieją i zmienimy Statut mając czyste wybory za pomocą poczty.
Bycie prezes Realu Madryt jest ciężkie?
Nawet nie wiecie jak bardzo. Bycie prezes Realu jest męczące i wyczerpujące, jeśli chce się dobrze prowadzić ten klub.
A zalety?
Kiedy coś osiągasz i widzisz, że twoja praca pomaga klubowi, to wtedy jest to zaleta.
Co jest trudniejsze: kierowanie Realem Madryt czy jedną z największych firm żeglugowych?
Nie ma wątpliwości, że kierowanie Realem Madryt jest trudniejsze, ponieważ nie kierujesz maszynami, a pasjami. To o wiele trudniejsze. Co więcej, piłkarze to nie robotnicy, którzy kręcą śrubokrętami w ten sam sposób, to artyści z osobistymi zdolnościami. Jeśli połączysz pasję fanów i piłkarzy, którzy są artystami, to mieszanka jest wybuchowa.
Co w aspekcie sportowym zostawi po sobie Boluda?
Sądzę, że niesamowitą grupę, z wielkimi piłkarzami. Ta drużyna może być bardziej konkurencyjna z dwoma czy trzema wzmocnieniami. Co więcej, sądzę, że Real Madryt ma obecnie dobrego trenera. Jeśli mógłbym, to od razu przedłużyłbym jego kontrakt, ale on ma kontrakt do 30 czerwca i o jego przyszłości zadecyduje nowy prezes.
Transfer Ronaldo jest już załatwiony?
Nic o tym nie wiem.
Przedłuży pan kontrakt z Cannavaro?
Przedłużyłbym z nim kontrakt o jeszcze jeden sezon bez żadnej wątpliwości, ale muszę myśleć o nowym prezesie, dlatego nie przeprowadzę żadnych transferów, ani nie będę nic przedłużał.
A podpisze pan z Sergio Ramosem kontrakt do końca życia, tak jak obiecał mu Calderón?
Sergio Ramos ma wspaniały kontrakt, chociaż wszystko można poprawić. Calderón nigdy mi nie mówił, że mu obiecał kontrakt do końca kariery.
Mówi się, że Liverpool oferuje 22 miliony euro za Robbena.
Potrzeba przynajmniej dwa razy więcej. Dla mnie jest jednym z najlepszych na świecie. Na razie jednak Real Madryt nie otrzymał za Robbena żadnej oferty.
Huntelaar pana zaskoczył?
W ogóle. Wiedzieliśmy kim jest. Tak jak Lass. Sądzę, że gdyby Huntelaar grał w Realu cały sezon mógłby strzelić 30 czy 35 bramek. Teraz sądzę, że obaj piłkarze są warci co najmniej dwa razy więcej niż za nich zapłaciliśmy.
Przyszli prawdopodobnie nie w czas.
Co mnie boli, to, że Lass i Huntelaar mogli do nas przyjść już latem. Wtedy straciliśmy czas na jednego piłkarza i nie wzmocniliśmy drużyny na pozycjach, na których było to potrzebne.
Brał pan udział w negocjacjach kupna Villi i Cazorli?
Nie. Calderón nie konsultował tego z nikim, ani ze mną, ani z innymi dyrektorami. Nigdy nie rozmawiałem z Roigem ze strony Cazorli czy Soriano Villi. Calderón dyskutował z nami tylko jeden transfer, który nie doszedł do skutku, ale my rozumieliśmy, że w transferach potrzeba dużo dyskrecji.
Realowi potrzeba hispanizacji?
Nie rozumiem dlaczego. Żyjemy w zglobalizowanym świecie. Real Madryt musi aspirować do posiadania najlepszych piłkarzy, niezależnie czy są Hiszpanami czy nie.
Pański pierwszy wywiad dla dziennika Marca jako prezesa Realu Madryt odbywał się w podobnej scenerii.
Nic nie było uzgadniane.
Wtedy mówił pan, że ludzie związanie z wpadką rejestracji zawodników w Lidze Mistrzów wylądują na ulicy. Więc kiedy Mijatović i Bucero wylądują na ulicy?
Real potrzebował tak samo Huntelaara jak i Lassa i obaj pokazują to na boisku. Błędem była niewiedza, że będziemy mogli zarejestrować tylko jednego z nich do gry w Lidze Mistrzów. Niestety Huntelaar stracił oba mecze z Liverpoolem, ale podpisał kontrakt na pięć lat. To był błąd, ale lepiej tego nie poruszać w tym momencie.
Przeżywa pan mecze w palco?
Nie wiecie jak bardzo. Nie powinienem tego mówić, ale prawda jest taka, że bardzo przeżywam mecze i jeśli nie mogę okazać swoich emocji, to czuję się bardzo źle.
Możecie wygrać Ligę?
Szczerze mówiąc, myślę, że tak. Drużyna w 2009 roku nie przegrała meczu i jestem przekonany, że będzie walczyć do samego końca.
Rozumie pan dlaczego Del Bosque nie powołał Raúla?
Oczywiście, że tak. Jest wielkim trenerem. Jest selekcjonerem i do niego należy decyzja o powołaniu Raúla lub nie. Jestem pewny, że on chce jak najlepiej dla reprezentacji, chociaż oczywiście ja Raúlem jestem oczarowany.
Jeśli pan byłby selekcjonerem, to powołałby pan Raúla?
Ale nim nie jestem i dlatego nie można tak tego stawiać. Podkreślam, Raúl to nieprzeciętny piłkarz i uwielbiam go, ale szanuję i rozumiem decyzje Del Bosque.
Co sądzi pan o tym, że reprezentacja zagra na Bernabéu?
To ogromny zaszczyt. Dla mnie to honor i duma, że La Roja zagra na Bernabéu. Jestem pewny, że stadion się zapełni i wszyscy będą dopingować reprezentację, tak samo jak na wszystkich stadionach w naszym kraju, na których gra Hiszpania.
Co sądzi pan o sprawie Gutiego? Popiera pan trenera?
Jestem, żeby pomagać trenerowi i drużynie we wszystkich sprawach. Popieram trenera, chociaż sądzę, że musimy wspierać wszystkich piłkarzy, ponieważ to oni sprawią, że będziemy cieszyć się z trzeciego mistrzostwa z rzędu. Moją pracą jest wpieranie wszystkich.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze